W środę przed godziną 8 policja zdementowała wcześniejsze informacje, jakoby wybuch w kamienicy przy Siedleckiej 34 był eksplozją granatu.
- Według relacji świadka, w mieszkaniu [w którym doszło do wybuchu - red.] był podłączony gaz ziemny bez pozwolenia. Sprawca, Marek G,. przebywa w szpitalu w stanie śpiączki farmakologicznej. Ponadto do szpitala z podtruciem przewieziono czteroosobowa rodzinę (w tym dziecko). Po ugaszeniu pożaru policjanci w jednym z lokali ujawnili częściowo zwęglone zwłoki Tyberiusza G. - informuje stołeczna policja.
Wcześniej informowaliśmy, że wszystko miało zacząć się od detonacji granatu przez jednego z mieszkańców kamienicy, który miał zbiec i być poszukiwany. Z kolei burmistrz dzielnicy Wojciech Zabłocki wysłał nam późnym wieczorem SMS-a: "W jednym z przeszukiwanych przez straż pożarną mieszkań ujawniono granaty ręczne. Na miejsce wezwano patrol pirotechniczny policji".
Wcześniej, w rozmowie z TVN24, stwierdził, że był to "potężny wybuch".
Te informacje potwierdziły się tylko częściowo: - Podczas sprawdzania pomieszczeń należących do Sylwestra S. ujawniono pocisk, kilka sztuk broni krótkiej oraz amunicję (przedmioty najprawdopodobniej pochodzą z okresu II wojny światowej) - wyjaśnia policja.
Ewakuacja, zawalony strop
Sam wybuch nastąpił około 21.30. Jak informował wtedy Jarosław Florczak z komendy stołecznej, w płomieniach stanęło mieszkanie na drugim piętrze czterokondygnacyjnej kamienicy. Ewakuowano około czterdziestu osób.
Dla mieszkańców podstawiono autobus.
Z kolei Łukasz Płaskociński ze straży pożarnej relacjonował: - Trwa akcja ratunkowa. Przeszukujemy poddasze. W mieszkaniu, gdzie doszło do wybuchu, zawalił się sufit - powiedział.
Jak dodał z kolei rzecznik Komendanta Głównego PSP Paweł Frątczak, w akcji brało udział 16 jednostek straży. Pożar przeniósł się na trzecie piętro i objął też poddasze.
Frątczak powiedział, że powypadały szyby z okien. Mieszkańcy, z którymi rozmawiała we wtorek reporterka TVN24, mówili o okolicznościach towarzyszących wybuchowi pożaru: - Zatrzęsło całym blokiem, całą kamienicą - mówił jeden z nich. A inny dodał: - Wielki huk, ciemno się zrobiło i ściana razem z regałami poleciała na nas i zablokowała nam wyjście.
Pożar kamienicy na Szmulkach
TVN24/PAP/kz/mp/ec/r