Kampania Przeciw Homofobii to niejedyna organizacja, która w ostatnich tygodniach zmagała się z atakami wandalizmu. Wcześniej (w lutym i marcu) demolowano również Lambdę. Wybite szyby, zniszczone drzwi, pomazane obraźliwymi hasłami ściany budynków. "Czy jakiś nasz pracownik musi zostać pobity, żeby ktoś w końcu zareagował?" – pytają członkowie KPH.
Pierwszy atak na KPH był 3 marca. - Od tej pory nikt się nami nie zainteresował. Nikt nie przyszedł, nie zaoferował pomocy, nie wydał nawet oświadczenia. Władza lokalna milczy – mówi Cecylia Jakubczak z KPH. – Stwierdziliśmy, że trzy ataki to najwyższy czas, aby wziąć sprawy w swoje ręce. Właśnie przygotowujemy list do Hanny Gronkiewicz-Waltz. Chcemy zmobilizować ratusz do tego, aby zaczął dbać o bezpieczeństwo mieszkańców swojego miasta – dodaje.
Podczas uroczystości upamiętniających wybuch powstania w getcie warszawskim prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz piętnowała tych, którzy nie reagują na ataki rasistowskie. Krytykowała "milczącą zgodę" klasy politycznej, która – jej zdaniem – powinna wyrażać swój "głośny, a nie cichy sprzeciw".
Zarzuty powtórzyła również we wtorek w programie "Fakty po Faktach" w TVN24:
Hanna Gronkiewicz-Waltz o kontroli CBA
Przy okazji kolejnych ataków na KPH trudno nie zadać pytania, dlaczego "głośnego sprzeciwu" nie słychać ze strony ratusza tym razem? Ataki homofobiczne są równie karygodne, jak ataki rasistowskie. Tak samo prowadzą do podeptania ludzkiej godności.
Godności, o której tak wzniośle mówiła pani prezydent.
Co robi ratusz?
W środę wieczorem rzecznik ratusza odpowiadał krótko, że sprawę zna "z mediów". - Są od tego odpowiednie służby. Wierzymy, że policja złapie tych sprawców – mówił Bartosz Milczarczyk.
Jednak w czwartek wiceprezydent miasta zaprzeczył temu, jakoby miasto nie zrobiło nic. – Podpisałem pismo z prośbą do Komendanta Stołecznego Policji o zwrócenie uwagi na te incydenty. Nie tylko w przypadku KPH, ale też przed innymi organizacjami zajmującymi się mniejszościami seksualnymi – odpowiada w rozmowie z tvnwarszawa.pl Jarosław Jóźwiak.
Pismo zostało jednak wysłane dopiero w czwartek. Po trzecim aktach wandalizmu. Dlaczego nie zareagowano do tej pory?
Nie można powiedzieć, że temat jest "nowy". O atakach było głośno, informowały o nich media. - Wcześniej do mnie bezpośrednio nie docierały informacje o tych atakach. Dotarł do mnie ten przypadek i dlatego zareagowałem bez zbędnej zwłoki wysyłając list do komendanta – mówi Jarosław Jóźwiak.
Z pytaniem o ewentualne wsparcie poszkodowanych zwróciliśmy się też do Centrum Komunikacji Społecznej, w ramach którego działa Pełnomocnik Miasta ds. Równego Traktowania.
Stąd również bezpośredniej pomocy dla KPH nie było. – Nie mieliśmy zgłoszeń ze strony organizacji. Nie wiemy jakiego wsparcia od nas oczekują. Jeśli się zgłoszą, oczywiście natychmiast pomyślimy jak możemy pomóc i rozwiązać ten problem – mówi Magdalena Wojna.
Pełnomocniczka dodaje też, że miejski CKS stara się kłaść nacisk głównie na działania edukacyjne. Prowadzone są m.in. kampanie i warsztaty świadomościowe dla uczniów i nauczycieli. - To co z naszej strony możemy jeszcze zaoferować, to specjalna osoba, która na linii 19 115 przyjmuje zgłoszenia dotyczące mowy nienawiści. Wtedy są one oddzielnie segregowane i trafiają do odpowiednich osób lub instytucji. Takich zgłoszeń jednak nie jest dużo – dodaje Magdalena Wojna.
