Urząd Patentowy odmówił uznania za znak towarowy nazwy popularnej w stolicy grupy teatralnej Pożar w burdelu - informuje Radio Dla Ciebie.
Pożar w burdelu działa w Warszawie już od ponad dwóch lat. Grupa młodych artystów zaczynała w Klubie Komediowym na Chłodnej i szybko zdobyła sobie dużą popularność. Swoimi przedstawieniami, w których chętnie komentują stołeczną rzeczywistość, trafili w gusta warszawiaków.
Drwili już z hipsterów, zadymiarzy z 11 listopada, włączyli się w dyskusje o pomysłach burzenia Pałacu Kultury. Dostało się też Hannie Gronkiewicz-Waltz. Na "Pożar" przychodzą tłumy, a ich kolejnymi piosenkami dzielą się na portalach społecznościowych bywalcy modnych stołecznych kawiarni.
"Urząd dba o moralność"
Niewykluczone, że bohaterem któregoś z kolejnych utworów stanie się Urząd Patentowy, który w trosce o moralność odmówił uznania nazwy grupy za znak towarowy. Rzecznik urzędu, Adam Taubert, tłumaczy w rozmowie z Radiem Dla Ciebie, że prośba została odrzucona, bo narusza dobre obyczaje, a słowo "burdel" ma charakter wulgarny.
- Jesteśmy grupą teatralną, która otrzymuje dotacje od instytucji państwowych. Skoro pani minister kultury nie boi się określenia "Pożar w burdelu", to Urząd Patentowy mógłby jej zaufać w tej kwestii - ocenił w rozmowie z dziennikarzem radia Maciej Łubieński, jeden z liderów grupy.
Decyzja Urzędu Patentowego nie oznacza, że grupa nie będzie mogła się posługiwać swoją nazwą.
red.
Źródło zdjęcia głównego: ggolob / Wikipedia (CC BY-SA 4.0)