- Zostaliśmy zaatakowani przez zorganizowane bojówki uczestniczące w Marszu Niepodległości. To były grupy ludzi przywożone przez organizatorów - przekonywali na zorganizowanej we wtorek konferencji przedstawiciele skłotów. Za wyrządzone szkody planują obciążyć kosztami osoby odpowiedzialne "za akcję". I zapowiedzieli, że w piątek zorganizują demonstrację przeciwko "nacjonalistycznej przemocy i terrorowi".
- Przebiegli przez grupę straży niepodległości, która stała tam zupełnie symboliczna. Po czym, najpierw kilkadziesiąt osób, później blisko 200, przypuścili szturm na nasze budynki – mówił o wydarzeniach z 11 listopada, które odegrały się przy ul. Wilczej i Skorupki, Grzegorz Pryszczyk z kolektywu Przychodnia.
"Próbowali wtargnąć do budynków"
Przekonywał, że napastnicy byli uzbrojeni w kostkę brukowa, race, fajerwerki. - Znaleźliśmy również rozcięty przy użyciu raka łańcuch na naszej bramie. Została sforsowana przez ludzi, którzy byli do tego przygotowani. Wtargnęli na podwórze i próbowali wtargnąć do naszych budynków - dodał. Twierdził, że policja w ciągu dnia zalecała, żeby nie wychodzili na dach, żeby siedzieli w środku. - Gdybyśmy zastosowali się do zaleceń policji, to filmowaliby państwo pogorzelisko - przekonywał Pryszczyk. - Policja pojawiła się w okolicy dopiero po ok. 20 minutach. Mimo że jeden oddział stał na rogu Skorupki i Hożej - dodał. Policja twierdzi, że było to 9 minut - stwierdził jeden z dziennikarzy. - Nie wiem, od czego te 9 minut - odparł Pryszczyk.
"Spróbujemy obciążyć kosztami"
Zapowiedział, że są przeciwko zakazowi noszenia masek. Nie będą żądać także delegalizacji marszu, ani akcji policyjnych przeciwko osobom, które ich atakowały.
- Spróbujemy obciążyć kosztami osoby odpowiedzialne za te akcje, tzn. takich ludzi jak Bosak, czy kiedyś poseł Zawisza - podsumował. Skłotersi zapowiedzieli, że w piątek o godz. 17.30, sprzed bramy Uniwersytetu Warszawskiego przy Krakowskim Przedmieściu wyruszy demonstracja.
- Przeciwko radykalizacji ruchów tzw. patriotycznych. Przeciwko nacjonalistycznej przemocy i terrorowi. Będzie przemawiać parę osób związanych z takimi miejscami jak Uniwersytet Warszawski – przekonywał Pryszczyk.
"Są pożytecznymi idiotami"
Alicja Niewiadomska z kolektywu Syrena broniła idei skłotów.
- To są miejsca, w których mieszkają ludzie, imigranci, wykluczeni społecznie, którzy odpowiadają na politykę społeczną, bądź jej brak. Przeszkadza nam retoryka pokazywania tego, jako dwóch skrajnych bojówek, które napadają na siebie. To jest bardziej napad, atak na osoby, na ich mir domowy – twierdziła Niewiadomska. - Zdajemy sobie sprawę, że nacjonaliści i bojówki faszystowskie, które brały udział w napaści na nasze przestrzenie i w Marszu Niepodległości są ofiarami, takimi pożytecznymi idiotami, na usługach tego systemu – dodała.
Skłotów broniła też posłanka Wanda Nowicka, która zjawiła się na konferencji we wtorek. – To są miejsca, które są dla najuboższych, dla najbiedniejszych ludzi miejscem ochrony – stwierdziła. –Konieczne jest podjęcie takich kroków, które uczynią obecne prawo realnym. Wprowadziliśmy ostatnio prawo, że ludzie nie mogą demonstrować w maskach. Cała demonstracja, ludzie w maskach, a policja – nic – przekonywała.
- Wyobrażam sobie, że w przyszłym roku musi być powołany specjalny sztab kryzysowy, bo w przyszłym roku 11 listopada może być jeszcze gorzej – stwierdziła Nowicka.
Policja: Trudno było przewidzieć
Już w poniedziałek policja odniosła się do zarzutów skłotersów. Rzecznik KGP Mariusz Sokołowski mówił, że policja nie chroniła skłotów, bo trudno było przewidzieć, co zostanie zaatakowane, a zgodnie z ustaleniami z organizatorami marszu policja trzymała się w pewnej odległości od niego. Porządek w pobliżu obu skłotów przywrócono po interwencji policji (służby organizatora, choć próbowały, nie dały sobie rady).
W poniedziałek wieczorem skłot Przychodnia był otoczony kordonem policji.
Nie biorą odpowiedzialności za tęczę i atak na skłot
Zdaniem Krzysztofa Bosaka, jednego ze współorganizatorów warszawskiego Marszu Niepodległości, organizatorzy nie ponoszą odpowiedzialności za incydenty na ul. Skorupki i placu Zbawiciela, bo - jak tłumaczył - te miejsca nie były na trasie przemarszu. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT.
ran/mz