Na mapie Warszawy widać tysiące poruszających się ikon. Każda reprezentuje jeden autobus. Widać, czy mają opóźnienie, czy też wyprzedzają rozkład. Na razie uruchomiona została testowo, ale niebawem może zastąpić kontrolerów ruchu, którzy do tej pory, z zaparkowanych przy przystankach samochodów obserwowali, czy autobusy jeżdżą zgodnie z rozkładem.
4 ludzi, 1000 autobusów
Na czterech stanowiskach w budynku przy ul. Włościańskiej 52 siedzą kontrolerzy ruchu, którzy przed sobą mają nową aplikację, a na uszach słuchawki z mikrofonami. W każdej chwili mogą zadzwonić do kierowców, odebrać informację od nich lub od pasażerów. - Widzimy ruch i status w stosunku do rozkładu. Możemy zobaczyć, ile autobusów jest w tym momencie punktualnych - chwali aplikację Marek Budzyński z MZA, podkreślając, że to sam zakład wpadł na pomysł jej stworzenia i sam ją wykonał.
Od czwartku ma już pomagać przy "pilotowaniu" linii E-7. - Mamy sporo skarg na opóźnienia tej linii, dlatego postaramy się, by z pomocą mapy usprawnić ruch - zapowiada Budzyński.
Jeśli nie będzie przeszkód i program będzie działał sprawnie, za miesiąc lub dwa, posłuży do obserwacji całego taboru, czyli ponad 1000 autobusów wyjeżdżających codziennie na stołeczne ulice. Dzięki łączności z kierowcami, będzie można też można szybciej reagować na utrudnienia. - Możemy w porę dać znać kierowcom, by zmienili trasę, jeśli gdzieś na drodze coś się wydarzy - tłumaczy nam Jacek Lenartowicz z MZA.
ZTM widzi więcej
O takiej sytuacji MZA informuje Zarząd Transportu Miejskiego. - Widok z aplikacji MZA dostępny jest także w centrali ruchu ZTM - potwierdza Wiktor Paul z Zarządu Transportu Miejskiego. I dodaje, że na swoich ekranach ZTM ma też ruch autobusów nie należących do MZA, ale tylko „symulowany” w oparciu o rozkład. Ma też dostęp do podobnej aplikacji z tramwajami. - Jesteśmy na etapie łączenia tych programów, aby na jednym ekranie można było obejrzeć wszystkie pojazdy komunikacji.
Oczywiste wydaje się więc pytanie, kiedy do mapy dostęp zyskają wszyscy pasażerowie, wyposażeni w smartfony. A jednak urzędnicy są zaskoczeni tym pomysłem.
- To jest nasze wewnętrzne narzędzie. Zawiera wiele informacji, które pasażerom nie są potrzebne - odpowiada rzecznik ZTM Igor Krajnow. Ale dodaje: - W przyszłości chcemy jednak wprowadzić rozkład jazdy oparty o informację o rzeczywistym położeniu pojazdów.
ep/r