- Byłyśmy tam z koleżanką w ramach akcji "Kobiety na wybory". Ja miałam koszulkę ze znaczkiem Koalicji Obywatelskiej, koleżanka – wielkie serducho. Rozdawałyśmy ulotki, rozmawiając akurat w tym momencie z panią, która od 30 lat ma męża na wózku. Nagle poczułam ból w nodze – mówi Małgorzata Dąbrowska, wiceprzewodnicząca koła Platformy Obywatelskiej z Pułtusku.
Razem z przewodniczącą koła, która startuje w nachodzących wyborach, były w niedzielę (17 września) w Węgrowie, gdzie odbywało się Mazowieckie Święto Chleba i Sera. W panie wjechał samochód osobowy.
Na szczęście nie miała na nogach letniego obuwia
- Stałam tyłem. Koło zahaczyło o moją piętę. Całe szczęście, że gdy wyjeżdżałam z domu o godz. 6 rano było na tyle zimno, że zamiast letnich butów założyłam kozaki. Sądzę, że uratowało to moją nogę przed złamaniem – opowiada dalej nasza rozmówczyni.
Jej koleżankę samochód zepchnął zaś na mężczyznę na wózku. – Jego żona zaczęła krzyczeć, tak jak zresztą wszyscy wokół. Kierowca nic nie mówił, miał jednak nienawiść w oczach. Moim zdaniem to nie był przypadek. W końcu gdy zaczęłam krzyczeć, że moja pięta jest wciągana pod koło, wycofał auto, a na miejsce wezwana została policja – mówi Dąbrowska.
Twierdzi, że nie zrobił tego umyślnie
Kobiety bez trudu wskazały mundurowym, kto siedział za kierownicą.
- To 73-letni mieszkaniec powiatu węgrowskiego. Był trzeźwy. Nie przyznaje się do umyślnego najechania na piesze. Tłumaczył, że przeciskał się autem wśród obecnych tam osób, aby znaleźć miejsce parkingowe. Z całą pewnością faktem jest, że był na drodze, która została wyłączona z ruchu ze względu na imprezę okolicznościową – mówi komisarz Marcin Góral z Komendy Powiatowej Policji w Węgrowie.
Ratownicy opatrzyli nogę
Dodaje, że zabezpieczony został monitoring.
– Ustalamy też świadków, których było tam niemało. Czynności prowadzimy w kierunku artykułu 160 paragraf 1 kodeksu karnego, czyli narażenia człowieka na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, za co grozi do trzech lat pozbawienia wolności – zaznacza policjant.
Na miejsce przyjechała też karetka.
- Opatrzyli mnie i chcieli wieźć do szpitala, ale odmówiłam, bo wiedziałam, że nie doszło do złamania. Jestem teraz w domu, mam owiniętą nogę i dochodzę do siebie po tym, co się stało – mówi Małgorzata Dąbrowska.
Autorka/Autor: tm/tok
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Małgorzata Dąbrowska