Zgodnie z rozporządzeniem niemieckich władz okupacyjnych Rada Żydowska (Judenrat) jesienią 1939 roku dokonała spisu ludności żydowskiej w Warszawie. 28 października 1939 roku stolicę okupowanej Polski zamieszkiwało ponad 359 tysięcy Żydów. Dwa dni później reichsführer SS Heinrich Himmler wydał zarządzenie o deportacji ludności polskiej i żydowskiej z polskich ziem włączonych do Rzeszy do Generalnego Gubernatorstwa (GG). W ciągu roku do Warszawy przyjechało ok. 90 tysięcy Żydów z terenów dawnych województw przyłączonych do Niemiec (Wielkopolska, Górny Śląsk). Od grudnia 1939 roku na terenie Generalnego Gubernatorstwa Żydzi powyżej 12. roku życia byli zobowiązani do noszenia na prawym ramieniu białej opaski z gwiazdą Dawida.
Za ceglanym murem
1 kwietnia 1940 roku Judenrat został zmuszony przez władze niemieckie do rozpoczęcia budowy murów wokół "obszarów zagrożonych epidemią". Do czerwca teren przyszłego getta został otoczony trzymetrowym ceglanym murem, na którym położono drut kolczasty. 2 października 1940 roku Niemcy utworzyli getto dla ludności żydowskiej w Warszawie, a w ciągu kilku następnych tygodni całkowicie odizolowano ich od pozostałej części Warszawy. Kilka bram było strzeżonych przez uzbrojonych funkcjonariuszy niemieckiej Schutzpolizei (policji ochronnej). Początkowo za opuszczenie getta bez specjalnej przepustki groził areszt lub obóz pracy. Później karano już śmiercią.
"Uczucie zamknięcia w więzieniu wzmaga się przez to, że co chwila przechodzień napotyka mur lub druty kolczaste. W ten sposób władze chciały izolować nosicieli niebezpiecznych zarazków. Ludzie nazywający się doktorami medycyny uzasadnili taką tezę. Nauka już dawno zlikwidowała średniowieczne kwarantanny nie tylko jako okrutne, ale jako bezcelowe. Bezcelowe? Przecież chodzi nie o zlikwidowanie epidemii, lecz o zlikwidowanie Żydów. Dlatego też są bardzo celowe. Mury posiadają parę wylotów. U wylotów stoi straż, w miejscowej gwarze "wacha". Składa się z kilku uzbrojonych Niemców, z pogardą patrzących na tłum, z polskich policjantów i usłużnych policjantów żydowskich, którzy gdy nie dość sprawnie się zachowują, dostają po twarzy" - wspominał lekarz i bakteriolog Ludwik Hirszfeld (1884-1954) w "Historii jednego życia".
30 procent głodowało
Wiosną 1941 roku liczbę uwięzionych w getcie w Warszawie szacowano na 460 tysięcy osób. Było to największe skupisko ludności żydowskiej na ziemiach polskich (getta uruchomiono łącznie w blisko 400 miastach i miejscowościach dawnej Rzeczypospolitej, a po ataku na ZSRS - także w Białymstoku, we Lwowie, w Wilnie, Stanisławowie, Drohobyczu, Równem oraz innych miastach dawnych wschodnich województw II RP). Ludność getta dziesiątkowały też choroby. Około 30 procent głodowało.
Niemcy zorganizowali także pierwsze zakłady przemysłowe, zwane "szopami", pracujące na potrzeby niemieckich odbiorców. Zajmowały się m.in. produkcją i naprawą umundurowania oraz obuwia dla Wehrmachtu i SS. Szacuje się, że zatrudnienie w nich znalazło około 27 tysięcy więźniów getta.
10 listopada 1941 roku weszło w życie rozporządzenie gubernatora dystryktu warszawskiego GG Ludwiga Fischera o karze śmierci za samowolne opuszczenie getta i za pomoc udzielaną przez Polaków ludności żydowskiej. Niemcy w tym czasie uruchamiali już obozy zagłady: Bełżec (marzec 1942), Sobibór (maj 1942) i Treblinka II (lipiec 1942).
