Chodzi o zwężenie jezdni i wyznaczenie pasów dla rowerzystów. W czwartek głos w dyskusji zabrała Komisja Dialogu Społecznego. To ciało doradcze skupiające przedstawicieli organizacji, niedecyzyjne, ale wpływowe. Zdaniem KDS-u, kontrowersyjny projekt powinien być zrealizowany jeszcze w tym roku.
"Na jego wdrożenie oddało swój głos 1394 mieszkańców Warszawy. Zgodnie z regulaminem przeprowadzania budżetu partycypacyjnego powinien zostać zrealizowany w 2016 roku. Komisja popiera projekty mające na celu poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego. Komisja apeluje o poszanowanie umowy społecznej, jaką jest budżet partycypacyjny" - czytamy w uchwale KDS.
Zdaniem jej członków, cały konflikt oparty jest na emocjach, a nie solidnych argumentach.
"Zadaniem władz samorządowych jest prowadzenie konsultacji z mieszkańcami w sposób minimalizujący konflikty" - mówi tekst uchwały. Społecznicy sugerują, że opór przeciwko inwestycji może wynikać z niewiedzy protestujących, dlatego apelują do urzędników o edukację mieszkańców w zakresie transportu.
Dalej twierdzą, że powołana przez władze dzielnicy Ursynów komisja w sprawie realizacji projektu jest niepotrzebna.
"Emocje przy każdym konflikcie"
Innego zdania są władze dzielnicy, które podtrzymują, że powołanie społeczno-ekspercko-urzędniczego zespołu to dobry pomysł.
- Już powołaliśmy odpowiedni skład. O Stryjeńskich porozmawiają mieszkańcy - zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy zmian, przedstawiciele Zarządu Dróg Miejskich i Centrum Komunikacji Społecznej - mówi nam Robert Kempa, burmistrz Ursynowa.
Pierwsze spotkanie powołanej przez dzielnicę komisji odbędzie się 23 maja.
- Musimy rozmawiać skoro blisko 3 tysiące mieszkańców protestuje. Nie ma lepszego sposobu niż usiąść przy stole i podjąć merytoryczną dyskusję, nawet kiedy mieszkańcy nie są wyedukowani. Być może konflikt dotyczący Stryjeńskich jest doskonałą okazją, aby wiedzę społeczeństwa zwiększyć, choć podczas spotkań z ZDM mieszkańcy wielokrotnie popisywali się wiedzą - twierdzi Kempa.
Jednocześnie burmistrz przyznaje, że wielu mieszkańców nie znało różnicy między pasem a ścieżką rowerową. - A teraz, kiedy różnicę już poznali, chcą tej drugiej - dodaje.
"85 proc. kierowców łamie przepisy"
Projektodawcy bronią jednak pasa wyznaczonego na jezdni, dowodzą, że jest bezpieczniejszy przede wszystkim... dla kierowców i pieszych.
- Zarząd Dróg Miejskich przedstawił aktualne pomiary prędkości i natężeń ruchu na ul. Stryjeńskich. 15 proc. kierowców jeździ z prędkością zgodną z przepisami, a 85 proc. jeździ zbyt szybko. Rekordzista jechał 118 km/h - podaje Radosław Wałkuski, autor projektu.
Przytacza też dane, wedle których natężenia ruchu w godzinach szczytu to 1402 w kierunku północnym i 1043 w kierunku południowym. - Tyle samochodów mieści się na jednym pasie ruchu. Ścieżka rowerowa w pewnym sensie rozwiąże problem rowerzystów, ale na pewno nie zapewni bezpieczeństwa na jezdni, a przedstawione przez ZDM statystyki wykazują, że takie zmiany są potrzebne - tłumaczy Wałkuski.
Przypomnijmy, obecnie Stryjeńskich ma w przeważającej części po dwa pasy ruchu w każdą stronę. W ubiegłorocznym budżecie partycypacyjnym zwyciężył projekt, który zakłada wytyczenie na niej przejść dla pieszych, pasów rowerowych i "ujednoliceniu szerokości jezdni", co w praktyce oznacza zwężenie do jednego pasa w każdą stronę. Na projekt głosowało blisko 1400 osób.
TAK WYGLĄDAŁO SPOTKANIE W SPRAWIE ZWĘŻENIA UL. STRYJEŃSKICH
Spotkanie mieszkańców ws. Stryjeńskich
kz/b
Źródło zdjęcia głównego: ZDM