Jak poinformował Robert Szumiata ze śródmiejskiej policji, patrolujący ulicę Anielewicza funkcjonariusze zauważyli mężczyznę, który prowadził dwa rowery. Taki widok wzbudził podejrzenie, że rowery mogą pochodzić z kradzieży.
- Podczas interwencji mężczyzna tłumaczył, że jeden rower dopiero co kupił, a drugi znalazł na śmietniku. Pierwszej wersji nie potrafił jednak potwierdzić żadnymi dokumentami, a w drugą z oczywistych względów nie uwierzyli policjanci - relacjonuje Szumiata. Funkcjonariusze zadawali kolejne pytania, a mężczyzna coraz bardziej plątał się w zeznaniach. W końcu przyznał się, że oba rowery ukradł na terenie Mokotowa. - W telefonie, który zatrzymany miał przy sobie, policjanci znaleźli nie tylko zdjęcia trzech kolejnych skradzionych przez mężczyznę rowerów, ale także miejsca gdzie obecnie się znajdują. To pozwoliło policjantom na odzyskanie wartych ponad 10 000 złotych skradzionych rowerów i zwrócenia mienia ich właścicielom - przekazał Szumiata.
Jak się okazało, 45-latek po popełnionych przestępstwach gromadził rowery w wybranych wcześniej lokalizacjach, przypinał do poręczy a następnie sukcesywnie stamtąd zabierał, aby je sprzedać w całości lub na części. Mężczyzna przyznał się do stawianych mu zarzutów. Za kradzież grozi mu do 5 lat więzienia.
Autorka/Autor: dg
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KRP I