Sąd: Jan Śpiewak musi przeprosić szefa warszawskiego SLD

Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował, że Jan Śpiewak musi przeprosić szefa stołecznego Sojuszu Lewicy Demokratycznej Sebastiana Wierzbickiego. Sąd uznał, że wpisy aktywisty naruszyły dobre imię polityka.

Proces cywilny o naruszenie dóbr osobistych wytoczony Śpiewakowi przez Wierzbickiego ruszył we wrześniu ubiegłego roku. Chodziło m.in. o wpis, który Śpiewak zamieścił po zatrzymaniu byłego burmistrza dzielnicy Włochy Artura W. Zaapelował w nim do CBA o sprawdzenie dochodów Wierzbickiego.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO

"Dobry kolega burmistrza Włoch Sebastian Wierzbicki, Lider SLD w stolicy, który również jest na utrzymaniu warszawskiego podatnika, też lubi dobre samochody i luksusowy styl życia. Drogie CBA: możecie zrobić kontrolę w jego miejscu zatrudnienia?" - napisał na Twitterze. W innym z postów aktywista umieścił zdjęcie żony Wierzbickiego, pytając, czy jest to: "A - żona gangstera, B - żona szefa lewicy, C - odpowiedzi A i B są prawidłowe".

W piątek sąd orzekł, że Śpiewak naruszył dobre imię polityka SLD, w związku z czym musi go przeprosić. W oświadczeniu, które aktywista ma opublikować w ciągu siedmiu dni od uprawomocnienia się wyroku, mowa o "bezpodstawnych i niezgodnych z prawem stwierdzeniach". Przeprosiny mają pojawić się w kilku miejscach w mediach społecznościowych i widnieć tam przez siedem dni. Sąd doprecyzował, że muszą być widoczne od razu po wejściu na stronę, nie mogą też zawierać jakichkolwiek komentarzy, uzupełnień i innych zabiegów treściowych umniejszających ich znaczenie.

Zdaniem Śpiewaka styl życia prezentowany przez Wierzbickiego i jego żonę w mediach społecznościowych - m.in. zdjęcia na jachtach czy z drogimi samochodami - jest na tyle luksusowy, że rodzi to pytania dotyczące tego, skąd czerpie on dochody. W piątek sąd podkreślił, że przeprowadził analizę oświadczeń majątkowych Wierzbickiego. Jak również wskazano, z zeznań świadków wynika, że część drogich rzeczy, które prezentował, nie należała do niego. Jednocześnie sąd uznał tę kwestię za drugorzędną, a skupił się na wydźwięku wpisów Śpiewaka, które - jak uznano - naruszyły "cześć, dobre imię i godność" polityka. - Nie chodziło tylko o to, jak te posty odbierał Wierzbicki, ale jak odbierała je opinia publiczna, czyli obiektywny, zewnętrzny obserwator - mówiła sędzia Monika Włodarczyk.

Sąd podkreślił również, że o ile pojedynczy wpis dotyczący żony Wierzbickiego mógłby zostać uznany za satyrę, o tyle cała ich seria miała jednoznaczny wydźwięk. Jak argumentowano, chodziło o ukazanie Wierzbickiego w takim świetle, które wskazuje, że jego majątek nie pochodzi z legalnych źródeł. Sąd podkreślał, że posty Śpiewaka przypisywały mu cechy społecznie niepożądane, także w kontekście jego kariery politycznej.

- Sąd uważa, że osoby publiczne mogą być poddane krytyce, ale ta krytyka nie może być pozbawiona granic - powiedziała sędzia, dodając, że Śpiewak wprowadził do debaty na temat polityka "element, który nie opierał się na faktach".

 

"Sąd to nie jest policja twitterowa"

Po orzeczeniu Śpiewak powiedział dziennikarzom, że jego zdaniem jest to kolejny wyrok sądu uderzający w wolność słowa i prawo obywateli do kontroli działalności polityków. - Sąd wydał jasny sygnał: nie pytajcie się, skąd jest majątek polityków, nie zadawajcie trudnych pytań - mówił. Dodał, że nie "wierzy specjalnie", że sąd apelacyjny może zmienić coś w tej sprawie, jednak wniesie apelację i będzie "domagać się sprawiedliwości". - Sąd to nie jest policja twitterowa, żeby decydować, co może być na Twitterze, a co nie. Sąd jest od oceny, czy coś było prawdą. Sąd nie uznał, że skłamałem - podkreślił.

Świadkami w procesie była m.in. żona Wierzbickiego oraz kobieta, której polityk miał zablokować możliwość sprzedania działki budowlanej na Białołęce. Jej historia opisana została również w filmie opublikowanym na kanale Youtube dzień przed ogłoszeniem orzeczenia. Aktywista ujawnił w nim nagrania rozmów dotyczących tej kwestii, podkreślając, że dotychczas nikt nie zainteresował się sprawą.

Do sprawy odniósł się również Wierzbicki na Twitterze. "Właśnie wygrałem sprawę z @JanSpiewak o naruszenie dóbr osobistych. Sąd nakazał mu publikację oświadczeń prostujących jego kłamstwa. W kwestii zadośćuczynienia okazał się litościwy i mu darował. Szkoda, bo miało iść na Centrum Zdrowia Matki i Dziecka" - napisał.

 

Pisaliśmy również o ułaskawieniu Jana Śpiewaka przez Andrzeja Dudę:

duda

duda
Prezydent Andrzej Duda o ułaskawieniu Jana Śpiewaka
Źródło: TVN24
Czytaj także: