Przed dwoma tygodniami do mieszkania przy ul. Fabrycznej wprowadziło się dwóch młodych mężczyzn. Znajomość z sąsiadkami zaczęli od propozycji imprez. Jeden z nich nawet malował serduszka na oknach.
- Kobiety zachowywały się jednak obojętnie, więc zaczął je prześladować. Wydzwaniał do nich przez domofon i wyzywał - czytamy na stronie KSP.
W ubiegłą niedzielę mężcyzna próbował dostać się do ich mieszkania, gdy przyjechał dostawca jedzenia. Kiedy w poniedziałek przed południem zaczął dobijać się do mieszkania, jednak z lokatorek zadzwoniła na policję.
Wyzywał od frajerów
Kiedy na miejscu pojawili się funkcjonariusze, mężczyzna zaczął być agresywny. Nie chciał okazać dowodu osobistego, twierdził, że nazywa się Kubuś Puchatek albo Adam Sosnowski. Mężczyzna został zatrzymany. Podczas transportu do komendy przy ul. Wilczej zaczął wyzywać policjantów od frajerów. To był najłagodniejszy epitet, jaki usłyszeli policjanci. Oczywiście zwalniał ich z pracy i groził wykorzystaniem seksualnym - informuje policja.
W komendzie przyznał, że w nocy zażywał narkotyki. Policjanci w jego mieszkaniu znaleźli fifki z suszem, fajkę wodną, nasiona i wagę elektroniczną. W plecaku miał zestaw narzędzi, które mogły służyć do włamań.
Był już notowany
27-letni Marcin F. trafił na badania do szpitala, a później do policyjnej izby zatrzymań. Po kilku godzinach zabrało go pogotowie ratunkowe, bo był agresywny, demolował pomieszczenie, oddawał mocz na podłogę i groził funkcjonariuszom.
Mężczyzna był już notowany za posiadanie narkotyków. W najbliższym czasie zostanie mu przedstawionych kilka zarzutów m.in. kierowania gróźb karalnych, znieważenia funkcjonariusza i posiadania narkotyków.
Może mu grozić do 3 lat więzienia.
ksp/ran
Źródło zdjęcia głównego: Maciej Wężyk / tvnwarszawa.pl