Trzech mężczyzn szarpie się w hallu galerii handlowej. Pośród tłumu klientów przepychają się, okładają pięściami, kopią. W końcu jeden z nich wyciąga ostre narzędzie. Rzuca się do ataku. Wszystkiemu przyglądają się ochroniarze centrum handlowego. - To nie są ludzie przeszkoleni do pracy typowo ochroniarskiej, która wymaga określonych predyspozycji i gotowości do działania. Oni po prostu mają tam być. Nie mają umiejętności, by rzucić się w wir takiej bójki i rozdzielać uczestników - ocenia w rozmowie z tvnwarszawa.pl były antyterrorysta Marek Przewoźnik.
Po szarpaninie w centrum handlowym Arkadia dwóch mężczyzn trafiło do szpitala. Zostali dźgnięci ostrym narzędziem przez innego mężczyznę, który zbiegł z miejsca zdarzenia. Nadal szuka go policja. Do bójki doszło w sobotę wieczorem około godziny 19. Kilkoro świadków zarejestrowało to zajście i udostępniło filmy w sieci. Całość nie ma dźwięku. Trwa dwie minuty, z których wybraliśmy 39 sekund, nie pokazując najbardziej brutalnych scen. Rozmyliśmy również tło, by nie ujawniać wizerunków uczestników oraz licznych świadków. W artykule opiszemy jednak krok po kroku, co wydarzyło się w hallu centrum handlowego.
Co widać na nagraniu?
Nie jest pewne, od czego rozpoczęła się szarpanina. Nagranie startuje w momencie, gdy mężczyzna w szarej koszulce okłada pięściami drugiego w jasnym ubraniu. Wtrącić próbuje się jeszcze trzeci - w czarnym t-shircie i granatowych spodniach. Uczestnicy bójki znajdują się na parterze, w północnej części pasażu handlowego, w pobliżu wejścia do marketu budowlanego. Autor nagrania rejestruje te wydarzenia z pierwszego piętra. Od początku wśród świadków zdarzenia widoczni są również dwaj pracownicy ochrony w charakterystycznych uniformach.
Uczestnicy bójki rozdzielają się, ten w białej koszulce chwyta za metalowy stojak. Cała trójka zaczyna krążyć wokół siebie niczym w ringu. Podchodzą też dwaj ochroniarze, ale trzymają się na dystans. Ten ze stojakiem bierze zamach i próbuje nim uderzyć ubranego na szaro. Do akcji wkracza kolejna osoba, prawdopodobnie pracownik jednego ze sklepów. Odbiera stojak atakującemu. W tym czasie mężczyzna w szarej koszulce zaczyna bić mężczyznę w ciemnym ubraniu, chwilę później atakuje chłopaka w białej bluzce.
Wszyscy trzej lądują na ziemi, szarpią się i okładają pięściami. Podbiega do nich młoda kobieta, ale odciąga ją domniemany pracownik sklepu. Wtedy przyłączają się inni świadkowie. Dwóch mężczyzn odciąga tego w ciemnym ubraniu. Dwaj inni próbują unieszkodliwić ubranego na szaro. Jeden pada z nim na ziemię i usiłuje zastosować obezwładniający chwyt. Napastnik w szarym uwalnia się jednak, dźgając go w nogę ostrym narzędziem. Świadek wycofuje się.
Na ziemi nadal pozostaje mężczyzna w białej koszulce. Napastnik chwyta go i uderza kilkukrotnie ostrym narzędziem. Poszkodowany wymyka się, ale atakujący po chwili go dopada i zaczyna okładać pięściami po głowie. Później rusza w pogoń za mężczyzną w czarnej koszulce. Bez skutku. Wraca więc i znów wyładowuje agresję na ubranym na biało. Okłada pięściami i kopie w twarz. Atakowany mężczyzna ucieka w końcu w kierunku ochroniarza.
Obaj pracownicy ochrony przyglądali się całemu zajściu. Żaden z nich nie odważył się jednak spróbować rozdzielić uczestników bójki. Mężczyznę w szarej koszulce usiłowała powstrzymywać jeszcze wspomniana wcześniej kobieta. Ostatecznie oboje spokojnie odeszli w głąb galerii, w stronę wyjścia na parking podziemny.
Były antyterrorysta: ochroniarze nie mają umiejętności, by rozdzielać uczestników bójki
Komentujący nagrania są zdumieni tym, jak zachowali się pracownicy ochrony. I nie szczędzą krytyki: "Facet ze sklepu budowlanego pomaga a ochrona stoi i się patrzy.... Żenada", "Strach po galeriach chodzić, jeżeli ochrona w taki sposób ochrania".
O ocenę sobotniej sytuacji na podstawie dostępnych w sieci nagrań poprosiliśmy Marka Przewoźnika, byłego szefa szkolenia Biura Operacji Antyterrorystycznych Komendy Głównej Policji. Według naszego rozmówcy, między ochroniarzami widocznymi na filmach nie ma współpracy. - Zabrakło mi współdziałania pracowników ochrony, którzy, widząc oddalającego się mężczyznę w szarej koszulce, powinni za nim pójść. Powinni patrzeć i obserwować, co się dzieje. Później nawet ewentualne wskazanie służbom, w jakim udał się kierunku, ułatwia znacznie poszukiwania - zaznacza.