Policja zwiększyła liczbę patroli
Pracownicy KPH zgłaszali wszystkie ataki do śródmiejskiej policji. Ta – jak zapewnia jej rzecznik Robert Szumiata – podjęła w celu ochrony tego miejsca konkretne działania. – Wzmocniliśmy liczbę patroli w tej okolicy. Są to zarówno patrole umundurowane, jak i cywilne. Zmotoryzowane i niezmotoryzowane. Mają za zadanie przejeżdżać i sprawdzać czy jest spokojnie – informuje.
- Policjanci cywilni mniej się rzucają w oczy. To jest ich plusem, bo są w stanie szybciej zareagować w przypadku aktu wandalizmu. Patrole umundurowane mają bardziej prewencyjny charakter, czyli odstraszają ewentualnych wandali – tłumaczy Szumiata.
Dodatkowe patrole wysyłane są zwłaszcza późnym popołudniem, w godzinach wieczornych i nocnych, bo zdaniem policji, właśnie wtedy najczęściej dochodzi do ataków.
Poszukiwanie sprawców trwa
Do tej pory nie udało się jednak ustalić sprawców odpowiedzialnych za dotychczasowe ataki na KPH. Mimo że jeden z nich został zarejestrowany przez kamery. – Monitoring nie rozwiązuje wszystkiego, to jedynie punkt zaczepienia. Nie ma tam napisane, jak dany przestępca się nazywa – mówi Szumiata. – Mamy twarz, ale musimy znaleźć konkretnego człowieka, a to nie jest takie proste – dodaje.
Kiedy pytamy o możliwość zamontowania dodatkowych kamer, Szumiata odpowiada, że nie ma złotego środka. W mediach publikowane były nagrania z kamer podczas drugiego ataku. Prawdopodobnie sprawcy wiedzieli, jak się tym razem ustawić, żeby monitoring ich nie zarejestrował.
Śledztwo cały czas trwa. Policja prowadzi czynności operacyjne mające na celu ustalenie danych personalnych osób odpowiedzialnych za ataki i zatrzymanie ich.
- Dochodzenia w tej sprawie zostały podzielone na dwie części. Pierwszy atak został zakwalifikowany jako znieważenie publiczne, bo sprawca wtargnął do siedziby organizacji i znieważył jej pracowników. Natomiast drugi i trzeci to uszkodzenie mienia. We wszystkich tych sprawach śledztwo trwa – tłumaczy Szumiata.
Wsparcie od RPO
Wsparcia poszkodowanym udzielił do tej pory Rzecznik Prawo Obywatelskich Adam Bodnar. Po atakach na siedzibę KPH i Lambdę Warszawa spotkał się z pracownikami tych organizacji. Zwrócił uwagę na brak wystarczających przepisów o odpowiedzialności karnej za nawoływanie do nienawiści ze względu na orientację seksualną.
"Chciałbym stanowczo potępić ataki na siedziby organizacji pozarządowych działających na rzecz osób LGBT – Lambdy Warszawa i Kampanii Przeciw Homofobii (…) Jednocześnie wzywam organy ścigania do dołożenia wszelkich starań w celu wykrycia sprawców i ich właściwego ukarania" – zalecił w wydanym po tej wizycie oświadczeniu.
"…wszelkie przypadki ataków na tego rodzaju organizacje, powinny zostać także potępione przez przedstawicieli władzy publicznej, w celu budowania w ofiarach przestępstw motywowanych uprzedzeniami przekonania o tym, że zasługują na skuteczną ochronę, a przypadki naruszeń ich praw podstawowych nie są władzy publicznej obojętne" – dodał.
W ostatnim ataku na siedzibę KPH z 23 na 24 kwietnia wandale powybijali szyby w budynku. Organizacja prowadzi zbiórkę pieniędzy na wstawienie nowych. "Ich brak zagraża bezpieczeństwu około 20 osób, które na co dzień pracują w naszym biurze" – piszą na swojej stronie.
Siedzibę KPH przy ul. Solec zaatakowano 3 razy
kw/sk