To Stołeczny Zarząd Rozbudowy Miasta jest winien porażki planu budowy Muzeum Sztuki Nowoczesnej - to główny wniosek płynący z konferencji prasowej Christiana Kereza i jego współpracowników.
- Przez dwa lata nie wypowiadałem się publicznie na osobistą prośbę wiceprezydenta Wojciechowicza - rozpoczął konferencję prasową szwajcarski architekt Christian Kerez. - Moim celem nie są obrona czy oskarżenia. Chcę wyjaśnić, co działo się przez te dwa lata i jak przebiegała współpraca między mną a biurokratami - zapowiedział.
Jak dodał, społeczeństwo ma prawo wiedzieć, jak wykorzystywane są publiczne pieniądze.
"Katastrofalna współpraca"
- Współpraca ze SZRM od początku przebiegała katastrofalnie - ocenił architekt. Tłumaczył, że proces projektowania wymaga sprawnej współpracy urzędników i architektów, tymczasem jego biuro tygodniami czekało na odpowiedzi na przedstawiane propozycje.
Kerez - punkt po punkcie - odpierał zarzuty ratusza dotyczące m.in. zbyt niskiej sali prób w teatrze, który miał się znaleźć w budynku ("w miejscu, które wyznaczyli urzędnicy, była to jedyna możliwa wysokość. Zaproponowaliśmy inną lokalizację"), zbyt dużej wysokości całego budynku ("chodziło o jedną, niewidoczną z ulicy belkę"). - Dlaczego dawno rozwiązane problemy są wymieniane jako uniemożliwiające budowę? A może są jednak inne? - pytał Szwajcar.
Poruszył też sporną kwestią otoczenia muzeum. Choć międzynarodowy konkurs sprzed ponad 5 lat obejmował wyłącznie budynek, ratusz zażądał później opracowania projektu instalacji wychodzących poza obręb działki. - Mimo, że wykraczało to poza nasze obowiązki, zrobiliśmy to - podkreślił Kerez.
"Chcieliśmy zapłacić kary"
Podtrzymał też opinię, że niemożliwe jest uzyskanie pozwolenia na budowę, jeśli inwestor nie jest właścicielem działki, na której ma być prowadzona inwestycja. W ocenie Szwajcara, opóźnienie inwestycji nie jest skutkiem opieszałości jego zespołu, lecz strategicznej decyzji miasta, że najpierw musi powstać druga linia metra.
- Projekt nigdy nie otrzymałby pozwolenia na budowę bez własności. Dlatego właśnie chcieliśmy przesunąć termin, żeby miasto mogło uporządkować tę kwestię - tłumaczył.
- Zgłosiliśmy nawet gotowość zapłacenia kar i kontynuacji prac, pod warunkiem zmiany harmonogramów budowy i płatności. Wiosną 2011 ta oferta został odrzucona. To nieprawda, że domagałem się wyższego wynagrodzenia - dementował szwajcarski architekt.
"Urzędnicy mocniejsi niż politycy"
Konferencję zdominowała jednak rola Stołecznego Zarząd Rozbudowy Miasta, który jest inwestorem zastępczym (w imieniu miasta realizuje inwestycję). Według uczestników konferencji to jednostka kierowana przez Pawła Barańskiego ostatecznie pogrzebała projekt. - Spotkania z wiceprezydentem Jackiem Wojciechowiczem były pozytywne, ale każde spotkanie z SZRM sprawiało, że wracaliśmy do punktu wyjścia - stwierdził Krzysztof Wojtkowiak z firmy z HL Technik, który pod koniec 2010 roku dołączył do zespołu Kereza. - Dobra wola Wojciechowicza nie wystarczyła, jego urzędnicy mówili "niet". Kontrakt został zniweczony - dodał.
Co ciekawe, architekt nie krytykował prezydent Warszawy, która w ostatnim czasie nie szczędziła mu gorzkich słów. - Hanna Gronkiewicz-Waltz opowiedziała się za projektem (w 2009 roku - przyp. red.), wbrew wątpliwościom zgłaszanym przez SZRM - przypomniał.
- Urzędnicy chcieli za wszelką cenę udowodnić, że są mocniejsi niż politycy. I udowodnili - podsumował Wojtkowiak. W jego ocenia jest szansa na uratowanie projektu, ale pod warunkiem, że ktoś inny niż SZRM zostanie inwestorem zastępczym.
Kolejny konkurs?
Wciąż nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie co dalej z projektem Kereza. Ratusz rozważa scenariusz, w którym przejmuje prawa autorskie i ogłasza przetarg na dokończenie projektu. W zamian za to, ratusz miałby zrezygnować z części roszczeń finansowych wobec architekta (kar umownych i już wypłaconego wynagrodzenia, które chce odzyskać).
- Oświadczenie o odstąpieniu od umowy oznacza rezygnację z praw autorskich do projektu - przekonywał w czwartek Wojtkowiak. Christian Kerez był w tej kwestii bardziej ostrożny: - Sprawa praw autorskich podlega negocjacji - stwierdził.
O sytuacji wokół MSN dyskutować mają dziś radni. Ostatni punkt w porządku obrad to informacja na temat zerwania umowy. Ma ją przedstawić Paweł Barański.
Krzysztof Wojtkowiak, współpracownik Kereza
Piotr Bakalarski