Kilkadziesiąt zniczy płonie przed ambasadą Rosji. Są też kwiaty. To reakcja na sobotnią katastrofę samolotu na półwyspie Synaj, w której zginęły 224 osoby.
Znicze i kwiaty pojawiły się przed bramą od strony Belwederskiej. Warszawiacy przynieśli także maskotki. W ten sposób chcieli upamiętnić najmłodsze ofiary katastrofy - na pokładzie maszyny lecącej z Egiptu do Petersburga znajdowało się siedemnaścioro dzieci.
Wszyscy zginęli
Airbus A321 należący do rosyjskich linii czarterowych Kogalymavia, znanych też jako Metrojet, spadł w sobotę na półwyspie Synaj po ok. 23 minutach od startu z kurortu Szarm el-Szejk w Egipcie. Na pokładzie maszyny lecącej do Petersburga znajdowały się łącznie 224 osoby: 7 członków załogi, 17 dzieci i 200 dorosłych pasażerów. Wszyscy zginęli.
Na razie nie znane są przyczyny katastrofy.
Znicze przed ambasadą Rosji
su/sk