Na początku lutego ruszy proces w sprawie katastrofy miejskiego autobusu na trasie S8. Oskarżonemu Tomaszowi U. grozi do 12 lat więzienia. Mężczyzna miał spowodować śmiertelny wypadek, będąc pod wpływem narkotyków. Badania toksykologiczne wskazywały na spożycie amfetaminy. Porcja tej substancji została też odnaleziona podczas przeszukania kabiny kierowcy.
Pierwsza rozprawa w procesie Tomasza U. została wyznaczona na 2 lutego 2022 roku przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Prokuratura skierowała akt oskarżenia w tej sprawie pod koniec grudnia 2020 roku. Sprawa dotyczy wypadku autobusu miejskiego z czerwca 2020 roku. Pojazd uderzył w bariery przy zjeździe z trasy S8 na Wisłostradę i spadł z wiaduktu na nasyp. Akcja ratunkowa na miejscu wypadku zaangażowała kilkanaście załóg pogotowia. Lądował też śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Jedną z pierwszych osób, które ruszyły na pomoc poszkodowanym był kierowca taksówki, jadącej za autobusem. Jak opisywał w rozmowie z reporterem TVN24, wyłączył prąd we wraku i otworzył drzwi, by wydostać pasażerów. Potem udzielał im też pierwszej pomocy.
W chwili wypadku Tomasz U. miał 27 lat. Śledczy oskarżyli go o naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym oraz "niedostosowanie taktyki i techniki jazdy do zmieniającej się sytuacji drogowej", co uniemożliwiło mu zahamowanie, a w konsekwencji doprowadziło do katastrofy w ruchu lądowym. W chwili zdarzenia Tomasz U. był pod wpływem amfetaminy i miał porcję narkotyku schowaną w skrytce kabiny kierowcy.
- Tomasz U. prowadził miejski autobus linii 186. Około godziny 12.30 poruszał się jezdnią pomocniczą mostu od ulicy Modlińskiej w kierunku ulicy Wybrzeże Gdyńskie. Kierowca nie wykonał manewru zmiany pasa i poruszając się na wprost po pasie jezdni prowadzącym do zjazdu z trasy uderzył w bariery energochłonne. Uderzenie spowodowało wybicie autobusu i jego przerwanie na przegubie. Przednia połowa pojazdu spadła w przestrzeń pomiędzy wiaduktem mostu i ulicą, druga zaś pozostała na moście - opisywała okoliczności wypadku rzeczniczka Prokuratury Okręgowej prokurator Aleksandra Skrzyniarz.
W wyniku zdarzenia jedna z pasażerek autobusu doznała rozległych obrażeń i zmarła. Rannych zostało też prawie 20 osób, w tym jedna ciężko. Uszczerbek na zdrowiu sześciu kolejnych biegły chirurg określił jako "średni", a 11 - jako "lekki".
Mężczyzna przebywał przez kilka miesięcy w areszcie
Rzeczniczka prokuratury podała, że mienie zniszczone w wyniku działania Tomasza U. wyceniono na blisko 1,3 miliona złotych.
Tomasz U. nie był wcześniej karany, nie leczył się psychiatrycznie. W areszcie przebywał od 25 czerwca do 15 września 2020 roku, później sąd zdecydował o zmianie środka zapobiegawczego na dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju. Zabronił mu również prowadzenia pojazdów mechanicznych. Prokuratura odwoływała się od tej decyzji, uważając ją za niesłuszną, jednak została ona utrzymana w mocy. Mężczyzna będzie więc odpowiadał przed sądem z wolnej stopy.
Oskarżony przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i wyraził żal. Grozi mu do 12 lat więzienia.
Sprawa odbiła się szerokim echem w mediach. Krótko po wypadku Główny Inspektorat Transportu Drogowego przeprowadził kontrole krzyżowe warszawskich przewoźników. W ich ramach wykryto około 500 naruszeń, w tym "rażące przypadki przekraczania norm czasu pracy".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl