Szklany ekran albo płot nawiązujący do przedwojennego. W ostatnich latach były co najmniej dwie koncepcje grodzenia Sejmu. Teraz pomysł wraca za sprawą Prawa i Sprawiedliwości, które jeszcze niedawno krytykowało takie odcinanie się od obywateli. Kancelaria Sejmu nie ujawnia, jak miałoby wyglądać nowe ogrodzenie.
Jeszcze w tym roku Kancelaria Sejmu planuje zakończenie budowy ogrodzenia wokół budynków parlamentu od strony ul. Wiejskiej. Deklaracja padła we wtorek podczas senackiej komisji regulaminowej.
Kilka lat podchodów
Ale pomysł nie jest nowy. Już w 2007 roku z taką inicjatywą wystąpił ówczesny marszałek Sejmu Ludwik Dorn. Na drodze stanęła Ewa Nekanda-Trepka, ówczesna stołeczna konserwator zabytków. Stwierdziła, że ogrodzenie nie może być ustawione tuż przy ulicy (jak planowano), lecz bliżej budynków parlamentarnych.
Sprawa ucichła. Odżyła ponownie w 2012 roku. Wszystko za sprawą Brunona K., który miał planować wysadzenie parlamentu. Od tego czasu stopniowo podnoszono zakres zabezpieczeń (np. podwyższono płot od strony Skarpy Warszawskiej), ale ówczesna marszałek Ewa Kopacz przekonywała, że Sejm nie może mieć charakteru "odgrodzonej twierdzy". Jednak bardziej i mniej oficjalne przymiarki do grodzenia trwały. Najlepszym dowodem fakt, że Kancelaria Sejmu wystąpiła do stołecznego konserwatora zabytków o wydanie wytycznych dla płotu.
- W 2013 dopuścił podniesienie murku i wykończenie go ścianą szklaną od strony ulicy Wiejskiej. Miałyby to być szklane panele – przypomina Michał Krasucki, następca Ewy Nekandy-Trepki. – Ale rok później Kancelaria Sejmu wystąpiła o zmianę. Zaproponowali podniesienie murku i ustawienie na nim wysokiego historycznego ogrodzenia z bramami. Ten pomysł został wtedy przedstawiony Społecznej Radzie Ochrony Dziedzictwa przy prezydent Warszawy, która zasugerowała, że nie jest to właściwe rozwiązanie – dodaje stołeczny konserwator zabytków.
Ogrodzenie Sejmu
Kolejna próba miała miejsce w 2015 roku. Stołeczny konserwator dopuścił wtedy jeszcze inne rozwiązanie. – Powstała nowa koncepcja. Zakładała, ze murek zostanie trochę podniesiony, a za nim powstanie forma szklanego ekranu na słupkach otaczającego parlament. Mógł mieć nawet ponad 3 metry wysokości – opisuje Krasucki.
W ubiegłym roku kancelaria wróciła do pomysłu z historycznym ogrodzeniem. – Wtedy zrewidowaliśmy nasze zalecenia. Wstępnie dopuściliśmy ażurowe ogrodzenie, ale niższe i bez reprezentacyjnych bram, przy założeniu, że ma być zgodne z koncepcją powojennej odbudowy – wyjaśnia konserwator.
I podkreśla, że to wszystko jedynie zalecenia, a kancelaria nie wystąpiła jeszcze z konkretnym projektem o pozwolenie, które jest konieczne, bo zarówno teren Sejmu, jak i ulica Wiejska są pod ochroną konserwatorską.
– Jeśli będzie konkretny projekt, to skierujemy go konsekwentnie do Społecznej Radzie Ochrony Dziedzictwa, żeby oceniła, czy jest to zgodne z powojenną koncepcją odbudowy terenu Sejmowego, którą przygotował Bohdan Pniewski – tłumaczy Michał Krasucki.
W 2016 ogłoszono nawet przetarg na projekt ogrodzenia. Jak był tego efekt? Nie wiemy. To jedno z szeregu szczegółowych pytań, które zadaliśmy Kancelarii Sejmu, a które pozostały bez odpowiedzi. - Ostateczny projekt ogrodzenia, jak i termin rozpoczęcia prac, pozostają nieustalone - odpowiedzieli zdawkowo urzędnicy.
"Chcą zrobić z nas rybki?"
Nie wiadomo więc, jak będzie wyglądał płot, ale posłowie opozycji zdążyli go już skrytykować. - Rozumiem, że władza Prawa i Sprawiedliwości chce odgrodzić się od suwerena. Prezes Kaczyński, marszałek Kuchciński boją się, że Polacy będą przechodzili przed Sejm i manifestowali, jak bardzo im się nie podoba to, co robi władza – przekonywał w rozmowie z reporterem TVN24 Marcin Kierwiński (PO).
- Zastanawiam się tylko, czy chcą nam zrobić szklany płot i zrobić z nas rybki, czy chcą zrobić metalowy i taką wolierę dla ptaków czy zwierząt – stwierdziła z kolei Katarzyna Lubnauer (Nowoczesna).
W grudniu przy parlamencie pojawił się niski płotek. Ustawiła go policja, gdy zaczął się protest w sali obrad Sejmu zorganizowany przez opozycję, a przed budynkiem trwały pikiety. Ostatecznie został rozebrany.
Ale o odgradzaniu się od suwerena mówił także PiS, tyle że wtedy, gdy jeszcze nie rządził. W 2010 roku dzisiejszy minister spraw wewnętrznych krytykował barierki, które ustawiono przy Pałacu Prezydenckim.
- Może to jest tak, że władza od ludzi się odgradza barierkami. Może to jest tak, że władza obecna nie chce z ludźmi rozmawiać. Może to jest problem właśnie – mówił w październiku 2010 roku Mariusz Błaszczak, wówczas szef sejmowego klubu PiS.
ran/b