- Bełżec, Treblinka II i Sobibór są nazywane obozami lub ośrodkami zagłady, ponieważ śmierć znacznej części deportowanej tam ludności żydowskiej następowała bezpośrednio po opuszczeniu wagonów kolejowych - wyjaśnia historyk IPN i kierowniczka Działu Naukowo-Badawczego Muzeum Getta Warszawskiego dr Martyna Grądzka-Rejak.
"Niczym jest piekło dantejskie"
20 stycznia 1942 roku w willi nad jeziorem Grosser Wannsee koło Berlina odbyła się tajna narada wysokich rangą urzędników III Rzeszy, władz GG i dowódców SS. Szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA), SS-Obergruppenführer oraz protektor Czech i Moraw, Reinhard Heydrich, stał się czołowym pomysłodawcą i organizatorem "ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej" (niem. Endlösung der Judenfrage), jak eufemistycznie Niemcy określali zbrodniczy plan deportacji i likwidacji ludności żydowskiej. W marcu do obozu zagłady w Bełżcu deportowano więźniów getta w Lublinie i we Lwowie. Kilka tygodni później Niemcy rozpoczęli wysiedlenia z getta w Krakowie, Tarnowie i wielu innych miast GG. Po śmierci Heydricha (na skutek ran odniesionych w zamachu przeprowadzonym 27 maja 1942 roku w Pradze przez wyszkolonych w Wielkiej Brytanii czeskich i słowackich dywersantów) kluczowymi postaciami realizującymi plan deportacji i zagłady Żydów w Generalnym Gubernatorstwie byli SS-Obergruppenführer (generał broni) Odilo Globocnik i SS-Sturmbannführer (major) Hermann Höfle z dystryktu lubelskiego. Na cześć Heydricha planowaną akcję nazwano imieniem "Reinhard".
22 lipca 1942 roku na ulicach getta warszawskiego zawieszono plakaty z obowieszczeniem informującym o decyzji władz niemieckich, dotyczącej przesiedlenia na Wschód wszystkich Żydów zamieszkałych w Warszawie z wyjątkiem pracowników Rady Żydowskiej, funkcjonariuszy Żydowskiej Służby Porządkowej i personelu szpitali. Każdy z deportowanych mógł zabrać z sobą do 15 kilogramów bagażu i zapas żywności na trzy dni. Zatrzymanych zgromadzono na tzw. Umschlagplatz - bocznicy kolejowej przedwojennych składów Miejskich Zakładów Zaopatrywania Warszawy przy ul. Stawki 4, blisko Dworca Gdańskiego. Nadzorowali ich uzbrojeni w broń maszynową Niemcy z oddziałów SS oraz funkcjonariusze Schutzpolizei.
"W przeprowadzeniu wywózek latem 1942 ważną i negatywną rolę odegrała Żydowska Służba Porządkowa pod operacyjnym dowództwem Jakuba Lejkina, która jako bezpośredni wykonawca niemieckich poleceń stała się obiektem powszechnej nienawiści w getcie. Ostatecznie większość żydowskich policjantów podzieliła los pozostałych mieszkańców getta" - czytamy na stronie Muzeum Historii Żydów Polskich Polin.
"Szpital na Stawkach, obecnie miejsce przeładunkowe, w którym umieszczano ludzi schwytanych na ulicy, przedstawiał obraz, wobec którego niczym jest piekło dantejskie. Dostęp zamykał kordon Służby Porządkowej. Przed gmachem tłumy zrozpaczonych ludzi wywołujących nazwiska swych bliskich, w oknach zrozpaczone i oszalałe ze strachu tłumy porwanych. Już w obrębie kordonu leżą tłumy oberwańców, dla których nie było miejsca. W samym gmachu na podłodze, na klatkach schodowych, na korytarzach leżą stłoczone masy ludzi" - dowiadujemy się z "Historii jednego życia" Hirszfelda.
W bydlęcych wagonach
Kobiety w ciąży, chorych i osoby w podeszłym wieku esesmani mordowali jeszcze na terenie getta. - Po około 20 miesiącach uwięzienia ludności żydowskiej w gettcie, 22 lipca 1942 roku, Niemcy przeszli do kolejnej fazy: fizycznej eksterminacji - tłumaczy dr Grądzka-Rejak.
