To wyrok korzystny dla miasta, które ma 65 procent udziałów w nieruchomości, i Teatru Kamienica. W czwartek sąd okręgowy uznał że akty notarialne sprzedaży strychu w budynku przy al. Solidarności 93, gdzie ma swoją siedzibę teatr, są nieważne – poinformowała "Gazeta Stołeczna".
Czy oznacza to, że dzieło życia Emiliana Kamińskiego zostanie uratowane? - Sąd podkreślił w uzasadnieniu, że to wyrok fundamentalny w całym sporze – powiedział z rozmowie z dziennikiem Andrzej Leśniewski z Teatru Kamienica. - Cieszymy się z niego i liczymy na to, że jeśli dojdzie do apelacji, ten wyrok się utrzyma – dodał.
Podejrzane transakcje
O poważnych tarapatach, w jakich znalazł się Teatr Kamienica, pisaliśmy na tvnwarszawa.pl pod koniec września. Jak tłumaczył wtedy jego założyciel i właściciel, Emilian Kamiński, część powierzchni, którą wynajmuje teatr, przejął w podejrzanych okolicznościach tajemniczy biznesmen.
Wszystko zaczęło się w 2012 roku, kiedy to ten sam biznesmen - Adrian Accordi-Krawiec, kupił od wspólnoty strych o powierzchni blisko tysiąca metrów kwadratowych. Umożliwiło mu to uzyskanie ośmiu głosów we wspólnocie, a następnie dostanie zgody na sprzedaż piwnic, w których znajduje się Kamienica. – Czuję się skrzywdzony. Ciężko pracowałem przez 14 lat, a teraz wchodzi jakiś cwaniak i chce mnie wyrzucić – żalił się Kamiński.
W sprawę zaangażowało się także miasto, które ma udziały w kamienicy przy al. Solidarności 93. Ratusz złożył pozew do sądu dot. legalności przejęcia części budynku. Czwartkowy wyrok sądu okręgowego napawa urzędników optymizmem.
- Zdajemy sobie sprawę, że ta pierwsza decyzja sądu to dopiero początek i że droga sądowa może być jeszcze długa i żmudna. Jesteśmy zdeterminowani, aby bronić interesu miasta. Cieszyć się będziemy dopiero po ostatecznym uprawomocnieniu się wyroku – skomentował w rozmowie z gazetą Mateusz Mroz, burmistrz Śródmieścia.
Tak w 2009 otwierano scenę główną Teatru Kamienica:
Otwarcie sceny głównej
jk/ran
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl