20-letnia Portugalka została znaleziona na balkonie jednego z budynków AWF w październiku. Uniwersytet Beira Interior przekazał wówczas, że 20-latka była studentką ekonomii. W Polsce uczyła się na Politechnice Warszawskiej w ramach programu Erasmus. Policję zawiadomił pracownik uczelni tuż przed godz. 8 rano. To on zauważył ciało na balkonie. Na miejsce pojechali policjanci i ratownicy medyczni, którzy potwierdzili zgon 20-latki.
Teraz prokuratura informuje o zakończeniu postępowania. - Śledztwo zostało umorzone - przekazała nam Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Prokuratura wykluczyła udział osób trzecich w śmierci młodej kobiety. Co się więc wydarzyło?
Świadek: chciała dostać się po rynnie
Jak ustalili śledczy, kobieta w akademiku przy Marymonckiej pojawiła się po godzinie 5. Była z dwoma mężczyznami, wcześniej spędzali wieczór w jednym z warszawskich klubów. Pracownica ochrony nie wpuściła jej do środka, ponieważ tam nie mieszkała. Studentka wyszła więc z budynku.
Później ochrona widziała ją jeszcze, jak chodziła wzdłuż budynku i szukała otwartego okna w piwnicy. Bezskutecznie. Inny świadek zauważył, że próbowała się wspiąć po rynnie.
Mężczyźni, z którymi przyszła do akademika, po jakimś czasie zaczęli jej szukać, ale - jak zeznali - do godziny 6 nie udało się. Ciało znaleziono na balkonie po godzinie 8.
Głowa utknęła pod balustradą balkonu
W sprawie został powołany biegły. Ustalił, że kobieta chciała dostać się do budynku przez balkonowe okno. Później chciała się z tego balkonu wydostać (opinia nie wyjaśnia, dlaczego), przeciskając się przez przerwę pomiędzy podłogą a balustradą. Ta, jak wyliczono, miała zaledwie 19 centymetrów. Kiedy próbowała wcisnąć tam głowę, jej ciało zostało unieruchomione i się udusiła.
Autorka/Autor: Klaudia Ziółkowska
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński/tvnwarszawa.pl