Tego dnia 6205 Żydów z Warszawy trafiło do miejsc zagłady. Według dokumentów Generaldirektion der Ostbahn (niemieckich kolei na wschodzie) pociągi towarowe z deportowanymi kursowały z Warszawy przez Tłuszcz i Małkinię - do Treblinki.
Żydów z getta wywożono krytymi, dwuosiowymi wagonami towarowymi, które zwykle służyły do przewozu bydła (tzw. wagony bydlęce). W każdym na powierzchni nieprzekraczającej 30 mkw. stłoczono po 100 osób. We wnętrzu brakowało powietrza, okienka były zakratowane. Podróż w nieludzkich warunkach trwała ok. czterech godzin. Nie wszystkim było dane ją przeżyć.
"Lęk mnie śmiertelny ogarnia i obejmuje uściskiem. Są już wagony! A wczoraj odeszły stąd wczesnym zmierzchem. I znowu są! Znowu stoją, znów na Umschlagu są wszystkie Widzisz ich gęby otwarte? I puste jeszcze! Chcą więcej! Znowu są głodne, znowu się żarcie im przyda! Stoją, czekają, by znowu paszczę wypełnić całą. Jak gdyby jeszcze nie miały nigdy w swym pysku Żyda. Miały już, ale cóż z tego? Ciągle im mało, za mało! Chcą więcej, stoją czekają, jak rzędy nakrytych stołów. Czekają na jadło, na Żydów. Dawać ich więcej, niech giną! I znów powróciły wagony" - pisał Icchak Kacenelson (1886-1944) w poemacie "Pieśń o zamordowanym żydowskim narodzie".
Dzień po rozpoczęciu wielkiej akcji deportacyjnej przewodniczący Rady Żydowskiej Adam Czerniaków popełnił samobójstwo. "Żądają ode mnie, bym własnymi rękami zabijał dzieci mego narodu. Nie pozostaje mi nic innego, jak umrzeć" - pisał w liście pożegnalnym.
Obiecywali chleb i marmoladę
W kolejnych dniach Niemcy wysiedlali z getta w Warszawie do blisko 10 tysięcy osób dziennie. Pod koniec lipca na ulicach getta pojawiły się niemieckie plakaty zachęcające Żydów do dobrowolnego stawienia się na Umschlagplatz. W zamian oferowano trzy kilogramy chleba i kilogram marmolady.
5 sierpnia 1942 roku na Umschlagplatz trafili wraz z grupą dzieci z Domu Sierot Janusz Korczak (wł. Henryk Goldszmit) oraz jego współpracowniczka Stefania Wilczyńska. Pedagog i wychowawca nie opuścił swoich podopiecznych i zginął w obozie zagłady w Treblince.
Uciekinier z niemieckiego obozu zagłady w Treblince Dawid Nowodworski powrócił do getta i potwierdził członkom konspiracyjnej organizacji społecznej Oneg Szabat, że odbywa się tam masowa eksterminacja społeczności żydowskiej.
"Potworna planowa rzeź"
Pod koniec sierpnia wywożono także Żydów z gett z okolic Warszawy, m.in. Mińska Mazowieckiego, Otwocka i Falenicy. Niemcy zmniejszyli obszar dzielnicy żydowskiej, tworząc tzw. małe getto.
"Obok tragedii przeżywanej przez społeczeństwo polskie, dziesiątkowane przez wroga, trwa na naszych ziemiach od roku blisko potworna planowa rzeź Żydów. Masowy ten mord nie znajduje przykładu w dziejach świata, bledną przy nim wszelkie znane z historii okrucieństwa. Nie mogąc czynnie temu przeciwdziałać, Kierownictwo Walki Cywilnej w imieniu całego społeczeństwa polskiego protestuje przeciw zbrodni dokonywanej na Żydach. W tym proteście łączą się wszystkie polskie ugrupowania polityczne i społeczne" - czytamy w oświadczeniu konspiracyjnego Kierownictwa Walki Cywilnej, komórki podległej Delegaturze Rządu na Kraj.
24 września 1942 roku gestapowiec Karl Brandt powiadomił Radę Żydowską o zakończeniu akcji wysiedleńczej w getcie warszawskim. Masowe deportacje zakończyły się trzy dni wcześniej.
