Klawiatury owinęli folią spożywczą, w sekretariacie stawiają plastikowe parawany. Nauczycieli wyposażyli w przyłbice. Płyny dezynfekujące i maseczki już czekają. Przygotowania do startu roku szkolnego w podstawówce numer 103 przy ulicy Limanowskiego obserwował reporter TVN24 Paweł Łukasik.
Pokój dyrektorki szkoły Renaty Kozakiewicz zmienił się nie do poznania. Wygląda jak magazyn. Na biurku leżą płyny dezynfekujące, maski, ale i asortyment mniej oczywisty – między innymi folia spożywcza. - Wszystkie klawiatury w sali informatycznej będą oklejane zwykłą folią spożywczą. Po użytkowaniu przez dziecko tej klawiatury folia będzie zrywana, wyrzucana do odpowiedniego pojemnika, po czym będzie naklejana następna – opisuje dyrektorka.
Renata Kozakiewicz przyznaje, że w nowym roku szkolnym bez autorskich patentów ani rusz. Pomysłodawcą ofoliowania klawiatur była pani, która w placówce sprząta. - Zasięgam opinii i pomocy u wszystkich. A bardzo często ci, którzy pracują bezpośrednio na niektórych stanowiskach, mają więcej pomysłów niż ja w gabinecie – przyznaje.
Plastikowe parawany
W sekretariacie trwa montaż parawanów z pleksi, które będzie można regularnie odkażać. – Będą one kolejną barierą dla koronawirusa – zapewnia Kozakiewicz.
W magazynie szkoły czeka już zapas maseczek i kombinezonów. Na korytarzu, w różnych zakątkach za chwilę staną automaty z płynem dezynfekującym. Każdy z pracowników dostanie też przyłbicę. Na biurku dyrektor, tuż obok folii, leżą dzwonki. Zostaną zamontowane, aby rodzic nie wchodził do placówki, tylko korzystał właśnie z dzwonka. Wtedy któryś z pracowników szkoły do niego zejdzie.
Na uczniów będzie czekać osoba, która zmierzy im temperaturę, choć - jak zaznacza dyrektorka - nie wszystkim. Tam też będzie stał dozownik z płynem dezynfekującym.
Trzy wejścia do szkoły
Uczniowie do szkoły wejdą trzema różnymi wejściami. – Dzieci rozpoczynają zajęcia o różnych porach, momentem trudnym będzie przyprowadzenie dzieci do świetlicy. Ale kierujemy do rodziców prośbę, aby przysyłać dzieci do szkoły dokładnie na zajęcia lekcyjne – zapowiada rozmówczyni TVN24.
Rewolucję przeszła też szatnia, która jest teraz w kilku miejscach. – Szatnia jest rozniesiona po korytarzach po to, żeby dzieci w momencie przychodzenia do szkoły nie stykały się. Będziemy się starali dzieci trzymać w tak zwanych bańkach, czyli będziemy się starali, żeby zespoły klasowe nie stykały się ze sobą – zapewnia Renata Kozakiewicz.
"Rozciągnie" się również stołówka. Część stolików przeniesiono do sali obok. – Dzieci będą siedziały w rozrzedzeniu. W najgorszym wypadku po dwie osoby przy stoliku – mówi dyrektorka. Pojawiły się wózki na kółkach, którymi jedzenie będzie przewożone do sali obok. - Nie będzie tego robiła osoba, która przygotowuje jedzenie – zapewnia Koazkiewicz.
Na ścianach pojawiły się instrukcje dla tych najmłodszych uczniów: siedzę prosto, jem w ciszy, nie wchodzę pod stół. - Jesteśmy przygotowani, ale jest też bardzo dużo niepewności, czy to przygotowanie wystarczy – przyznaje Renata Kozakiewicz.
Dezynfekcja placu zabaw
Przerwy, kiedy pogoda pozwoli, uczniowie będą spędzać na zewnątrz, dlatego już pracownik dezynfekuje płynem zabawki na placu zabaw. Do tego celu wykorzystywane jest urządzenie, które na co dzień służy do opryskiwania roślin. Teraz w zbiorniku znajduje się płyn dezynfekujący, którym odkażane są na przykład huśtawki.
Płyn do dezynfekcji spływa do szkoły hurtowo. Problemu z dostępnością nie ma, ale - jak przypomina dyrektorka - na początku pandemii brakowało go i też trzeba było sobie radzić. Jak? Szkolny chemik przygotowywał preparat w szkolnej pracowni, ze spirytusu.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24