Tuż przed godziną drugą w nocy Senat przyjął ustawę o Sądzie Najwyższym. Demonstranci skandowali między innymi "Zdrajcy!" i "Hańba!". Do pikietujących wyszli senatorowie opozycji.
Tuż po głosowaniu do demonstrantów wyszła grupa senatorów PO, w tym wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz, Bogdan Klich i Sławomir Rybicki. Powitano ich okrzykami: "Dziękujemy!" i "Demokracja!".
- To nie jest przegrana wojna - zapewniał Borusewicz. Klich dodał: - Zrobiliśmy to, co dało się zrobić. Jesteście wspaniali, to wy bronicie dzisiaj honoru polskiej demokracji.
W trakcie tych przemówień teren parlamentu opuszczały kolejne limuzyny, w kierunku których demonstrujący krzyczeli "Hańba!".
Zebrani przed Senatem wołali też "Nie wyjdziecie!", "Blokujemy!", "Wolne sądy!" i "Zamach stanu!".
Protestujący przeszli do Górnośląskiej, ale policja wcześniej zablokowała możliwość wejścia na ulicę szpalerem radiowozów. Wyjazd z terenu Parlamentu był cały czas drożny. Policjanci nie wpuszczali też ludzi na chodnik wzdłuż ulicy, by uniknąć zablokowania drogi dalej od Parlamentu.
Do funkcjonariuszy, którzy uniemożliwiali demonstrantom zablokowanie wyjazdu od strony Senatu wołali: "policjanci, brońcie prawa!" i "bądźcie z nami, obywatelami". Wcześniej - kończąc tuż po głosowaniach wiec w parku, za płotem Senatu przypominali: "nie stosujemy przemocy, nie ubliżamy, pilnujemy siebie".
Od drugiej strony terenów sejmowych - przy wlocie w ul. Wiejską od Placu Trzech Krzyży - po głosowaniach ok. stuosobowa grupa młodych ludzi próbowała blokować wyjazd samochodów przechodząc po pasach przez ulicę przy hotelu Sheraton. Kilka samochodów, które próbowały tamtędy wyjechać na Plac Trzech Krzyży wycofało się i pojechało w druga stronę - przez Wiejską i Matejki wyjechały z kwartału ulic wokół Sejmu.
Od tej strony nie było demonstrantów - jedynie kilkanaście osób przy namiotach protestujących.
Wcześniej przed Sądem Najwyższym
Protestujący zebrali się przed Senatem, bo właśnie tam, od godziny 10 trwała debata o ustawie o Sądzie Najwyższym. Co jakiś czas wychodzili do nich politycy Platformy Obywatelskiej. Inni wyglądali przez okno i machali do zgromadzonych. Ci odczytywali z kolei nazwiska senatorów Prawa i Sprawiedliwości, dodając okrzyki: "Senatorze, jeszcze możesz".
Jak w piątek wieczorem informowała Ewa Sitkiewicz z wydziału prasowego Komendy Stołecznej Policji, manifestacja przebiegała spokojnie. Nie odnotowano żadnych poważnych incydentów.
Protest przed Sądem Najwyższym
Początkowo zgromadzenie odbywało się na placu Krasińskich. Rozpoczęło się chwilę po 19. Jego organizatorem był Komitet Obrony Demokracji. - Jest spokojnie, ludzi przybywa. Zajęty jest prawie cały plac - mówiła kilka minut po starcie wydarzenia Ewa Paluszkiewicz, reporterka TVN24 obserwująca sytuację na miejscu.
Jednym z uczestników protestu był poprzedni prezes Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Rzepliński. Już w pierwszych minutach zabrał głos ze sceny. - Mamy przed sobą jeden z najważniejszych gmachów instytucji publicznych, gmach Sądu Najwyższego - stwierdził.
"Sąd potrzebny obywatelom"
- Nie zbieramy się tutaj po to, by bronić poszczególnych sędziów, jakkolwiek są to tacy sami obywatele jak my i wydawałoby się, że - jako sędziowie najwyżsi - nie będą potrzebować takiej ochrony, a jednak - powiedział ze sceny Rzepliński.
Przekonywał, że sprawne działanie niezależnego sądu jest potrzebne każdemu obywatelowi. - Nie sędziom, ale samym sobie jesteśmy winni to, żeby tu był niezależny Sąd Najwyższy. Żeby działał i pracował. Żeby tu byli sędziowie, którzy są nieusuwalni - podkreślał.
Podczas jego wystąpienia tłum skandował: "Wolność jest w nas" i "My jesteśmy konstytucją".
Siła młodego pokolenia
Po Rzeplińskim na scenie pojawił się Władysław Frasyniuk. - To nie jest przypadek, że tu jesteśmy. To jest matka polskich sądów i jej obraz musi pozostać w oczach młodego pokolenia - mówił o Sądzie Najwyższym były opozycjonista.
To właśnie młodzi ludzie byli głównym elementem jego wystąpienia. Podziękował im za liczny udział w dotychczasowych protestach i apelował o dalszą aktywność. - Tylko młode pokolenie może dokonać zmian. Musicie uwierzyć w siebie. Tak jak kiedyś nasze pokolenie, musicie wziąć odpowiedzialność za państwo - przekonywał Frasyniuk.
W swoim wystąpieniu podkreślił też rolę opozycyjnych partii politycznych: Platformie Obywatelskiej, Nowoczesnej, Polskiemu Stronnictwu Ludowemu i Kukiz’15. - Dziękuję im za to, że bronili państwa prawa wspólnie, niezależnie od sporu, jakie między sobą toczą - podkreślił.
Imiennie podziękował również Kamili Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej i Borysowi Budce z PO.
Łańcuch światła
Po nich, jak mówiła Ewa Paluszkiewicz, na scenie pojawili się aktorzy i inni artyści. Czytali wiersze i fragmenty konstytucji.
Zebrani przed sądem przynieśli ze sobą znicze i świece. Zapalili łańcuch światła. - Było bardzo uroczyście i spokojnie - mówiła reporterka TVN24.
Mieszkańcy Warszawy muszą przygotować się na utrudnienia w ruchu, w okolicy parlamentu.
Kiedy zgromadzeni demonstrowali na placu Krasińskich - sam plac i okolice były wyłączone z ruchu. Autobusy były kierowane na objazdy. Jak poinformował Zarząd Transportu Miejskiego, około 22.30 ruch został tam wznowiony.
Tłum przed Pałacem Prezydenckim
Protesty przeciwko zmianom w sądownictwie wprowadzanym przez Prawo i Sprawiedliwość trwają w Warszawie od kilku dni. W czwartek przed Pałacem Prezydenckim zebrało się tysiące osób. Według ratusza w proteście brało udział ok. 50 tysięcy osób, według policji - 14 tysięcy.
Manifestujący z Krakowskiego Przedmieścia przeszli przed Sejm, a potem (już po północy) poszli na plac Krasińskich.
Protest przed Sądem Najwyższym
kw/PAP/kz/b