Wiemy, ile miasto wydaje na kampanię o smogu

Jan Mencwel o smogu
Źródło: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl
Ponad 43 tysiące złotych w 2016 roku i blisko 150 tysięcy w 2017 - tyle miasto wydało na kampanię informacyjną "Oddychaj Warszawo", która miała zachęcić warszawiaków do współpracy w walce ze smogiem. Akcja ma być kontynuowana również w obecnym roku, na jeszcze większą skalę. Pytanie: jakie efekty przynosi?

Miejska kampania dotycząca smogu prowadzona jest już ponad rok (od grudnia 2016). Z plakatów i billboardów porozwieszanych w całej Warszawie możemy dowiedzieć się między innymi, że "komunikacja miejska to najlepszy wybór", "1/4 roku to dni z przekroczeniami norm jakości powietrza", a "to czym palimy ma znaczenie".

Reklamy - oprócz tradycyjnych wielkoformatowych plakatów - umieszczono też na ekranach w komunikacji miejskiej i na autobusach. W internecie z kolei uruchomiono profil na Facebooku o nazwie "Zielona Warszawa". Całość akcji przebiega pod hasłem "Oddychaj Warszawo".

Oddychaj Warszawo - plakaty

Koszty kampanii

Postanowiliśmy zapytać ratusz, ile kosztowała do tej pory. Jak poinformował nas Tomasz Demiańczuk z miejskiego Biura Marketingu Miasta, w 2016 roku wydano na nią dokładnie 43 296 złotych brutto, a w 2017 roku - 149 752 złote brutto.

"Działania w ramach #OddychajWarszawo będą kontynuowane również w 2018 roku" - zapowiada urzędnik. Kampania ma być jednak nieco zmieniona, a jednym z głównych dodatków będzie nowy temat - uchwała antysmogowa. Ta weszła w życie w listopadzie i zakłada m.in. pozbycie się kotłów na węgiel lub drewno (tzw. kopciuchów) do 2022 roku.

"Nowością będą też magnetyczne tablice informacyjne, które zostaną przekazane do warszawskich przedszkoli i szkól podstawowych. Na nich, w przyjaznej dla młodzieży formie kolorowych identyfikatorów, zamieszczane będą informacje o aktualnym stanie jakości powietrza" - zapowiada Demiańczuk.

Nowym elementem ma być także rower cargo oklejony barwami kampanii "Oddychaj Warszawo", który na miejskich imprezach plenerowych będzie służył za punkt informacyjny dla mieszkańców.

Część skierowana ma być do konkretnej grupy - mieszkańców wciąż niepodłączonych do sieci ciepłowniczej lub gazowej. "W tych miejscach już wkrótce pojawią się ekoedukatorzy. W pierwszym półroczu odwiedzą około 5000 gospodarstw domowych, które potencjalnie mogą być beneficjentami miejskiego programu ekodotacji" - zapowiada Demiańczuk.

Dotacje na wymianę pieców

Urzędnik w informacji przesłanej naszej redakcji przekonuje, że "dzięki kampanii Warszawa ma możliwość szerokiego dotarcia z informacjami do warszawiaków. Nawet tych, którzy na co dzień nie są zainteresowani tematyką jakości powietrza".

Ma możliwość. Pytanie, czy dociera. Niedawno aktywiści ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze wytknęli władzom stolicy, że ich działania są nieefektywne. Na potwierdzenie swojej tezy podali kiepskie - ich zdaniem - zainteresowanie warszawiaków dotacjami, jakie ratusz proponuje na wymianę pieców.

"Zgodnie z Programem Ochrony Powietrza dla Warszawy, pieców podlegających wymianie znajduje się ponad 16 tysięcy. W 2017 roku w Warszawie udzielono jedynie 262 dotacji do wymiany pieców. W sezonie 2017/2018 do końca lutego wpłynęło tylko 146 wniosków, a termin upływa już za miesiąc, 31 marca" - przekonywali aktywiści MJN.

Prezes stowarzyszenia Jan Mencwel zwracał uwagę, że niskie - według niego - zainteresowanie programem sprawia, że miasto "nie wywiązuje się z własnych obietnic".

