- Domagamy się, aby śledztwo nie było umarzane, a prokuratura podjęła bardziej energiczne działa w celu ustalenia co stało się 1 marca 2011 roku w Lesie Kabackim – z takimi postulatami działacze stowarzyszenia "Warszawa Społeczna" zebrali się przed siedzibą Prokuratury Generalnej.
Chodzi o śmierć Jolanty Brzeskiej, aktywnej działaczki Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów, które miało reprezentować interesy osób mieszkających w budynkach zwróconych spadkobiercom dawnych właścicieli.
Kobieta nagle zniknęła 28 lutego 2011 roku. Jej zwęglone zwłoki odnaleziono 1 marca w Lesie Kabackim. Mimo, że śledztwo trwa już 2 lata, nadal nie udało się ustalić okoliczności jej śmierci.
Nie była zdolna do samobójstwa
Na razie śledztwo trwa do 3 kwietnia. Do tego czasu prokurator ma zadecydować czy je przedłużyć czy umorzyć.
Śledczym będzie ciężko dalej prowadzić prace, bo wyczerpały się wszystkie możliwe czynności procesowe i wnioski dowodowe.
Wszystkie możliwe ekspertyzy i opinie biegłych zostały zlecone. W jednej z nich jest wspomniane, że w momencie spalenia Jolanta Brzeska żyła. Przyczyną jej śmierci, oprócz zatrucia tlenkiem węgla, był wstrząs termiczny. Z kolei eksperci z krakowskiego instytut Sehna przygotowali portret psychologiczny. Wynika z niego, że Jolanta Brzeska nie miała skłonności samobójczych.
Obecnie trwa analiza zgromadzonego materiału. Śledczy wciąż biorą pod uwagę dwie wersje: samobójstwa i zabójstwa, bo zgromadzone dowody nie wskazują jednoznacznie na udział osób trzecich.
bf//ec
Obrońcy lokatorów regularnie organizują marsze pamięci Jolanty Brzeskiej:
Źródło zdjęcia głównego: Dawid Krysztofiński/ tvnwarszawa.pl