Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna", tysiące osób rozważa złożenie pozwu przeciwko Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Chcą się ubiegać o zadośćuczynienie po tym, jak pracownikowi uczelni skradziono laptop, na którym przechowywano dane osobowe kandydatów na studentów.
O sprawie pisaliśmy już na tvnwarszawa.pl. Komputer został skradziony 5 listopada, ale dopiero w czwartek, 14 listopada, komunikat w tej sprawie pojawił się na stronie uczelni.
Uczelnia przyznała, że na dysku skradzionego laptopa znajdowały się dane osobowe przetwarzane w trakcie postępowań rekrutacyjnych w ostatnich latach na studia w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. - W komputerze znajdowały się dane osób, które aplikowały na uczelnię w ciągu ostatnich pięciu lat. To 70 tysięcy nazwisk - powiedział w rozmowie z tvnwarszawa.pl Krzysztof Szwejk, rzecznik uczelni.
Jest kontrola
We wtorek rzecznik prasowy Urzędu Ochrony Danych Osobowych Adam Sanocki poinformował, że urząd wszczął kontrolę w sprawie zgłoszenia dotyczącego naruszenia ochrony danych osobowych na uczelni.
Dodał, że prezes UODO podjął czynności kontrolne, które mają ustalić, czy przetwarzanie danych w SGGW odbywa się zgodnie z RODO.
Zgodnie z przepisami RODO prezes UODO ma możliwość nakładania administracyjnych kar pieniężnych. Ich wysokość zależy o rodzaju naruszenia. Kary mogą wynieść do 20 mln euro, a w przypadku przedsiębiorstwa - do wysokości do czterech procent jego całkowitego rocznego światowego obrotu z poprzedniego roku obrotowego, przy czym zastosowanie ma kwota wyższa.
Studenci rozważają złożenie pozwu
Ponadto, jak podał "Dziennik Gazeta Prawna", studenci rozważają złożenie pozwu. W mediach społecznościowych powstała już grupa "Pozew zbiorowy w sprawie RODO SGGW". Inicjatorzy akcji nawiązali współpracę z kancelarią prawną, która będzie reprezentować chętnych. Okazało się jednak, jak podaje gazeta, że pozwy muszą być składane indywidualnie, gdyż sprawa nie kwalifikuje się na pozew zbiorowy.
"Nasze zarzuty są proste: nie wdrożono odpowiednich rozwiązań technicznych pozwalających na przetwarzanie danych osobowych zgodnie z RODO" - mówi gazecie Kinga Rozmuszyńska, jedna z inicjatorek pozwania uczelni.
Jak podaje "DGP", "prawnicy przyznają, że RODO daje podstawy do roszczeń". Zastrzegają jednak, by nie spodziewać się wysokich kwot. "Nawet jeśli roszczenia poszkodowanych nie będą zbyt wysokie, to skala całej sprawy może się okazać dla szkoły bardzo dotkliwa. Nie tylko wizerunkowo, ale też finansowo" - zaznacza gazeta.
"Ale nawet jeśli nic takiego się nie stanie, a do wycieku danych nie dojdzie (bo np. złodziejowi nie uda się odblokować laptopa albo zostanie on zawczasu odnaleziony), to poszkodowani mogą się domagać zadośćuczynienia. I zapowiadają, że to zrobią" - informuje dziennik.
Źródło: PAP, Dziennik Gazeta Prawna, tvnwarszawa
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl