Prezydent Andrzej Duda spotkał się z Janem Śpiewakiem

Prezydent Polski spotkał się z Janem Śpiewakiem (zdjęcie ilustracyjne)
"To plucie w twarz ofiarom reprywatyzacji"
Źródło: TVN24
- Dotyczyło mojej sytuacji prawnej, a także historii kamienicy na ulicy Joteyki w Warszawie - powiedział po spotkaniu z prezydentem Polski Jan Śpiewak. Aktywista został w piątek prawomocnie skazany w procesie dotyczącym zniesławienia mecenas Bogumiły Górnikowskiej.

Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał w piątek w mocy wyrok sądu rejonowego, który w styczniu nakazał Śpiewakowi zapłatę 5 tysięcy złotych grzywny i 10 tysięcy złotych nawiązki na rzecz mecenas Górnikowskiej, córki byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Uzasadnienie wyroku było niejawne.

Działacz krytykował wyrok sądu, uznając go za niesprawiedliwy i zapowiedział, że go nie wykona. Poinformował jednocześnie, że będzie składał kasację od wyroku i być może złoży wniosek do Andrzeja Dudy o ułaskawienie.

Spotkanie z prezydentem

W niedzielę wieczorem rzecznik prezydenta Polski Błażej Spychalski poinformował, że po godzinie 20 zakończyło się spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy z Janem Śpiewakiem.

W rozmowie z PAP Śpiewak potwierdził, że do spotkania doszło, nie powiedział jednak, z czyjej inicjatywy. - Mogę powiedzieć tylko, że tematem rozmowy była moja sytuacja prawna i historia kamienicy na ulicy Joteyki - powiedział.

Prywatny akt oskarżenia

Proces o zniesławienie Górnikowska-Ćwiąkalska wytoczyła Śpiewakowi w związku z konferencją prasową z 19 października 2017 roku przed kamienicą na Joteyki 13 na Ochocie. Aktywista mówił wówczas, że Górnikowska-Ćwiąkalska była kuratorem 118-letniej osoby i przejęła dzięki temu pół kamienicy przy Joteyki 13. Budynek przekazano w prywatne ręce w 2011 roku.

Jak wynikało z wezwania do przeprosin, według Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej Śpiewak w wielu wypowiedziach pomówił ją o nieprawidłowości w wykonywaniu przez nią funkcji kuratora i o udział w aferze reprywatyzacyjnej, a w rezultacie naraził na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania przez nią zawodu. Domagała się dla miejskiego aktywisty 10 tysięcy złotych grzywny i trzech miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok.

Główne zdjęcie ilustracyjne: Shutterstock

Czytaj także: