Amerykanin stracił niemal milion złotych w klubie go go. Policja zdradza kulisy działania grupy przestępczej

Źródło:
PAP
Nalot służb na kluby ze striptizem (materiał z 31.05.2022)
Nalot służb na kluby ze striptizem (materiał z 31.05.2022)CBŚP
wideo 2/4
Nalot służb na kluby ze striptizem CBŚP

Amerykanin stracił z firmowej karty płatniczej niemal milion złotych. Młody chłopak wyszedł z klubu z kredytem na 90 tysięcy złotych. Był też 50-latek, który obudził się następnego dnia w nieznanym mieszkaniu z obcym mężczyzną i "wyczyszczonym" kontem. Wszyscy padli ofiarą grupy działającej w nocnych klubach ze striptizem. Centralne Biuro Śledcze Policji szacuje, że poszkodowanych mogło zostać nawet kilka tysięcy osób.

O rozbiciu zorganizowanej grupy przestępczej zajmującej się oszustwami w klubach nocnych go go informowaliśmy we wtorek na tvnwarszawa.pl. Policjanci z CBŚP przeprowadzili w ubiegły weekend akcję w 22 lokalach w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu, Gdańsku, Sopocie, Lublinie, Rzeszowie, Łodzi, Katowicach, Bydgoszczy i Zakopanem. W nalotach na lokale brało też udział Centralne Biuro Antykorupcyjne i Krajowa Administracja Skarbowa. Wszystko odbywało się pod nadzorem Prokuratury Krajowej.

Oficer operacyjna CBŚP, która rozpracowywała tę grupę, opowiedziała Polskiej Agencji Prasowej, jak funkcjonowały zarządzane przez przestępców lokale. Opisała również, w jakich okolicznościach klienci tracili w ciągu jednej nocy prawdziwe fortuny.

Akcja CBŚP w nocnym klubie przy ulicy Chmielnej w Warszawietvnwarszawa.pl

Dostawali drinki i "dalej nie wiedzieli, co się z nimi działo"

Grupa przestępcza działała na zasadzie dawnych klubów "Cocomo". - Każdy z klubów zachowywał pozorację odrębności, jednak jak się okazało, kolejne podmioty gospodarcze były ze sobą powiązane, tworząc sieć klubów nocnych - tłumaczyła policjantka. Zarządzane z Krakowa (tam znajdowało się centrum monitoringu), okradały klientów w całej Polsce.

- Kluby były tak obłożone monitoringiem, że nagrywani byli wszyscy. I pracownicy, i klienci. Jak tylko klient pojawiał się przed klubem zaczynał być nagrywany, ponieważ pierwsza kamera była zainstalowana już przy wejściu. Wyjątkiem były toalety, gdzie rzeczywiście tych kamer nie było - mówiła.

W Krakowie znajdowało się klubowe centrum monitoringuCBŚP

Śledczy mają zabezpieczony cały monitoring, który jest dokładnie analizowany. - Gdy klient orientował się, że został oszukany i zgłaszał sprawę na policję, wtedy członkowie grupy tak montowali film z monitoringu, aby udowadniał, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem - opowiada policjantka.

Policjantka przekazała, jak wyglądał modus operandi przestępców. - Zazwyczaj było to tak, że klient wchodząc do klubu, otrzymywał darmowego drinka lub drinka w ramach wejściówki, jeżeli wejście było płatne. I od tego momentu większość pokrzywdzonych, nie wiedziała, co się dalej z nimi działo. Mają jedynie przebłyski świadomości, w których przypominają sobie jakąś konkretną sytuację - podkreśliła. Co było dosypywane do drinków, śledczy wciąż ustalają, natomiast już wiedzą, że środek ten zmieniał klientów w zupełnie bezwolnych, bezmyślnie wykonujących wszystkie polecenia kelnerek.

Policja: hostessy upijały klientów i "czyściły" im konta

- Następnie klient był "oceniany" przez panie, które pracowały w klubach, pod względem potencjalnej zasobności portfela. A kiedy klienci przychodzili w grupach, to zadaniem personelu było ich rozdzielić i nie dopuścić do tego, żeby razem wyszli. Nawet jeżeli jednemu udało się wyjść, to absolutnie nie mogli dopuścić do tego, żeby wywołał kolegę bądź spowodował, żeby ktoś inny po kolegę przyszedł - podała.

Następnym etapem było szybka lustracja portfela i kieszeni klienta. - Panie sprawdzały, jakie gość ma karty. Były do tego specjalnie wyszkolone, żeby wiedzieć jakie są limity na konkretnych kartach, również zagranicznych banków - zaznaczyła.

- Następnie panie zaczynały "pracę" nad danym klientem. Chodziło o to, żeby był co około 10-15 minut "kasowany" na jak najwyższą kwotę. W międzyczasie cały czas był "częstowany" alkoholem. Hostessy przynosiły mu do stolika, co uważały za słuszne. Nawet, jeżeli klient domagał się wody to otrzymywał wodę z wódką, a jak prosił o piwo to otrzymywał piwo z wódką. Nie było szansy, żeby człowiek pijąc to, co mu podawali, zapanował nad stopniem swojego upojenia - relacjonowała.

Policjantka podkreśliła przy tym, że klienci klubów prawdopodobnie sami podawali kelnerkom pracującym w klubie piny do swoich kart. - Przed wejściem do większości klubów stały też bankomaty. Kobiety mogły wychodzić z klientami, którym zablokowały kartę w aplikacji telefonicznej do bankomatu, żeby klient mógł ją odblokować. W bankomatach mogły sprawdzić też, ile dany klient ma na koncie - poinformowała.

Klienci tracili pieniądze z kont bankowychCBŚP

Policjantka powiedziała również, że kobiety pracujące w klubach funkcjonowały w różnych miejscach w Polsce w zależności od potrzeb. - Na przykład, gdy były targi w Poznaniu, to "najbardziej skuteczne i przebojowe" panie jechały do Poznania. Podczas konkursu w skokach w Zakopanem, jechały do Zakopanego. Chodziło o to, żeby "złowić" jak najbogatszego klienta i wyciągnąć od niego jak najwięcej pieniędzy - podała.

- W klubach, żeby zachować wymagany poziom usług i wszelkie standardy działali też kontrolerzy nazywani "tajemniczymi klientami". Podstawieni przez właścicieli klubów mężczyźni, którzy mieli sprawdzać, jak się nimi zajęto, jak ich zapraszano oraz co się działo z nimi w klubie. Te osoby miały absolutny zakaz spożywania napojów - mówiła.

Amerykanin stracił niemal milion złotych

Według śledczych grupa mogła oszukać nawet kilka tysięcy osób. - W samym Krakowie mamy około tysiąca zgłoszeń. Zbieramy jeszcze informacje, ile osób mogło zostać pokrzywdzonych. Pamiętajmy też, że część ofiar nie zgłosiła się do nas z różnych przyczyn między innymi ze wstydu. Jednak od kilku dni zgłaszają się kolejni pokrzywdzeni - podkreśliła.

Wśród nich był między innymi młody chłopak, świeżo zatrudniony w pierwszej pracy, w której miał zarabiać niecałe trzy tysiące złotych. Do klubu został zwabiony na piwo przez młodą dziewczynę. I choć na pozór był mało atrakcyjną ofiarą, również na takich niemajętnych klientów oszuści mieli sposób. Młody mężczyzna tego, co działo się w klubie, nie pamięta. Dopiero później odkrył, że z lokalu wyszedł z kredytem na 90 tysięcy złotych zaciągniętym w aplikacji bankowej.

- Kolejnym poszkodowanym jest stateczny pan w wieku około 50 lat, który wszedł do klubu z kolegą. Nie pamięta nic od momentu przekroczenia progu lokalu, pamięta jednak dobrze, jak obudził się następnego dnia w nieznanym mieszkaniu z obcym mężczyzną, który również nie wiedział, jak się tam znalazł. 50-latek stracił około 35 tysięcy złotych, tyle miał na kartach - powiedziała policjantka.

Przez grupę oszukany został również około 40-letni obywatel Stanów Zjednoczonych, który wszedł do klubu mając przy sobie 15 różnych kart. - Wszystkie zostały wyczyszczone do zera. Stracił około 300 tysięcy złotych - podała. Ale to wciąż nie był rekordzista.

945 tysięcy złotych stracił inny Amerykanin przebywający w Polsce (śledczy nie chcą zdradzać, w jakim mieście doszło do przestępstwa). - Została wyczyszczona jego karta firmowa - opowiada policjantka.

- Był również pan, który przyszedł do klubu w swoim rodzinnym mieście. Nad ranem nie wiedząc, gdzie jest, wsiadł do taksówki i pojechał 300 kilometrów do hotelu w innym mieście. Z pobytu w klubie nic nie pamięta. Stracił w nim około 60 tysięcy złotych - dodała oficer operacyjna CBŚP. Kosztowny musiał też być zamówiony kurs.

Sprawdzają, czym odurzani byli klienci klubów

Śledczy sprawdzają, czym mogli być "odurzani" klienci klubów go go. - To wymaga specjalnej ekspertyzy Instytutu Ekspertyz Sądowych, który pracuje na próbkach pobranych przez nas w klubach. Pobraliśmy je praktycznie ze wszystkiego, co się w klubie znajdowało na przykład próbki alkoholi, owoców, lodu, soli, syropów do drinków - zaznaczyła.

- Jednak wszystko wskazuje na to, że sposób działania tej substancji jest zbliżony do GHB. Substancja ta sprawia, że człowiek nie traci kontroli nad sobą, może się zachowywać w miarę normalnie, nie jest nieprzytomny, natomiast nic nie pamięta i bezrefleksyjnie wykonuje polecenia - tłumaczyła.

- Okres rozkładu tej substancji w organizmie jest bardzo krótki. Już po około czterech godzinach bardzo trudno jest ją wykryć. Natomiast taka substancja nie ulega rozkładowi poza ustrojem organizmu człowieka. Jeżeli znajdowała się na przykład w butelkach z alkoholem w klubach, to zostanie wykryta w pobranych próbkach - podkreśliła policjantka.

CBŚP apeluje do poszkodowanych o zgłaszanie się na policję

Z kolei rzeczniczka Centralnego Biura Śledczego Policji podinspektor Iwona Jurkiewicz w rozmowie z PAP zaapelowała do osób, które również zostały przez grupę oszukane, a jeszcze nie zgłosiły się na policję. - Pokrzywdzeni mogą zgłosić się do najbliższej jednostki policji i złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa z informacją o tym, że śledztwo prowadzą policjanci z Zarządu CBŚP w Krakowie - podkreśliła rzeczniczka Biura.

- Osoby pokrzywdzone proszone są o dostarczenie wszystkich wydruków bankowych z kont za okres, kiedy padły ofiarą przestępstwa. Bardzo ważne jest, aby dostarczyć listę przeprowadzonych transakcji potwierdzonych i odrzuconych, ponieważ z naszych ustaleń wynika, że jeśli na przykład cztery transakcje doszły do skutku i zostały ściągnięte pieniądze z konta, to z reguły usiłowań takich pobrań było znacznie więcej - tłumaczyła podinsp. Jurkiewicz.

Jak na początku tygodnia podali śledczy, zatrzymali do sprawy łącznie 22 osoby. Podczas akcji oprócz lokali przeszukali też krakowską centralę klubów, w której funkcjonowało wspominane centrum monitoringu.

- Myślę, że niejeden garnizon policyjny mógłby pozazdrościć takiego centrum zarządzania, jakie działało w tej grupie. Ponad 100 dużych monitorów podpiętych do ośmiu serwerów, które z kilkuset kamer zbierały dźwięk i obraz z klubów znajdujących się w różnych miastach. Wszystkie dane były skrupulatnie zapisywane. Zabezpieczyliśmy ponad 4 tysiące 3- i 4-terabajtowych dysków. Dane na tych dyskach były przechowywane, opisane. Są bardzo dobrze zarchiwizowane przez grupę - przekazała śledcza.

Autorka/Autor:kk/b

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: CBŚP

Pozostałe wiadomości

Saturn - kundel z podwarszawskiego schroniska - stał się dawcą nerki dla rasowego owczarka z hodowli. Fundacja zajmująca się ochroną zwierząt informuje teraz, że lekarz weterynarii, który okaleczył psa, usłyszał wyrok.

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pięć tysięcy złotych mandatu i 10 punktów karnych kosztowało 20-latka driftowanie na parkingu przed sklepem w Piasecznie. Wszystkiemu przyglądali się członkowie jego rodziny, a ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć".

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Skrzywdził rodzinę, odebrał ojca dzieciom - mówią o Łukaszu Ż. żona i matka zmarłego 37-letniego Rafała. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w czwartek zostanie przewieziony z Niemiec do Polski. Prokuratura przedstawi mu zarzuty.

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Źródło:
"Uwaga!" TVN, tvnwarszawa.pl

- Moją rolą, jako mamy, jest zadbać o to, żeby dzieci nie zapomniały, jaki był tatuś. Każdej nocy o tym rozmawiamy, krzyczymy: "tatusiu, kochamy cię" - tak mówi wdowa po panu Rafale, który zginął dwa miesiące temu w wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Auto, którym jechała cała rodzina, staranował swoim samochodem Łukasz Ż. 14 listopada mężczyzna trafi z Niemiec prosto w ręce polskich służb.

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

Źródło:
Fakty TVN

W miejscowości Jedlińsk pod Radomiem dachowała karetka, która wracała z wezwania, bez pacjenta. "Jechało nią dwóch mężczyzn, jeden z nich poniósł śmierć na miejscu, drugi trafił do szpitala" - podała policja. Prokuratura wyjaśnia, kto był sprawcą wypadku.

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjant z Ostrołęki wracał po służbie do domu, gdy zobaczył siedzącego na poboczu mężczyznę. Pieszy był wyraźnie zdezorientowany, na nogach miał klapki. Funkcjonariusz pomógł wyziębionemu mężczyźnie, który miał zamiar pieszo dotrzeć do domu. Miał jeszcze 30 kilometrów.

