W piątek (20 września) o godz. 9 poziom wody w Wiśle w Warszawie sięgnął 186 centymetrów. To o dwa więcej niż było o godz. 7.
Do stanu alarmowego, który na Bulwarach Wiślanych wynosi 650 centymetrów jest więc bardzo daleko.
Na początku września padł rekord - 20 centymetrów
Jak rano mówił nam Grzegorz Walijewski, rzecznik prasowy Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, dziś mamy kulminację, po której poziom wody będzie spadał.
- W najbliższy wtorek wieczorem zejdzie znowu do strefy niskiej, czyli poniżej 105 centymetrów - podkreślał rzecznik.
ZOBACZ TEŻ: Prezydent Andrzej Duda w Lądku-Zdroju
Przypomnijmy, że 7 września wodomierz przy stacji hydrologicznej Warszawa-Bulwary pokazał 26 centymetrów, co było wyrównaniem rekordu z 2015 roku. Natomiast 10 września wodowskaz pokazał 20 centymetrów. Był to najniższy odczyt we współczesnej historii pomiarów w tym miejscu, czyli od 1951 roku.
Teraz rzeka znów przepływa całą szerokością koryta
- Jak bardzo nieprzewidywalną rzeką jest Wisła widać na przykładzie rezerwatu przyrody Wyspy Zawadowskie. Od 8 września do dzisiaj poziom wody wzrósł o ponad 160 centymetrów - relacjonuje Artur Węgrzynowicz, reporter tvnwarszawa.pl.
Na zdjęciach, które zrobił 8 września, widać główny nurt o rekordowo niskim poziomie. Pozostała część koryta zamieniła się natomiast w piaszczystą łachę.
- Wystarczyło 12 dni, a z łachy pozostały wynurzone pojedyncze wyspy, natomiast rzeka znów przepływa całą szerokością koryta – zaznacza nasz reporter.
Autorka/Autor: tm
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl/Artur Węgrzynowicz