Po wieczornej akcji policji w lokalu, w którym mieścił się Nowy Wspaniały Świat mundurowi zatrzymali jedną osobę. - To było nielegalne wtargnięcie do lokalu - komentuje ratusz, który wciąż jest jego właścicielem.
W pustych od niemal roku pomieszczeniach po popularnej klubokawiarni pojawili się w niedzielę lewicowi aktywiści. Na elewacji zawisły banery. Wchodzących witał napis "Nowy Wspaniały Skłot", a na pierwszym piętrze można było przeczytać: "Miasto to nie firma".
- Odbyły się spotkania poruszające kwestie lokatorskie, socjalne. Byli ludzi, którzy opowiadali o tym, że nie stać ich na wynajmowanie mieszkań od miasta. Widocznie władzy przeszkadza, to, że ludzie mówią jakie rzeczy ich bolą – relacjonuje w rozmowie z reporterem TVN 24 jeden z uczestników wydarzeń.
"Nielegalne wtargnięcie"
Wieczorem do lokalu weszła policja. Zgłoszenie otrzymali około godz. 20 od Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami. Na miejscu pojawiło się kilkudziesięciu funkcjonariuszy.
– Osoby przebywające w środku same opuściły lokal. Obyło się bez ekscesów – mówi Robert Opas z biura prasowego stołecznej policji.
Mundurowi zatrzymali jedną osobę. – Ta osoba miała być doprowadzona do aresztu – dodaje Mariusz Mrozek rzecznik policji w Warszawie.
W poniedziałek akcję lewicowych aktywistów skomentował także ratusz, do którego wciąż należy lokal na rogu ul. Świętokrzyskiej i Nowego Światu.
- To było nielegalne wtargnięcie – mówi Bartosz Milczarczyk, rzecznik prasowy ratusza.
Od roku stoi pusty
Prawie rok temu z lokalu wyprowadziło się Centrum Kultury Nowy Wspaniały Świat. Umowa na lokal wynajmowany przez stowarzyszenie im. Stanisława Brzozowskiego, wygasła z końcem lipca zeszłego roku i nie została przedłużona, gdyż do lokalu istnieją roszczenia spadkobierców. Od tamtej pory lokal w samym centrum miasta stoi pusty.
- To się niebawem zmieni. Lokal ma być przekazany spadkobiercom właścicieli. Były do niego roszczenia w związku z dekretem Bieruta – dodaje Milczarczyk. Według rzecznika, ma się to stać w ciągu kilku, kilkunastu tygodni.
Pytany dlaczego trwa to tak długo, odpowiada, że nigdy nie da się dokładnie określić, ile może potrwać procedura zwrotu nieruchomości. - Poza tym, wartość gruntu pod lokalem jest mniejsza niż samego lokalu, więc spadkobierca musi nam dopłacić kilka milionów. Czekamy aż na konto miasta wpłyną te pieniądze - dodaje.
Lokal przy Nowym Świecie
wp/par