Taksówkarze odgrażają się, że protesty będą trwać do skutku, nawet przez kilka dni, do odwołania. Udział w akcji zapowiedzieli przedstawiciele tego zawodu z całej Polski.
Protestujący mają zebrać się w poniedziałek o 10 koło Torwaru, gdzie zostawią auta. Stamtąd przemaszerują przed Kancelarię Prezesa Rady Ministrów w alejach Ujazdowskich.
- Tam zaczniemy imprezę: pokrzyczymy, pośpiewamy, poskandujemy o naszych bolączkach i złożymy list otwarty lub petycję - poinformował Rafał Piotr Jurek, przewodniczący NSZZ Solidarność Region Mazowsze Taksówkarzy Zawodowych.
Później taksówkarze przejdą przed Ministerstwo Sprawiedliwości, gdzie też chcą "zrobić trochę hałasu".
Kolejny punkt to... ambasada Stanów Zjednoczonych. Jak tłumaczy Jurek, od kiedy ambasador Mosbacher napisała list do polskich władz, interweniując w sprawie Ubera, taksówkarze zaobserwowali "dziwne ruchy ze strony rządowej". Potem protestujący przejdą na plac Trzech Krzyży, przed Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii.
Jak zaznacza Jurek, w strajku weźmie udział około 1,5 tysiąca osób.
O co chodzi taksówkarzom?
Jurek wymienia główne postulaty. Chodzi przede wszystkim o egzekwowanie obowiązującego prawa transportowego, karnego i skarbowego w transporcie zarobkowym. Nie chodzi tylko o Ubera i podobnych przewoźników, ale również o firmy, które z nimi współpracują. - Są też tak zwani operatorzy, to w rzeczywistości stajnie Augiasza i tutaj służby mają co robić. Zaczynając od fikcyjnego zatrudniania przez te firmy, idąc przez brak szkoleń BHP i brak uregulowań w sprawie dyżurów pracy, na niewypłacanych pensjach kończąc - wyjaśnia związkowiec.
Dodaje, że taksówkarze chcą, aby minister Brudziński wydał rozkaz służbom, żeby wzięły się za te "stajnie" i zmusiły je do funkcjonowania zgodnie z prawem.Drugi postulat dotyczy zaprzestania prac nad ustawą, która - w ocenie taksówkarzy - zmierza do legalizacji szarej strefy w przewozie osób. - Chcemy bronić naszego zawodu, zarabiać na tyle godnie, żeby utrzymać rodzinę. Tyle. A jak państwo to zrealizuje, to już nie moja sprawa, bo ja nie jestem specjalistą od układania przepisów i prawa. Przez to wszystko, co się w Polsce dzieje, od trzech lat muszę zajmować się polityką i już mnie to drażni - kończy przewodniczący Solidarności.
Na tvnwarszawa.pl pisaliśmy też o środowych protestach rolników:
Protest rolników na placu Zawiszy
Protest rolników na placu Zawiszy
mp/r