Ten mecz miał pokazać, jak wygląda mistrz Polski chwilę przed startem sezonu - w środę zaczyna starania o Ligę Mistrzów, w następny weekend wystartuje z misją obrony mistrzowskiego tytułu.
No i przede wszystkim miał dać odpowiedzieć, czy istnieje w Warszawie życie po Vadisie Odjidji-Ofoe. Najlepszy piłkarz Legii i w ogóle całej ligi poczuł, że przerasta polskie boiska. Chce odejść. Dotychczasowe rozmowy Legii z kontrahentami z Grecji i Rosji z różnych powodów kończyły się fiaskiem. Niemniej, wydaje się, że noga Vadisa w Warszawie już nie postanie.
Pazdan dla Arki
Legia miała apetyt na piąty Superpuchar Polski, ale pierwszy od 2008 roku. Tyle że Arka, zdobywca Pucharu Polski, nie zamierzała kłaniać się mistrzowi. Poszła kontra. Sprowadzony latem do Gdyni Grzegorz Piesio podawał w polu karnym, ale piłka odbiła się od obrońcy Legii Michała Pazdana i dała prowadzenie gościom.
Mistrzowie kraju szybko się otrząsnęli. Sprawy w swoje ręce wziął Thibault Moulin. Zrobił jeden zwód, drugi i strzelił zewnętrzną częścią stopy. Piękny gol. Na wyrównanie legioniści potrzebowali siedmiu minut.
Bez Vadisa jak bez serca
Z każdą kolejną minutą przewaga gospodarzy się powiększała, choć Arka starała się odgryzać, głównie za sprawą najaktywniejszego Siemaszki.
Legii wyraźnie brakowało Vadisa - Kasper Hamalainen miał go zastąpić, ale nawet nie próbował, bo trudno przypomnieć sobie jakieś zagranie Fina. No i napastnika - wracający z wypożyczenia z Chorzowa Jarosław Niezgoda zszedł po godzinie. Zabrakło mu szczęścia, bo w pierwszej połowie z bliska trafił w bramkarza. Później nie pomagali mu koledzy, nie dostawali piłek.
Bezbłędna Arka
Do wyłonienia zwycięzcy potrzebne były rzuty karne (w Superpucharze Polski pomija się dogrywkę). Więcej szczęścia było po stronie Arki.
Z nerwami nie poradzili sobie Moulin i Michał Kopczyński, podczas gdy goście z jedenastu metrów byli bezbłędni.
Legia - Arka 1:1 (w karnych 3:4) bramki: Moulin (27) - Pazdan (20-samob.)
Więcej informacji sportowych znajdziesz na sport.tvn24.pl
twis