- Oznakowanie jest do niczego! Specjalnie wybrałem się na wycieczkę w te okolice. Oznakowanie estakad jest w porządku, ale od strony wjazdu do miasta - porażka! Drogi ZDM, zrób coś! - pisze internauta człowiek Plamy. Nie był odosobniony w swojej ocenie. - Mimo otwarcia wiaduktów i przejazdu dołem, większość kierowców tego nie zauważa i wciąż wjeżdża na zakorkowane rondo - relacjonował w piątek Lech Marcinczak, reporter tvnwarszawa.pl.
Oddany, ale nie gotowy?
W weekend na nowo otwarty węzeł znów wybraliśmy się z kamerą. Niestety, słabe oznaczenia to nie jedyny jego problem.
W wielu miejscach drogowcy jakby "zapomnieli" o wylaniu asfaltu. Tak jest m.in. przy studzienkach kanalizacyjnych przy zjeździe z wiaduktu w stronę Pruszkowa. Chodnik prowadzący po zachodniej stronie węzła w stronę Pruszkowa urywa się jakby nigdy nic na środku placu budowy. W wielu miejscach węzeł wygląda jak śmietnisko odpadów budowlanych. Widać, że drogowcom tak zależało, by został otwarty przed nowym rokiem, że kilka niedoróbek zostawili sobie "na potem".
Półroczne opóźnienie
Pierwotnie węzeł miał zostać otwarty już w maju 2011 roku. Tak się jednak nie stało. Na opóźnienie wpłynęły między innymi złe warunki pogodowe.
Inwestycja składa się z trzech poziomów. Od piątku do dyspozycji kierowców jest niecka w Al. Jerozolimskich, którą bezkolizyjnie przejadą pod skrzyżowaniem z ul. Łopuszańską, a także rondo na poziomie 0 oraz dwie estakady łączące Al. Jerozolimskie z ul. Łopuszańską. Jedna prowadzi z ulicy Łopuszańskiej w lewo w Aleje Jerozolimskie, druga z Alej Jerozolimskich z kierunku Pruszkowa w prawo w ulicę Łopuszańską.
160 mln złotych
Budowę węzła na zlecenie Zarządu Miejskich Inwestycji Drogowych zrealizowała firma STRABAG. Umowa została podpisana w maju 2009 roku na kwotę ok. 160 milionów złotych. Inwestycja wiąże się z modernizacją Alej Jerozolimskich. Budowa węzła Łopuszańska jest współfinansowana przez Unię Europejską z Funduszu Spójności w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko.
mjc//ec