Śpiewak o komisji weryfikacyjnej: nie wierzę w dobre intencje polityków

Jan Śpiewak o komisji weryfikacyjnej
Źródło: TVN24
Jan Śpiewak z rezerwą odniósł się do pomysłu PiS planującego powołanie komisji weryfikacyjnej, choć nie wyklucza włączenia się w jej prace. - Nie wierzę w żadne dobre intencje polityków, ale coś państwo musi zrobić, żeby pomóc ludziom – powiedział przewodniczący Miasto Jest Nasze w programie "Fakty po Faktach".

Jan Śpiewak z Miasto Jest Nasze był gościem środowego programu „Fakty po Faktach”. Z rezerwą odniósł się do przedstawionego przez PiS projektu powołania komisji weryfikacyjnej w sprawie reprywatyzacji warszawskich nieruchomości odebranych na mocy tzw. dekretu Bieruta.

- Na razie widzimy, że PiS sam do końca nie wie, czym ma się zajmować ta komisja weryfikacyjna. Wydaje się, że pomysł jest wyciągnięty z kapelusza. Posłowie PiS byli zaskoczeni. My też jesteśmy zaskoczeni. My postulowaliśmy, jako ruchy miejskie, komisję śledczą – powiedział szef stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.

MJN czeka na gotowy projekt

Śpiewak nie wykluczył włączenia się w prace komisji weryfikacyjnej, wejścia w skład tzw. rady społecznej.

– Wszystko zależy, jaki to będzie projekt, czy on będzie zgodny z prawem i Polską konstytucją – dodał.

Przypomniał jednak, że w sierpniu Hanna Gronkiewicz-Waltz sama zaproponowała powołanie komisji weryfikacyjnej , ale na poziomie Rady Miasta.

- Ten projekt upadł, bo dwóch radnych nie pojawiło się na sesji rady miasta. Gdyby nie to, dzisiaj funkcjonowałaby przy Radzie Miasta również komisja weryfikacyjna, oczywiście z innymi kompetencjami. Ale uważam, że te zwroty które miały miejsce w Warszawie trzeba przejrzeć i nie możemy pozwolić na to, żeby tak wiele osób było skrzywdzonych decyzjami, które - moim zdaniem - zostały wydane z rażącym naruszeniem prawa - tłumaczył Śpiewak.

"Chodzi o politykę nie sprawiedliwość"

- Tym projekcje, mam wrażenie, nie chodzi o sprawiedliwość a politykę – ocenił pomysł PiS konstytucjonalista prof. Marek Chmaj, który był drugim gościem programu "Fakty po Faktach". - Czytając jego założenia widzimy, że większość sejmowa, politycy mają powołać większość członków tej komisji.

Prof. Chmaj wskazał na szereg niespójności w przedstawionym projekcie, które sugerują, że jego założenia mogą być niezgodne z konstytucją.

- Nie wiemy, czy w komisji będą posłowie czy nie. Niedookreślone są kompetencje osób, które mają w niej zasiadać. Nie wiemy, w jakim trybie ma działać komisja - wyliczał prof. Chmaj. - Komisja wydaje decyzje administracyjne. Odwołanie od nich będzie kierowane do Prezesa Rady Ministrów. A następnie - po wznowieniu postępowania - prezydent Warszawy ma zmieniać decyzje i na to ma służyć skarga do sądu administracyjnego post factum. To skomplikowane, a materia bardzo pomieszana. Z jednej komisja ma mieć uprawnienia sądu. Z drugiej – ma mieć uprawnienia specjalnego organu administracji i na domiar wszystkiego mogą w niej zasiadać posłowie, co już jest kompletną aberracją. Dzisiaj brzmi to niekonstytucyjnie - podsumował.

Śpiewak przyznał, że istnieje ryzyko, że komisja stanie się teatrem politycznym, a osoby, które zasiądą w niej zostaną wykorzystane politycznie. - Ale co nam pozostaje? To pani prezydent powinna wzruszać te decyzje, wznawiać postępowania, gdzie są przesłanki. To apel do niej, aby wzięła za to odpowiedzialność. My zgłosiliśmy wiele takich spraw, ale pani prezydent ma to w nosie - mówił.

"Ryzyko jest, ale co pozostaje"

Przewodniczący MJN, podkreślił, że to na ratuszu spoczywa obowiązek dbania o interes mieszkańców i budżet Warszawy.

- To są straty rzędu miliardów złotych. Jak szacujemy, nawet 40 tys. osób mogło zostać wyrzuconych ze swoich mieszkań na podstawie decyzji, które mogły być wydane w dużym stopniu z rażącym naruszeniem prawa - przekonywał Śpiewak.

Przywołał sprawę reprywatyzacji kamienicy przy ulicy Chmielnej 11, zwróconego budynku, który został zniszczony w czasie wojny.

Wydział sądowy zamiast komisji

Prof. Marek Chmaj powiedział, że weryfikację postępowań reprywatyzacyjnych mógłby przeprowadzić powołany ustawą dodatkowy wydział w sądzie administracyjnym.

- Składający się tylko i wyłącznie z niezawisłych sędziów - pięciu, ośmiu orzekających wspólnie. Dajemy im określony termin na weryfikację każdego postępowania - rok albo dwa. Od orzeczenia sędziów administracyjnych dajemy możliwość złożenia skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego. Wiemy, że nie ma politycznego zacietrzewienia, wiemy zasiadają fachowcy z głęboką wiedzą z zakresu prawa, procedury administracyjnej, nie związani z partiami politycznymi, ale także z postępowaniami reprywatyzacyjnymi - powiedział konstytucjonalista.

O projekcje powołania komisji weryfikacyjnej dodał, że każdy organ quasi sądowy, posiadający uprawnienia sądowe, ale składający się z polityków jest zagrożeniem dla władzy sądowniczej.

- Nie wierzę w żadne dobre intencje polityków, ale jak wspomniałem, coś państwo musi z tym zrobić. Nie może tych ludzi zostawić samych. Musimy wyciągnąć konsekwencje wobec osób odpowiedzialnych za to, co się działo w Warszawie w ciągu ostatnich 20 lat - podsumował Jan Śpiewak.

skw/mś

Czytaj także: