Pierwszą część rozmowy zdominował temat obowiązkowych szczepień. Prowadząca program Monika Olejnik zarzuciła kandydatowi prawicy niekonsekwencję, przypominając wypowiedź sprzed kilku lat, w której Jaki wspierał przeciwników szczepionek.
"Rodzice mogą nie mieć racji"
Polityk bronił się, że jego wypowiedź została wyrwana z kontekstu. Pytany konkretnie - czy jest przeciwnikiem obowiązkowych szczepień powiedział: "w kilku przypadkach tak". - Jeśli urodzi się dziecko i jest bardzo słabe, to jest grupa rodziców, którzy chcą, żeby wtedy nie zmuszać dziecka do szczepienia, tylko zrobić je później - mówił.
Przekonywał, że niektóre dzieci - na przykład z obniżonym napięciem mięśniowym albo niepełnosprawne mogą być we wczesnym etapie "zbyt słabe" na szczepienia.
- Są rodzice, którzy uważają, że przez szczepienia coś stało się ich dziecku. Zawsze uważałem, że trzeba takich osób wysłuchać i mówiłem wiele razy o tym na konferencji [sprzed lat, którą przypominała Jakiemu Olejnik - red.] - podkreślał kandydat. - Są rodzice, którzy mają niepełnosprawne dzieci i chcieliby zaszczepić je później, a nie mogą tego zrobić - dopowiedział.
- Rodzice mogą nie mieć racji, ale mają prawo, by ich wysłuchać. Obowiązkiem posła jest reprezentowanie ludzi, których nikt nie chce słuchać, nawet jeśli się z nimi nie zgadzam - tłumaczył Jaki.
"To jest zadanie dla lekarzy"
Zauważył też, że w Europie jest 16 państw, w których nie ma obowiązku szczepień. Poproszony przez prowadzącą o ich wymienienie powiedział: "możemy to sprawdzić po programie". Dopytywany, czy - jeśli wygra wybory i zostanie prezydentem Warszawy - będzie promował obowiązkowe szczepienia - zapewnił, że tak.
- Będę promował i finansował szczepienia, ale proszę nie zmuszać rodziców, którzy mówią "nie" po urodzeniu dziecka, ale na przykład "rok później". - Chciałbym, żeby oni też byli wysłuchani - powtórzył. Stwierdził też, że jako prezydent nie chciałby zajmować się szczepieniami, "bo to jest zadanie dla lekarzy".
Podobnie kandydat prawicy wypowiadał się w kwestii in vitro. - Wielokrotnie mówiłem, że taki program w mieście już istnieje i nie będę go likwidował, ale będę utrzymywał - zapewnił. Podkreślił też to, o czym często mówi w kampanii, że jako prezydent Warszawy "zamierza być prezydentem pragmatycznym, a nie ideologicznym". Precyzował, że chciałby skupić się między innymi na rozwoju komunikacji miejskiej czy walce ze smogiem.
"Dziwna wojna z kierowcami"
Przy okazji ideologii Jaki wspomniał o kierowcach. Podkreślił, że jego zdaniem obecne władze miasta "prowadzą ideologiczną wojnę z kierowcami". - Polega ona na tym, że zwęża się pasy ruchu, likwiduje miejsca parkingowe i stawia słupki - wyliczał.
Kiedy Olejnik zwróciła uwagę, że słupki są stawiane, bo "matka nie może przejść z wózkiem" przez zaparkowane na chodniku samochody, Jaki skontrował: "są takie miejsca w Warszawie, gdzie kobieta, która przyjeżdża z wózkiem nie ma gdzie zaparkować przez słupki". - Więc ja skończę tę dziwną politykę walki z kierowcami - podsumował polityk.
"Jesteśmy 10 lat do tyłu"
Duża część rozmowy poświęcona była także reprywatyzacji. Jaki przypomniał swój raport dotyczący strat, jakie Warszawa miała ponieść wskutek reprywatyzacji. Wedle jego wyliczeń, było to 21 miliardów złotych.
- Przez to uważam, że Warszawa nie wykorzystała możliwości. Jeśli w ciągu 12 lat na inwestycje wydano 23 miliardy złotych, a na reprywatyzacji stracono 21 miliardów, to znaczy że jesteśmy jakieś 10 lat do tyłu przez rządy Platformy Obywatelskiej. Warszawa się rozwijała, ale nie tak szybko, jak mogła - powiedział.
Pytany o to, gdzie jest zapowiadana przez niego ustawa reprywatyzacyjna, wiceminister sprawiedliwości powiedział, że "projekt jest i ma bardzo dobre opinie, nawet ludzi z opozycji". Dlaczego nie został uchwalony? - Jest w procesie legislacyjnym - podał krótko Jaki.
"Przegrywamy nawet z miastami regionu"
Podczas piątkowej debaty kandydatów na prezydenta Warszawy Jaki ogłosił, że rezygnuje z członkostwa w partii, do której należał, czyli Solidarnej Polsce. O tę sprawę również był dopytywany.
- Złożyłem rezygnację z partii, w związku z tym jestem bezpartyjny - potwierdził polityk, dodając, że przez lata samorząd warszawski był upartyjniony. Długo opowiadał również o tym, że jego zdaniem, Warszawa przez ostatnie lata rozwijała się wolniej niż stolice zachodniej Europy.
- Przegrywamy nawet z miastami regionu, które mają więcej linii metra - stwierdził. Pytany przez prowadzącą, czy - jeśli przegra wybory w Warszawie - ponownie wróci do partii, Jaki odpowiedział: "wiele wskazuje na to, że będę bezpartyjny, zobaczymy co będzie".
kw/b