Mężczyzna zatrzymany w sprawie napaści na byłego marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego w połowie grudnia usłyszał zarzut. Jest podejrzany o popełnienie czynu chuligańskiego, za co może grozić do pięciu lat więzienia. Śledczy wnioskowali o tymczasowy areszt dla zatrzymanego, jednak sąd wniosek oddalił. Z decyzją nie zgodziła się prokuratura, która zaskarżyła postanowienie. Do sądu wpłynęło również zażalenie od obrońcy podejrzanego.
"Pytanie odnośnie powodów złożenia zażalenia przez obrońcę podejrzanego dotyczy treści pism procesowych złożonych w toku postępowania toczącego się z wyłączeniem jawności, a zatem ich treść nie może być ujawniona osobom trzecim" - usłyszeliśmy w sądzie okręgowym, pytając o powody złożenia zażalenia.
Posiedzenie odbyło się w czwartek rano. Jak ustaliliśmy, została utrzymana w mocy decyzja sądu rejonowego. Mężczyzna, który miał zaatakować byłego marszałka, pozostaje na wolności.
Podczas świątecznych zakupów
Senator Stanisław Karczewski o ataku poinformował w połowie grudnia za pośrednictwem mediów społecznościowych. Jak przekazał, podczas świątecznych zakupów został "napadnięty, wulgarnie wyzwany, uderzony i przewrócony". W rozmowie z Polską Agencją Prasową twierdził, że atak miał być umotywowany politycznie oraz że usłyszał obelgi pod swoim adresem, a także prezesa Prawa i Sprawiedliwości. "Została złamana moja nienaruszalność cielesna, zostałem uderzony, wyrwano mi telefon, telefon jest uszkodzony" - dodał.
Tego samego dnia wieczorem Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji podało, że policja zatrzymała mężczyznę, który miał zaatakować byłego marszałka Senatu. Następnego dnia usłyszał on zarzut.
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie znieważenia z powodu przynależności politycznej i zastosowania przemocy wobec senatora. Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Aleksandra Skrzyniarz poinformowała, że do zdarzenia doszło w czwartek, 15 grudnia, na terenie jednego z warszawskich sklepów. - Zatrzymany został Paweł P., któremu przedstawiono zarzut stosowania przemocy z powodu przynależności politycznej, naruszenia nietykalności pokrzywdzonego, jak również uszkodzenia mienia w postaci telefonu - przekazała.
Czyn zakwalifikowano jako występek chuligański, za popełnienie którego grozi kara od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.
Prokurator Skrzyniarz przekazała, że podejrzany nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Mężczyzna złożył wyjaśnienia. Ich treść jest jednak na obecnym etapie objęta tajemnicą śledztwa.
Sąd nie zgodził się na areszt
Prokurator wystąpił do sądu z wnioskiem o zastosowanie tymczasowego aresztowania. Zastosował wobec podejrzanego wolnościowe środki zapobiegawcze w postaci poręczenia majątkowego w kwocie 20 tysięcy złotych, dozoru policji, zakazu zbliżania się oraz kontaktowania z pokrzywdzonym.
Autorka/Autor: kz/gp
Źródło: tvnwarszawa.pl