Jeśli chodzi o dane zaczerpnięte z miasta, w ubiegłym sezonie warszawiacy złożyli 399 wniosków o łącznej kwocie dofinansowania w wysokości 3,23 miliony złotych. Wnioski wpłynęły od 355 właścicieli domów jednorodzinnych, 26 wspólnot mieszkaniowych (880 lokali), 15 przedsiębiorców i trzy spółdzielnie mieszkaniowe (143 lokale).

Część wnioskujących nie zgłosiła się na podpisanie umowy. Ostatecznie więc miasto udzieliło 279 dotacji. "262 z nich (na kwotę blisko 1,9 miliona) związane były ze zmianą źródła ciepła na opalane paliwem gazowym, a 17 (na kwotę 322 tysięcy) z przyłączeniem do miejskiej sieci ciepłowniczej" - precyzuje Demiańczuk. I dodaje: "w sumie z budżetu miasta na wymianę sposobu ogrzewania wydano w ubiegłym roku niemal 2,2 miliona złotych". Przypomnijmy, że z 23 milionów złotych zarezerwowanych na ten cel w budżecie na 2017 rok.

MJN krytykuje ratusz

Według Miasto Jest Nasze, informacji na temat możliwości uzyskania dotacji jest za mało. Społecznicy przekonują, że ratusz w swojej kampanii skupił się głównie na danych pokazujących zmianę stanu powietrza w stolicy.

Zadaliśmy urzędnikom pytanie jak oceniają swoją kampanię informacyjną dotyczącą wymiany pieców, biorąc pod uwagę rezultaty (w tym liczbę udzielonych dotacji). Nie otrzymaliśmy jednoznacznej odpowiedzi. Oprócz cytowanych wcześniej wypowiedzi o możliwości "szerokiego dotarcia do warszawiaków", Tomasz Demiańczuk przekonywał, że dzięki kampanii mieszkańcy mogą "w przystępny sposób pozyskać podstawową wiedzę na temat zagrożeń związanych z zanieczyszczeniami powietrza, a także działań jakie mogą sami podjąć, aby tej sytuacji przeciwdziałać". Tyle.

Przypomnijmy, warszawiacy mogą otrzymać dopłaty wysokości od 7000 do 20 000 złotych (szczegółowe informacje o wysokości dopłaty można znaleźć na stronie miasta). Udzielane wsparcie nie może jednak - jak przekonuje ratusz - przekroczyć 75 procent kosztów realizacji inwestycji. Tu w oczywisty sposób nasuwa się pytanie - dlaczego nie? Dla osób najuboższych nawet 75-procentowe dofinansowanie może okazać się zbyt niskie.

"Stosujemy najwyższy próg możliwy dla indywidualnej sytuacji" - zapewnia Demiańczuk. I dodaje: "wysokość dofinansowania została wypracowana w toku konsultacji, także ze stroną społeczną. Dofinansowania mają charakter uzupełniający i powinny stanowić dla mieszkańców zachętę do działań - Warszawa stara się ułatwić podjęcie decyzji o inwestycji".

Co z kwestią najuboższych gospodarstw? "Przygotowujemy również mechanizm pomocy dla osób, których nie stać na poniesienie kosztów związanych z wymianą źródła ogrzewania, a także do mieszkańców, którzy mogliby mieć problemy z wypełnieniem niezbędnych dokumentów" - pisze urzędnik.

Demiańczuk zapewnia, że władze miasta widzą problem niskiej emisji i dążą do całkowitego zaprzestania używania kotłów opalanych paliwami stałymi. "W ciągu ostatnich lat zmieniliśmy sposób ogrzewania w ponad 10 tysiącach lokali. Tylko w 2017 roku podłączyliśmy do sieci ciepłowniczej ponad tysiąc mieszkań. Obecnie piece węglowe używane są w niespełna dwóch tysiącach lokali miejskich co stanowi dwa procent całego zasobu. Wszystkie tego typu instalacje zostaną zlikwidowane do końca przyszłego roku" - wylicza urzędnik.

kw/bb/r

Czytaj także: