- Wszyscy mówią, że to niemożliwe, żeby rekordzistka świata trenowała w takich warunkach - powiedziała Anita Włodarczyk. Mistrzyni olimpijska w rzucie młotem przyznała też, że nikt z władz miasta nie przyszedł na Lotnisko Chopina, aby ją powitać.
Anita Włodarczyk gościem programu "Fakty po Faktach". Jednym z tematów rozmowy były problemy warszawskiej Skry – klubu, w którym panują fatalne warunki. To tam mistrzyni przygotowuje się do zawodów.
- Kiedy spotykamy się na zgrupowaniach, mnóstwo osób się pyta w jakich warunkach trenuję. Jak pokazuję zdjęcia, to wszyscy mówią, że to niemożliwe - przyznała Włodarczyk. - Ja zagryzłam zęby, bo jeśli nie będę wykonywała treningu, to sama sobie szkodzę - dodała.
"Szkoda mi młodych sportowców"
Włodarczyk podkreśliła jednak, że jest jej szkoda młodych sportowców, którzy przychodzą na Skrę, zwłaszcza zimą i muszą trenować w tak trudnych warunkach, w grubym dresie. - To jest niezrozumiałe - powiedziała.
- Chciałabym po sobie coś zostawić i zachęcić dzieciaki do uprawiania sportu, ale do tego muszą być niezbędne warunki - stwierdziła złota medalistka z Rio.
Krzysztof Kaliszewski, trener Anity i jednocześnie prezes Skry przyznał, że rozmowy z miastem są prowadzone. - Zaproponowano nam trzyletni okres dzierżawy, ale to było dwa lata temu i w zasadzie w styczniu ten okres już się skończy - powiedział.
A w sprawie Skry nie ma na co czekać. - Mamy straszną sytuację materialną jako klub. Jeśli w ciągu miesiąca nie podpiszemy jakiejkolwiek umowy, to możemy skończyć źle - podkreślił.
"Chcemy dzierżawy na 30 lat"
W ostatnich dniach pojawił się pomysł, aby na teren Skry przenieść też siedzibę Ministerstwa Sportu. Kaliszewski podkreślił, że taka inicjatywa może być trudna do zrealizowania m.in. ze względu na problemy z planem zagospodarowania przestrzennego.
- Nie sądzę, byśmy się zmieścili w limitach zakładanych w planie, w takim układzie, że 60 proc. terenu idzie na sport, a 40 proc. na inne cele - zauważył.
Trener podkreślił też, że klub ma jasno sprecyzowane oczekiwania. - Nas zadowalałaby na dziś dzierżawa na 30 lat. Wiemy, że taką otrzymała Legia za symboliczną złotówkę. Chcemy równego traktowania - przekonywał.
Zarówno zawodniczka, jak i jej trener wypomnieli też władzom miasta nieobecność na Lotnisku Chopina w dniu przyjazdu mistrzyni z Rio. - Nikt nie przyszedł. Trochę nam przykro z tego powodu - powiedział Kaliszewski.
Na koniec prezes Skry zażartował, że jeśli relacje z miastem nadal będą przebiegać tak jak do tej pory, Anita Włodarczyk szybciej doczeka się stadionu w swoim rodzinnym Rawiczu niż w Warszawie.
kw/mś