Sebastian Wierzbicki na czwartkowej konferencji prasowej zwrócił się do wszystkich sympatyków i wyborców lewicy w stolicy.
– Warszawa – jak żadne inne miasto w Polsce – została już w przeszłości dotknięta rządami Prawa i Sprawiedliwość. Pamiętamy organizacyjny chaos, inwestycyjną stagnację i prawicową politykę historyczną, ze skutkami których stolica boryka się do dziś – powiedział Wierzbicki.
"Potrafimy dostrzec pozytywy"
Polityk SLD zaznaczył, że mimo różnic programowych, wyborca o lewicowych poglądach nie powinien zagłosować na kandydata PiS. – Dla wielu z nas rządy Platformy w stołecznym ratuszu są trudne do zaakceptowania. Pamiętamy wszystkie braki minionej kadencji. Ale potrafimy dostrzec też pozytywy i to, że Warszawa się zmienia – dodał Wierzbicki.
Zaapelował także do swoich wyborców, by "mimo braku lewicowej alternatywy", nie zostali w domu 30 listopada i poszli do wyborów głosując przy tym na Hannę Gronkiewicz-Waltz.
– Dlatego, mimo dzielących nas z Hanną Gronkiewicz-Waltz różnic, apeluję o oddanie na nią głosu w drugiej turze wyborów. Oczekuje, że nasze postulaty będą przez panią prezydent realizowane – stwierdził Sebastian Wierzbicki.
Przegrani udzielają poparcia
Według danych Państwowej Komisji Wyborczej Sebastian Wierzbicki w pierwszej turze wyborów zdobył zaledwie 4,14 procent głosów. Nazwisko Wierzbickiego na kartach wyborczych zaznaczyło 25 817 warszawiaków. Więcej zagłosowało nie tylko na Jacka Sasina i Hannę Gronkiewicz-Waltz, ale także na Piotra Guziała i Przemysława Wiplera.
W środę o głosowanie na Jacka Sasina zaapelował do swoich wyborców Piotr Guział (Warszawska Wspólnota Samorządowa). Kandydata PiS poparł także Zbigniew Wrzesiński, kandydat komitetu Wspólnota Patriotyzm Solidarność.
Wcześniej swojego poparcia Hannie Gronkiewicz-Waltz udzielił Andrzej Rozenek, związany z Twoim Ruchem.
Jasnej deklaracji w sprawie "przekazania" głosów nie złożyli kandydatka Zielonych Joanna Erbel oraz Przemysław Wipler z Nowej Prawicy.
jb/b