Ulica Okrąg, obwodowa komisja numer 30. Ci, którzy zjawili się tam po zmroku, mogli mocno się zdziwić. Przed lokalem wyborczym ciągnęła się długa kolejka.
Słowo klucz: nigdy
- Absolutnie jeszcze nigdy w życiu nie widziałem takiej kolejki. Policzyliśmy tę kolejkę niedawno i wyszło, że stało w niej ponad 500 osób. Wielu ludzi mówi, że głosują tu od wielu lat i nigdy tak nie było - przekonywał przed kamerą TVN24 jeden z mieszkańców.
- Nigdy nie było kolejki. Wręcz przeciwnie, zawsze wchodziłam do pustego lokalu - przekonywała jedna z głosujących.
- Czekałam prawie trzy godziny w kolejce. Nigdy tak nie było, nigdy nie stało się tyle czasu w kolejce - nie kryła kolejna mieszkanka.
Na zegarach wybiła godzina 21 i kolejka wciąż stała. Jednak oczekiwanie nie było na darmo, ponieważ osoby, które chciały zagłosować, mogły to zrobić. Komisja pracowała po zakończeniu ciszy wyborczej.
- Wszystkie osoby, które stawiły się do lokalu wyborczego, otrzymały wydane przez komisję wyborczą białe karteczki z pieczęcią, co nam zapewnia możliwość weryfikacji, kto był o czasie w komisji obwodowej. I te osoby wszystkie, niezależnie od tego, ile czasu to będzie trwało, będą mogły oddać swój głos - mówił przed kamerą TVN24 sędzia Rafał Wagner, komisarz wyborczy w Warszawie.
Nie tylko na ulicy Okrąg
W lokalu było tłoczno. Gdy jedni wychodzili, kolejni byli wywoływani po nazwach ulic, przy których mieszkają, by mogli podejść do odpowiedniej osoby z komisji, złożyć podpis pod listą, otrzymać karty i zagłosować.
Wagner nie krył, że sytuacja jest najgorsza z całej Warszawy. - Jeszcze w jednym w obwodzie na ulicy Andersa pojawiła się kolejka, która sprawiła, że ta komisja obwodowa pracuje dłużej - relacjonował w niedzielę wieczorem komisarz wyborczy.
Zdaniem Jarosława Jóźwiaka (były wiceprezydent Warszawy, w niedzielę pełnił rolę członka miejskiej komisji wyborczej) w stolicy odnotowywano wyjątkowo dużą frekwencję. - W tym roku w wielu komisjach przekracza 70 i więcej procent. Wielu wyborców przyszło na koniec działania komisji - zaznaczył.
Dodał, że z jego informacji wynika, że taki problem był w niedzielę wieczorem w czterech komisjach.
Pięć powodów
Więcej o przyczynach tworzenia się kolejek mówił Rafał Wagner. W jego opinii złożyło się na to pięć czynników.
- Po pierwsze nastąpiła zmiana w wielkości obwodów - do tej pory były planowane na trzy tysiące mieszkańców, w tej chwili mogą być planowane do czterech tysięcy mieszkańców. I nastąpiła w Śródmieściu redukcja liczby obwodów - tłumaczył przed kamerą TVN24.
Po drugie wskazał fakt, że wybory samorządowe zajmują wyborcom najwięcej czasu przy urnie - warszawiacy dostawali do ręki cztery karty do głosowania (na prezydenta, radnych dzielnicy, miasta i województwa).
- Prawdopodobnie również trochę większa frekwencja wpłynęła na kolejki. Sytuacja mogła również ulec zmianie w związku z dopisywaniem się osób do rejestru wyborców, natomiast obwody wyborcze planowane są na pół roku przed wyborami, w związku z tym nie uwzględniają zmian, które następują w ostatnim czasie - tłumaczył Wagner.
Jako ostatni, piąty powód podał funkcjonowanie komisji wyborczych. - O ile ustawodawca przewidział dla komisji dziewięcioosobowy skład, to on może powstać tylko wtedy, kiedy komitety wyborcze zgłoszą nam dziewięciu kandydatów. W przypadku, gdy komitety wyborcze nie przestawiają swoich kandydatów, komisarz wyborczy powołuje komisję w minimalnym, pięcioosobowym składzie - wyjaśnił Wagner.
I podkreślił, że z taką liczbą członków pracowała od rana komisja przy ulicy Okrąg.
ran/pm