Jeszcze niedawno deszcz powodował, że cały sprzęt do ćwiczeń przy Cybisa tonął w błocie. Ale jest postęp, bo mieszkańcy wzięli sprawy w swoje ręce. Do Budżetu Partycypacyjnego zgłosili pomysł uporządkowania skweru, na którym znajduje się siłownia. Projekt przeszedł, więc miasto zasadziło nowe drzewa, zbudowało oświetlenie, powstały też alejki, przy których stanęły ławki. A siłownia plenerowa zyskała nową, nieprzemakalną nawierzchnię.
A dokładniej - jak zauważył serwis haloursynow.pl - część siłowni. Bo drążki do podciągania i ćwiczeń gimnastycznych nadal stoją bezpośrednio na ziemi. Pod nimi tworzą się kałuże.
- Rozmawiałem z ćwiczącymi tu ludźmi - mówi Mateusz Szmelter z tvnwarszawa.pl. - I według nich, po każdym deszczu stoi w tym miejscu ogromna kałuża. Teraz woda już trochę opadła, ale nadal pod drążkami jest śliskie błoto - dodaje.
Jak informuje nasz reporter, same urządzenia, pod którymi nie ma nowej nawierzchni wyglądają, jakby były z innego kompletu niż pozostałe.
Możliwe jednak, że taka konstrukcja ma zmuszać użytkowników do poprawnego wykonywania ćwiczeń. W końcu na drążku należy wisieć i podciągać się bez podpierania nogami. Podłoże nie ma więc specjalnego znaczenia.
Ale Robert Kempa - burmistrz Ursynowa - zaprzecza tej interpretacji. W rozmowie z redakcją Halo Ursynów tłumaczy, że budowa skwerku kosztowała znacznie więcej, niż zakładał projekt z Budżetu Partycypacyjnego. Zrobiono więc to, na co wystarczyło pieniędzy. - Nawierzchnia do workoutu pojawi się do zimy - obiecuje Kempa.
Do tego czasu można zastanowić się nad uszczupleniem planu treningowego o ćwiczenia na drążkach i poręczach.
Siłownia terenowa na Cybisa
mś/r