"Kwiatów, szacunku, praw" – pod takim napisem na płytach symbolizujących ścianę furii każdy, kto przychodzi przed siedzibę Prawa i Sprawiedliwości, może odbić swoją dłoń "w geście solidarności z polskimi kobietami" lub napisać życzenia dla kobiet i do polityków. Happening ma trwać do godz. 13. Chętni do pozostawienia śladu na "ścianie furii" ustawiają się w kolejce.
"Nie będę twoją laleczką"
"Nie ma człowieka bez praw kobiet", "Moja córko, moja wnuczko, będziecie żyć w lepszym świecie, jestem tu dla was", "Nie będę twoją laleczką" - to niektóre z haseł napisanych na ścianie furii."Chcemy tylko tego, by szanowano nasze prawa. Walczymy jedynie o naszą godność" – podkreślały uczestniczki happeningu.Na Nowogrodzkiej zebrał się barwny tłum. Wiele kobiet założyło tzw. pussyhat – charakterystyczne różowe czapeczki, symbol protestów kobiet w Stanach Zjednoczonych.- Brakuje mi poczucia bezpieczeństwa. Chcę, by moje prawa były respektowane, także w sytuacji, gdy ktoś zrobi mi krzywdę, przykładowo mnie zgwałci. Boje się, że w obecnej sytuacji tak nie będzie – mówiła PAP jedna z uczestniczek akcji, studentka Ola.
"Nie ma zgody na PiS-u metody"
Jej koleżanka dodała, że manifestujące kobiety nie walczą "o prawo do aborcji", ale o to, by ich prawa, w różnych sytuacjach, były respektowane. - Chciałabym kiedyś, w godnych warunkach, urodzić dziecko, mieć zapewnioną opiekę okołoporodową. Ale dla mnie ważne jest też to, by móc normalnie przejść ulicą, bez zaczepek, gwizdów, niezależnie od tego, czy moja spódnica jest krótka, czy też nie – dodała inna uczestniczka manifestacji."Kobiet prawa wspólna sprawa", "Nie ma zgody na PiS-u metody", "Chcemy lekarzy nie misjonarzy", "Siła kobiet", a także "Spieprzaj dziadu" – skandowały osoby zgromadzone przed siedzibą PiS. Kobiety przyniosły tez parasolki z napisami "Nazywacie nas szmatami, odpowiemy wam pozwami".Odczytano też manifest kobiet, w którym organizatorki polskiego Strajku Kobiet domagają się: "pełni praw reprodukcyjnych, państwa wolnego od zabobonów, wdrożenia i stosowania konwencji antyprzemocowej i poprawy sytuacji ekonomicznej kobiet".
"Genderyzm to dewiacja"
Ne miejscu są też przeciwnicy aborcji. Widać transparenty z hasłami: "Stop aborcji", "Genderyzm to dewiacja".Przed wejściem do stacji metra Centrum, na tzw. patelni, od rana działa punkt informacyjny, w którym można się dowiedzieć o manifestacjach i imprezach związanych z Międzynarodowym Strajkiem Kobiet.
W środę rano przy jednym z głównych skrzyżowań w centrum Warszawy zebrało się kilkadziesiąt osób. Przez prawie godzinę protestowali, przechodząc przez jezdnię, pozdrawiając kierowców i zapraszając ich do wspólnego strajku. Protestujący mieli ze sobą hasła "Chcemy medycyny, nie ideologii", "Dziewczyna + dziewczyna + dziewczyna = rodzina", "Zgotujemy wam rewolucję", "Nie przekreślać 99 lat praw kobiet".Wśród manifestantów były też dzieci. Jedna z uczestniczek akcji pani Anna, której towarzyszyła dziewczynką w wieku szkolnym, powiedziała PAP, że przyszła z córką, by walczyć o jej prawa. - Przed nią całe życie. Chcę, żeby miała prawo wyboru i prawo decydowania o sobie - dodała.
Ściany Furii z życzeniami na Dzień Kobiet
Z kolei pani Renata powiedziała PAP, że ma już wnuczki i przyszła tu właśnie w ich imieniu. - Nie wyobrażałam sobie, żeby było inaczej; chcę, żeby moje córki i wnuczki były bezpieczne, żeby przestrzegano ich praw - mówiła.
CZYTAJ WIĘCEJ O ŚRODOWYCH PROTESTACH W WARSZAWIE
Protest w centrum
PAP/ran/pm