W trakcie największej deportacji (niem. Grossaktion) z getta w Warszawie do obozu zagłady w Treblince wywieziono co najmniej 254 tysiące Żydów. Ok. 10 tysięcy zostało rozstrzelanych lub zmarło. Ponad 11 tysięcy trafiło do niemieckich obozów pracy, m.in. w Poniatowej (SS-Arbeitslager Poniatowa) i Trawnikach.
Od września 1942 roku na terenie getta w Warszawie przebywało legalnie ok. 35 tysięcy osób, głównie zatrudnionych w szopach. Liczbę ukrywających się na terenie getta po lipcowej akcji deportacyjnej szacuje się na 25 tysięcy osób, a poza jego granicami - na 8-10 tysięcy.
Historycy szacują, że w trakcie operacji "Reinhard" Niemcy zamordowali ok. 1,7 mln Żydów z terenu Generalnego Gubernatorstwa.
Żydowski opór
Po wielkiej operacji deportacyjnej nasilił się opór społeczności żydowskiej. Powstały konspiracyjne organizacje zbrojne z Żydowską Organizacją Bojową (ŻOB) i Żydowskim Związkiem Wojskowym (ŻZW). Jedna z pierwszych akcji odbyła się w październiku 1942 roku, gdy konspirator ŻOB zastrzelił komendanta Żydowskiej Służby Porządkowej, Lejkina.
W kwietniu i maju 1943 roku, w czasie powstania w getcie i bezpośrednio po nim, nastąpił ostatni etap zagłady ludności żydowskiej na terenie Warszawy.
W 1988 roku przy ul. Stawki odsłonięto Mur–Pomnik Umschlagplatz, symbol miejsca, z którego niemieccy okupanci wysłali na śmierć warszawskich Żydów.
"Od śmierci do życia"
W piątek w Warszawie odbędzie się Marsz Pamięci 22 lipca 1942. Organizatorzy, Żydowski Instytut Historyczny, chcą oddać hołd zamordowanym żydowskim mieszkańcom Warszawy. Jak opisują, wspominać będą szczególnie uchodźców i przesiedleńców z miast i miasteczek okupowanej Polski i Europy, którzy zmarli w getcie warszawskim z powodu głodu i chorób lub zostali zgładzeni przez niemieckich nazistów w Treblince.
- Co czwarta osoba w "dzielnicy zamkniętej" została przymusowo przesiedlona z miast takich jak Łódź, Płock, Skierniewice, Sierpc, Góra Kalwaria, Piaseczno, a także Berlin czy Hamburg. Uchodźcy żyli w getcie w najgorszych warunkach, najczęściej w przeludnionych schroniskach nazywanych "punktami" i jako pierwsi zostali wysłani do Treblinki. Zapraszamy wszystkich do wzięcia udziału. To nasz obowiązek i przywilej okazania pamięci - mówi cytowana w komunikacie dyrektor instytutu Monika Krawczyk.
Marsz wyruszy 22 lipca o godz. 18,00 spod pomnika Umschlagplatz w Warszawie (ul. Stawki 10, róg Dzikiej) i przemierzy symboliczną trasę "od śmierci do życia", która zakończy się na ul. Stare Nalewki (przy Ogrodzie Krasińskich) – to tam przed wojną znajdowało się centrum żydowskiej Warszawy. Następnie uczestnicy wydarzenia przejdą: – ul. Stawki – ul. Andersa – wzdłuż Ogrodu Krasińskich – ul. Stare Nalewki.
Po marszu odbędzie się koncert-instalacja muzyczna Michała Pepola "Stoimy pod murami getta z opuszczonymi ramionami" ze specjalnym udziałem legendy polskiej muzyki, Sławy Przybylskiej. Jak co roku uczestnicy marszu będą nieść symboliczne Wstążki Pamięci z imionami przesiedleńców i uchodźców żydowskich, które staną się częścią ekspozycji. Na ulicy Stare Nalewki stanie wystawa plenerowa poświęcona ich pamięci, zaprojektowana przez Jana Strumiłłę, którą będzie można oglądać do 1 września.
Autorka/Autor: kz/b
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: IPN