Sezam zamknął się. "To był sklep przyjazny mieszkańcom"

Klienci i ekspedientki o Sezamie
Źródło: Tomasz Zieliński /tvnwarszawa.pl
Samowar elektryczny z 1988 roku, srebrne sztućce z lat 70., a także porcelanowy zestaw naczyń produkcji ZSRR. To oraz wiele więcej można było kupić w Sezamie. W niedzielę ten popularny w PRL dom handlowy dokonał żywota. Budynek zostanie wkrótce zburzony.

Sezam otwarto 11 października 1969 roku. Już pierwszego dnia do kas ustawiła się długa kolejka, a klienci oprócz zakupów oglądali występy artystyczne. Prawie 45 lat później w tym samym miejscu spółdzielnia Społem wywiesiła informacje o wyprzedaży towaru,. Ci którzy przychodzili tu "od zawsze" w niedzielę nie kryli wzruszenia.

Mirosława Matusiak pracowała w Sezamie 16 lat - od 1976 roku do 1992 roku. Dziś nie mogło jej zabraknąć na pożegnaniu domu handlowego.

Bieg po wędliny

- Jak przyszłam do pracy było bardzo elegancko. Personel raz w tygodniu chodził do fryzjera. Było stoisko do pakowania, klienci brali towar, a myśmy go pakowały. Całkiem inaczej niż w innych sklepach w Warszawie - opowiada nam Mirosława Matusiak.

Kobieta wspomina, że choć latach 80. półki były najczęściej puste, to "czasami coś rzucili". - Bieg był rano po wędliny. Rzucano czasami "bobofruty". Spod lady? Niektórzy mogli coś dostać. To była perełka w czasach PRL. Dbano o personel. Każdy musiał bardzo ładnie wyglądać. Żal, że to już koniec Sezamu - mówi.

Do dziś wszystkie panie pracujące w samie zakładały charakterystyczne czerwone fartuchy. Jak podkreślają, to dlatego, że Sezam zawsze był miejsce eleganckim i ekskluzywnym, choć po upadku PRL już nie tak popularnym i nowoczesnym jak wcześniej. Czas ewidentnie się tu zatrzymał. Do dziś można było tu kupić produkty ze Związku Radzieckiego jak samowary, sztućce, czy porcelanę.

Jednak najważniejsze - co podkreślają pracownicy i klienci - zawsze było rodzinne podejście do kupujących.

W Sezamie zakupów już nie zrobisz

Ta ostatnia niedziela

- Szkoda nam stałych klientów i nie tylko. Człowiek się tutaj zżył. Przychodził jak do domu. Z klientami się rozmawia jak z kimś z rodziny – mówi nam jedna z ekspedientek.

- Bardzo dobra atmosfera pracowników między sobą. Spotykałam się z dużą grzecznością i pomocą ze strony obsługi – zauważa jedna z klientek.

- To był sklep przyjazny mieszkańcom szczególnie. Oni się tu czuli jak w rodzinie. Przychodzą cały czas mówią, że jest im bardzo żal, że to już koniec. Wrócimy jednak już za dwa lata – dodaje inna ekspedientka.

Niedziela była ostatnim dniem, kiedy w Sezamie można było zrobić zakupy. W poniedziałek rozpocznie się wyprowadzka handlowców. Część z nich trafi np. do Hali Mirowskiej. Delikatesy przeniosą się do Wilanowa. Rozbiórka budynku ma rozpocząć się późną jesienią. W przyszłości w tym samym miejscu stanąć ma nowy budynek, do którego wróci Sezam.

Ta ostatnia niedziela w Sezamie

band/b

Czytaj także: