Aktywiści przygotowali mapę największych rowerowych absurdów w stolicy. W czwartek przekazali ją stołecznym drogowcom, wraz z raportem zawierającym pomysły na ich usunięcie. Chcą w ten sposób zwrócić uwagę na niebezpieczne i uciążliwe miejsca, jak ścieżki kończące się schodami lub zjazdem na trzypasmową ulicę.
Inicjatorami akcji są stowarzyszenia Miasto Jest Nasze i Zielone Mazowsze. Przewodnicząca MJN Barbara Jędrzejczyk tłumaczyła podczas czwartkowej konferencji prasowej, że celem było zebranie miejsc szczególnie niebezpiecznych, uciążliwych i demotywujących do jazdy rowerem. - Była to między innymi droga rowerowa pod rondem Zesłańców Syberyjskich, która kończy się schodami, czy skrzyżowanie ulicy Kijowskiej i Targowej, gdzie ścieżka nagle się urywa i właściwie tylko za pomocą "teleportu" można przedostać się na drugą stronę - wyliczała.
- Okazuje się, że w tym roku ten absurd drogowy staje się pełnoletni - mówił o ścieżce przy rondzie Zesłańców Syberyjskich Marek Smyk ze stowarzyszenia Zielone Mazowsze. - Byłoby zrozumiałe, że nic nierobienie w jego temacie, gdyby faktycznie w jakiś sposób dało się wytyczyć jakieś alternatywy. Niestety od osiemnastu lat ludzie są zmuszeni do noszenia rowerów. Nie wiem, jak sobie radzą ludzie z rowerami towarowymi albo z przyczepkami - stwierdził. Wyjaśnił też, że zdaniem aktywistów na wiaduktach biegnących nad rondem jest wystarczająco dużo miejsca, by wytyczyć trasę rowerową na górze.
Aktywiści wytykają błędy w rowerowej infrastrukturze
Punkty na mapie rowerowych absurdów powstały na bazie zgłoszeń mieszkańców stolicy oraz doświadczeń aktywistów. - Wpłynęło do nas kilkadziesiąt takich zgłoszeń. Przedstawiliśmy je w naszym raporcie i na mapie, by zniwelować je jak najszybciej, bo często one są w infrastrukturze drogowej wiele lat i nic się nie zmienia - zaznaczyła Jędrzejczyk.
Absurdów jest łącznie osiem. Oprócz wspomnianego ronda Zesłańców Syberyjskich i okolic Dworca Wschodniego, na mapie znalazła się też 50-metrowa "wyrwa" w ścieżce na Towarowej, pomiędzy rondem Zawiszy a Kolejową, droga rowerowa w Alejach Ujazdowskich, która urywa się przy placu Trzech Krzyży, ścieżka przy skrzyżowaniu Dolnej i Puławskiej, kończąca się zjazdem na trzypasmową jezdnię, czy też most Poniatowskiego, kompletnie niedostosowany do potrzeb cyklistów.
Oprócz opisu drogowych niedoróbek, aktywiści opracowali rekomendacje dla Zarządu Dróg Miejskich. - One mówią, w jaki sposób niezbyt drogo i bez demolowania całej okolicy uspójnić dane miejsce lub sieć tras rowerowych - wskazał Smyk.
- Warto wspomnieć, że od dziesięciu lat miasto dysponuje dokumentem, który nazywa się Standardy wykonawcze i projektowe dotyczące infrastruktury rowerowej. Stoi w nich - między wieloma szczegółami dotyczącymi łuków, zakrętów, szerokości przejazdów czy uskoków podłużnych - pięć podstawowych zasad dotyczących infrastruktury rowerowej: bezpośrednia, spójna, atrakcyjna, bezpieczna i wygodna. W naszej akcji pokazaliśmy, że te pięć zasad nie zawsze, a czasami prawie wcale nie jest spełnione - podkreślił Smyk.
Aktywiści przekazali w czwartek raport Łukaszowi Puchalskiemu, dyrektorowi ZDM oraz pełnomocnikowi prezydenta Warszawy ds. komunikacji rowerowej.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Miasto Jest Nasze