Były antyterrorysta zauważa, że poziom kwalifikacji pracowników ochrony w Polsce pozostawia wiele do życzenia. - Wszystkie centra handlowe są pilnowane praktycznie w ten sam sposób. Nie możemy nawet mówić o typowej ochronie. Nastąpiła u nas pewna pomyłka w nazewnictwie. Panowie i panie pracujący w tego typu miejscach są zwykle osobami zatrudnianymi za najniższe stawki krajowe. One nie powinny być nazywane ochroniarzami, raczej służbą informacyjną lub dozorcami - twierdzi Przewoźnik.
I dodaje, że centra handlowe, podobnie jak część instytucji, kieruje się przede kosztami. Przetargi wygrywają firmy oferujące najniższe kwoty. - A wtedy wiadomo, że jakość kwalifikacji pracowników jest zdecydowanie niższa. Często są to osoby z niepełnosprawnościami, bo PFRON dopłaca do ich zatrudnienia. To nie są ludzie przeszkoleni do pracy typowo ochroniarskiej, która wymaga określonych predyspozycji i gotowości do działania. Oni po prostu mają tam być. Nie mają umiejętności, by rzucić się w wir takiej bójki i rozdzielać uczestników - wskazuje były antyterrorysta.
Jego zdaniem komentujący nagrania z zajścia w Arkadii nie powinni tak surowo oceniać zachowania pracowników ochrony. - Ludzie w takim ochroniarzu widzą osobnika, który zna karate, tudzież inne sztuki walki, potrafi świetnie posługiwać się bronią, a do tego ma 192 centymetry wzrostu i jest wysportowany. Pamiętajmy, że jednocześnie pracuje za najniższą krajową. Właśnie tak ludzie ich postrzegają, a potem śmieją się z tego, że nie zareagowali - mówi. - Z tym że oprócz nich w pobliżu były też inne osoby. Jedni próbowali załagodzić tę sytuację, inni w jakiś sposób walczyć z napastnikiem. Ale ich zachowanie też nie było idealne - zastrzega. - Nawet świetnie wyszkolony człowiek może dostać gazem po twarzy i już po nim. Bardzo łatwo stać się ofiarą takiej sytuacji - przestrzega Przewoźnik.
Jak powinniśmy się zachować, gdy jesteśmy świadkami podobnej bójki? Kluczową rolę odgrywa ocena sytuacji i analiza, kto i w jaki sposób może pomóc w rozwiązaniu konfliktu. - Zawsze można dobrać kilka osób, które nam pomogą. Na zasadzie: "ja rozpocznę, ty mi pomożesz". To kwestia oceny i wkroczenia do akcji w odpowiednim momencie. Jednak najczęściej w sytuacji nożowników jasno się mówi: oddal się z miejsca, nie bądź jedną z ofiar - wyjaśnia.
Policja nadal szuka mężczyzny w szarej koszulce
Jak przekazała nam policja, zdarzenie jest wstępnie kwalifikowane jako udział w bójce. - Te czynności są w toku, więc na ten moment nikt nie jest pokrzywdzonym ani sprawcą. Dwóch mężczyzn zostało zatrzymanych do udziału w bójce i jeszcze szukamy trzeciego, który oddalił się z miejsca i użył wcześniej niebezpiecznego narzędzia. Będzie ustalane, czy to był nóż - przekazał nam w poniedziałek Robert Szumiata ze śródmiejskiej policji. - Wykonujemy czynności i analizujemy zabezpieczony monitoring z centrum handlowego - dodał policjant.
Zapytany o działania ochrony centrum handlowego Szumiata odpowiedział, że nie widział nagrań i nie chce się wypowiadać na ten temat: - Nie chcę komentować zachowania ochrony, bo nie takie jest moje zadanie. Mógłbym jedynie komentować zachowanie policjantów.
"Ochrona skupiła się na zapewnieniu bezpieczeństwa klientom"
Skontaktowaliśmy się z biurem prasowym Centrum Handlowego Westfield Arkadia. Jego rzecznik Sławomir Kuliński przekazał nam oświadczenie, w którym przypomniał, że do zdarzenia doszło w sobotę około godziny 19. Jak pisaliśmy na tvn24.pl, w wyniku szarpaniny dwóch mężczyzn trafiło do szpitala.
"Całe zdarzenie rozpoczęło się od kłótni między mężczyznami i, w naszej ocenie, miało wyłącznie charakter chuligański. Na miejscu zdarzenia natychmiast pojawiła się ochrona, która widząc zagrożenie, wezwała posiłki w postaci interwencyjnej grupy ochroniarzy (w tym ochrony nieumundurowanej), oraz skupiła się na zapewnieniu bezpieczeństwa postronnym klientom Centrum. Jednocześnie wezwano Policję i Pogotowie Ratunkowe. Niestety jeden z uczestników oddalił się z miejsca zdarzenia, zanim przybyły służby" - czytamy.
Zapytaliśmy wcześniej o to, jak centrum ocenia działania ochrony. "Wewnętrzne procedury dotyczące zapewnienia bezpieczeństwa klientom Westfield Arkadia zostały zachowane, dzięki czemu nie doszło do eskalacji konfliktu. Pracownicy ochrony udzielili pierwszej pomocy poszkodowanym, przed przyjazdem Pogotowia Ratunkowego. Wszelkie materiały, w tym zapis kamer monitoringu, mogące pomóc w śledztwie zostały zabezpieczone i przekazane Policji" - zapewnił Kuliński.
Dodał też, że centrum w dalszym ciągu będzie analizować to, co się wydarzyło. "Pragniemy poinformować, że dyrekcja Westfield Arkadia wraz z przedstawicielami agencji ochrony dokładnie analizują całość zdarzenia, aby zminimalizować ryzyko wystąpienia podobnych zdarzeń w przyszłości".
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: YouTube