W poniedziałek w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia miała odbyć się pierwsza rozprawa w sprawie majowej próby podpalenia tęczy. Jednak policji nie udało się dostarczyć Tomaszowi B. wezwania na rozprawę.
Oskarżony miał zniknąć z miejsca zamieszkania już w lipcu.
- Sam miałem z nim ostatni raz kontakt w tym czasie. Do tej pory nie rozmawialiśmy - przyznał adwokat oskarżonego. Mecenas ujawnił, że Tomasz B. w przeszłości leczył się psychiatrycznie.
Jest wniosek o areszt
Prokurator zawnioskował o tymczasowy areszt dla Tomasza B. - Oczywiście najpierw oskarżony musi zostać odnaleziony - powiedział prokurator Michał Mistykacz.
Sąd odroczył sprawę do 5 grudnia. Policja ma do tego czasu sprawdzić, czy Tomasz B. nie jest pozbawiony wolności w innej sprawie i czy mógł stawić się na poniedziałkową rozprawę.
Próbował podpalić tęczę
Pijany 30-latek próbował podpalić tęczę na pl. Zbawiciela 3 maja około godziny 22 - raptem dwa dni po ukończeniu remontu instalacji.
- Mężczyzna oblał instalację nieznaną substancją, po czym wyjął zapalniczkę i próbował ją podpalić - relacjonował w rozmowie z tvnwarszawa.pl Mariusz Mrozek, rzecznik Komendy Stołecznej Policji. - Zauważyli to patrolujący rejon policjanci, którzy natychmiast zareagowali i zatrzymali mężczyznę - dodał.
Wówczas zniszczenia były niewielkie - ucierpiało kilka kwiatów. Po wytrzeźwieniu B. został przesłuchany i usłyszał zarzuty niszczenia mienia o znacznej wartości.
jb/b