Pierwsze informacje i film dostaliśmy na Kontakt24.
- Około godziny 21.40 wpłynęło zgłoszenie o częściowym zawaleniu dachu w pięciokondygnacyjnym pustostanie przy ulicy Bródnowskiej. Pierwsze zastępy, które dotarły na miejsce, stwierdziły naruszoną konstrukcję dachu i zawalone dwa stropy na powierzchni około 30 metrów kwadratowych - relacjonował w rozmowie z reporterką TVN24 Grzegorz Trzeciak ze stołecznej straży pożarnej.
Psy, drabina i dron
Do działań wykorzystano sprzęt specjalistyczny, między innymi drabinę i drona. Strażacy z psami ratowniczymi sprawdzili również, czy w gruzowisku nie znajdowali się ludzie.
- Okna i wszystkie otwory, które znajdowały się na poziomie 0 i 1 zostały zamurowane. To w jakiś sposób utrudniało przebywanie i dostanie się osób postronnych do budynku. Nie wykluczało to jednak prawdopodobieństwa, że w tym budynku takie osoby mogły być, dlatego to sprawdziliśmy - wyjaśnił strażak.
Ewakuacja sąsiedniego budynku
Na miejscu pojawiły się służby nadzoru budowlanego, a także przedstawiciele władz miasta i dzielnicy. Ewakuowano również mieszkańców znajdujących się w dwóch sąsiednich budynkach.
- Mówimy o około 60 osobach. Oczywiście jak zawsze w takiej sytuacji podstawiliśmy autobus, by mieszkańcy, którzy musieli zostać ewakuowani, mogli się ogrzać i usiąść - mówił rzecznik stołecznego ratusza Bartosz Milczarczyk.
Po sprawdzeniu, czy kamienica nie stanowi zagrożenia, mieszkańcy mogli na noc wrócić do swoich domów.
- Nadzór budowlany stwierdził, że mieszkańcy mogą wrócić do swoich mieszkań. Budynek sąsiadujący z zawaloną kamienicą jest bezpieczny. We wtorek firma konserwująca budynek i odpowiadająca za ten rejon rozpocznie pierwsze prace rozbiórkowe - mówił Wojciech Zabłocki burmistrz dzielnicy Praga Północ.
I dodał, że na czas rozbiórki może być konieczne przeniesienie mieszkańców sąsiednich budynków do hoteli.
"Wzrost masy konstrukcji"
Wstępnie ustalono, że do zawalenia dachu nie przyczyniły się osoby trzecie.
- Biorąc pod uwagę stan techniczny budynku i warunki atmosferyczne, które panowały - czyli gwałtowne i długotrwałe opady deszczu - to mogło wpłynąć znacząco na wzrost masy niezabezpieczonej konstrukcji dachowej. Prawdopodobnie to było główną przyczyną zawalenia się stropu w tym budynku - wyjaśniał w poniedziałek wieczorem Trzeciak.
md/pm/jb