W piątek późnym wieczorem na jednym z przejść dla pieszych w Ursusie doszło do śmiertelnego potrącenia kobiety. Według internautów komentujących zdarzenie do tragedii przyczynił się brak sygnalizacji świetlnej na skrzyżowaniu Królowej Bony i Orłów Piastowskich.
O tragicznym wypadku pisaliśmy na tvnwarszawa.pl. Na skrzyżowaniu Królowej Bony i Orłów Piastowskich ford śmiertelnie potrącił ok. 60-letnią kobietę.
Pieszy jak "czarna plama"
- To skrzyżowanie na którym doszło do potrącenia jest w ogóle nieoświetlone latarnią (...) Jedyną radą jest sygnalizacja świetlna i diody migające - napisała na warszawa@tvn.pl Ewa, która mieszka na osiedlu, gdzie doszło do potrącenia.
- W takie dni jak ostatnio po zmroku piesi są praktycznie niewidoczni dla kierowców. Niestety, ani jedni, ani drudzy nie zachowują należytej ostrożności. Druga sprawa to oświetlenie ulic - przejścia dla pieszych są niedoświetlone, a pieszy wygląda jak poruszająca się czarna plama... Oby takich wypadków mniej było - skomentowała Małgorzata.
- Piesi są niewidoczni, kierowcy nieuważni i o tragedię nie trudno.To była kwestia czasu, kiedy ktoś zginie na tej ulicy - napisała internautka.
Małe, ale ruchliwe
Sytuację sprawdził na miejscu reporter tvnwarszawa.pl. - Skrzyżowanie nie jest duże, ani wyjątkowo ruchliwe - przyznał Mateusz Szmelter. - Latarnie są z każdej strony, ale sygnalizacji nie ma - dodał.
Internauci zwracali też uwagę, że w pobliżu niebezpiecznego skrzyżowania znajduje się szkoła. Ale nasz reporter uznał, że jej otoczenie jest oznakowane właściwie. - Są oznaczenia pionowe na drodze, oznaczenia pionowe przed przejściem dla pieszych i progi zwalniające - relacjonował Szmelter.
Na skrzyżowaniu doszło do śmiertelnego potrącenia
Wypadek na Wiertniczej
Tylko w piątek doszło w Warszawie do 11 potrąceń:
Zakorkowana stolica
kś/b