Parkujesz w centrum, musisz zapłacić. W wielu miastach urzędnikom nie wystarczają jednak pieniądze, chcą poznać też numery rejestracyjne samochodu.
- Część kierowców, która nie uiszczała opłaty w parkometrze, często przychodziła z reklamacją, z pożyczonym biletem. Tak naprawdę my nie byliśmy w stanie udowodnić temu kierowcy, że ten bilet należał do kogoś innego - mówi Karolina Gałecka z Zarządu Dróg Miejskich.
Jeszcze inni kierowcy przekazywali ważne bilety z parkometru tym, którzy dopiero przyjechali na parking.
- Dochodziło do dużych nadużyć - dodaje Gałecka.
"Taki wymóg jest bezprawny"
Wpisywanie numeru rejestracyjnego miało rozwiązać problem. I rozwiązało, ale pojawił się inny.
- Taki wymóg jest bezprawny. To nawet nie chodzi o RODO, tylko Konstytucja w artykule czterdziestym siódmym wskazuje, że ujawnianie wszelkich danych osobowych musi być na podstawie ustawy. Tutaj nie było żadnej ustawy – mówi Tomasz Hankus ze stowarzyszenia Prawo na Drodze z regionu Opolskiego.
Opole już nie musi
Stowarzyszenie napisało petycję do prezydenta Opola. Przekonywało, że nakazywanie podawania danych swojego auta to zła decyzja. Ratusz się ugiął.
- Uznaliśmy, że te informacje, dokładnie numer rejestracyjny samochodu, nie jest nam niezbędny do tego, żeby prawidłowo funkcjonował system poboru opłat parkingowych – stwierdza Katarzyna Oborska-Marciniak, rzeczniczka urzędu miasta w Opolu.
Dziś wystarczy, że kierowca wpisze dowolną kombinację liter czy cyfr.
"Warszawa łamie prawo"
W Białymstoku czy w Warszawie na razie bez zmian. Kto nie chce płacić kary, musi wpisać numer rejestracyjny swojego pojazdu.
Po skardze od jednego z kierowców, sprawą warszawskich parkometrów zajął się Wojewódzki Sąd Administracyjny i nie ma wątpliwości, Warszawa łamie prawo.
- Ujawnianie tych danych osobowych w postaci numeru rejestracyjnego pojazdu musi wynikać z ustawy, a tutaj rada miasta stołecznego Warszawy w tej sprawie nałożyła obowiązek aktem prawa miejscowego. Czyli uchwałą rady miasta. Czym - zdaniem sądu - naruszono Konstytucję.
Urzędnicy nie odpuszczają
Warszawa idzie w zaparte. Urzędnicy odwołali się już do Naczelnego Sądu Administracyjnego, bo dla nich numer rejestracyjny to nie dana osobowa.
- My nie potrzebujemy numeru rejestracyjnego pojazdu do tego, aby go analizować czy przetwarzać te dane. Analiza i przetwarzanie numeru rejestracyjnego jest tylko i wyłącznie na etapie windykacji, a nie na etapie kontroli – mówi Karolina Gałecka z ZDM.
Drogowcy już mają plan B. Jeśli przegrają w sądzie, kierowcom będą kazali wpisywać tylko fragment numeru rejestracyjnego.
Łukasz Wieczorek, mn/mś