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Twarz miał zakrytą szalikiem, a na głowie kaptur. Groził pracownikom stacji paliw przedmiotem przypominającym broń palną. Ukradł pieniądze z kasy i uciekł w kierunku drogi wojewódzkiej numer 7.

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zakończyło się śledztwo w sprawie ataku w szkole w Kadzidle (Mazowieckie). 18-letni Albert G. zaatakował uczniów. Do szpitali trafiły trzy osoby. Tuż po zdarzeniu nożownik usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Po roku od zdarzenia stanie przed sądem.

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie mowy końcowe wygłosili obrońcy oskarżonych w sprawie o zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. To jedna z najgłośniejszych zbrodni początku lat 90. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku.

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Źródło:
PAP

Policjanci wyjaśniają okoliczności poważnego wypadku pod Legionowem. Ranni zostali mężczyźni wykonujący prace na drodze. Obaj stali przed autem, w które wjechał inny kierowca.

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Decyzją Mazowieckiego Konserwatora Zabytków wpisem objęte zostały brama główna wraz ogrodzeniem (trzy przęsła), budynek dyrekcji, hala kolebkowa, części hali spawalni, części hali tłoczni wraz z rampą wjazdową oraz główne ciągi komunikacyjne i teren położony przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie" - poinformowano w środę.

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Źródło:
PAP

Jak wynika z danych ratusza, przemoc domowa w dalszym ciągu jest silnie związana z płcią i zdecydowana większość osób jej doświadczających to kobiety. A w skrajnych przypadkach może być przyczyną bezdomności. Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności. One bardzo potrzebują wsparcia.

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Parking P+R przy stacji metra Młociny przejdzie kompleksową przebudowę. Wymieniona zostanie nawierzchnia, a obiekt zyska rozwiązania, które ograniczą zużycie energii.

Największy parking P+R do przebudowy

Największy parking P+R do przebudowy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura przesłuchała już wszystkich świadków w sprawie śmierci 31-latka na plebanii w Drobinie niedaleko Płocka (Mazowieckie). Śledczy mają otrzymać na początku lutego przyszłego roku wyniki badań toksykologicznych zmarłego.

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Źródło:
PAP

75-latkę osaczali przez kilka dni. Przekonali ją, że bierze udział w policyjnej obławie i jest świadkiem incognito. Byli tak wiarygodni, że nie wierzyła prawdziwym policjantom i swoim bliskim, którzy sygnał o jej dziwnym zachowaniu dostali od pracownika banku. Przekazała oszustom ponad pół miliona złotych. Na jej szczęście prawdziwi policjanci działali. Oszuści wpadli w zasadzkę, a teraz zostali oskarżeni o oszustwo, grozi im do 10 lat więzienia.

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na terenie powiatu kozienickiego doszło do dwóch groźnych wypadków z udziałem dzikich zwierząt. W Magnuszewie kierowca zderzył się z łosiem, który wbiegł na jezdnię. W Zajezierzu kobieta potrąciła sarnę. Policja przestrzega przed wzmożonym ruchem zwierząt w rejonach zalesionych.

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Studenci, którzy nie kupowali dyplomów, ale rzetelnie na nie zapracowali, mają poważne problemy. Po aferze korupcyjnej Collegium Humanum zmieniło nazwę, ale to tylko spotęgowało kłopoty. Część studentów zdecydowała się już na pozew zbiorowy przeciwko uczelni. Materiał Łukasza Łubiana z programu "Polska i Świat" TVN24.

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Źródło:
TVN24

Urząd dzielnicy Mokotów zapowiedział, że w najbliższych miesiącach wybudowane zostanie 650 metrów nowej drogi rowerowej w ciągu ulic Domaniewskiej i Suwak. W ramach prac przebudowane zostaną chodniki oraz jedno z przejść dla pieszych.

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policja zatrzymała 23-letnią mieszkankę warszawskiego Targówka podejrzaną o posiadanie znacznej ilości mefedronu i marihuany. W mieszkaniu kobiety znaleziono m.in. pojemniki z poporcjowanymi narkotykami oraz wagę elektroniczną.

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Piaseczna w niecałą godzinę dwukrotnie zatrzymali 44-letniego mężczyznę, który prowadził samochód nietrzeźwy i bez prawa jazdy. - Musiałem odwieźć partnerkę do domu - tłumaczył.

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Źródło:
PAP

Auto ciężarowe, dwa busy i samochód osobowy. W środę rano na autostradzie A2 doszło do poważnego wypadku. Są ranni.

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali czterech obywateli Turcji, w tym podejrzanego o brutalny atak nożem. 23-latek usłyszał już zarzuty: usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, posiadania narkotyków oraz kierowania samochodem pod ich wpływem.

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

Źródło:
tvnwarszawa.pl