Znany z ogromnego zaangażowania i niekonwencjonalnych metod pracy. Oficjalnie radca wydziału ruchu drogowego komendy stołecznej policji, nieoficjalnie twarz, a przede wszystkim usta, warszawskiej drogówki. Wojciech Pasieczny odchodzi na emeryturę.
Komunikat na automatycznej sekretarce nie pozostawia wątpliwości: W związku z przejściem na emeryturę od 25 stycznia telefon ten nie należy już do Wojciech Pasiecznego. W ostatnich latach ten numer był niezawodny, bo Wojciech Pasieczny był policjantem 24 godziny na dobę. Nigdy nie unikał dziennikarzy, którzy cenili jego dostępność i dobre przygotowanie.
Jak przekonuje, decyzja o odejściu z policji nie ma związku ze zmianami personalnymi w komendzie stołecznej. - Mam na koncie 32 lata służby w mundurze. Decyzję o odejściu podjąłem już w połowie listopada, w grudniu złożyłem raport do komendanta. Przyspieszyłem wszystko ze względu na zdrowie i czekającą mnie skomplikowaną operacją - mówi w rozmowie z tvnwarszawa.pl Wojciech Pasieczny.
Pomysłowy i bezkompromisowy
Swoją zawodową karierę związał z komendą stołeczną, gdzie ponad 20 lat zajmował się ciężkimi wypadkami. Badał przyczyny, pracował jako biegły sądowy, prowadził szkolenia dla kierowców. I z tej ostatniej działki jest najbardziej dumny. - Większość kierowców postrzega drogówkę wyłącznie przez pryzmat kontroli prędkości, a przecież mamy sekcję profilaktyki, która prowadzi szkolenia: od dzieci w przedszkolach po dojrzałych kierowców – zauważa policjant.
Pasieczny konsekwentnie przekonywał, że przyczyną większości nieszczęść są brawura i nadmierna prędkość. - Nie rozumiem dlaczego większość naszych kierowców jest przekonana, że są nieśmiertelni – powtarzał. Za swój największy sukces uważa poprawę bezpieczeństwa na warszawskich drogach, wyrażoną w stałym spadku śmiertelności.
Bywał bezkomprowisowy w ocenach, a w swojej walce o bezpieczeństwo sięgał po niestandardowe metody. Pokazywał drastyczne fotografie i obrazowo opowiadał o skutkach wypadków. Innym razem rozdawał cytryny albo tulipany, zamiast mandatu kazał śpiewać kolędy.
Dyskutował twarzą w twarz
Piętnował drogowe cwaniactwo, często narażając się na złośliwe komentarze, także internautów tvnwarszawa.pl. Najpierw osobiście polemizował z piratami drogowymi, wreszcie zirytowany rzucił im wyzwanie. - Dyskutujmy twarzą w twarz! Ja nie boję się stanąć naprzeciwko mistrzów prostych i tych, co nie rozumieją zagadnień, o których mówimy – zaproponował na antenie TVN Warszawa. Efekt? Setki maili, komentarzy, zgłoszeń i dyskusja na żywo podczas programu specjalnego.
Po 32 latach służby postanowił przejść na emeryturę. - Będzie mi brakowało kierowców, kolegów z pracy, dziennikarzy... ale kiedyś musiał ten moment nastąpić - mówi Pasieczny. Deklaruje, że mimo porzucenia munduru, wcież będzie jeździł z przepisową prędkością: - Włączam tempomat, słucham radyjka i jadę w swoim tempie - dodaje z uśmiechem.
Dostał złotą rybkę
Prywatnie Wojciech Pasieczny jest zapalonym żeglarzem i podróżnikiem. Ma na koncie wyprawę na Antarktydę i opłynięcie Przylądka Horn. W tym roku, ze względów zdowotnych, nie popłynie nawet po mazurskich jeziorach, ale plany na przyszłosć ma ambitne. - Moim marzeniem jest opłynięcie Przylądka Dobrej Nadziei. Dziś dostałem złotą rybkę, więc musi się udać - żartuje w ostatnim dniu służby.
bako/par