33-letni Paweł G. pseudonim Małpa został zatrzymany w warsztacie, gdzie chwilę wcześniej skończono właśnie przebijanie numerów w roverze. "Świadczył o tym świeży jeszcze lakier na kielichu amortyzatora. Mężczyzna był zaskoczony widokiem funkcjonariuszy" – podaje Komenda Stołeczna Policji.
Dwa rovery i BMW
Policjanci w namierzonej "dziupli" w Ursusie znaleźli w sumie dwa skradzione samochody marki Rover i zabezpieczyli do badań BMW x6, które również może pochodzić z przestępstwa. W warsztacie był numeratory do nabijania numerów VIN, komputery pokładowe, kluczyki i dowody rejestracyjne z pojazdów różnych marek, radia samochodowe, elementy karoserii i części, a w piecu nadpalone wklejki i tabliczki znamionowe pochodzące z innych skradzionych samochodów.
Jak ustalili policjanci, schemat działania był następujący: do warsztatu trafiały auta ukradzione na zamówienia. Na bazie dokumentów ze starych lub rozbitych aut w skradzionych samochodach przerabiane numery. "Zalegalizowane" i "odmłodzone" wracały drogę, a to, co zostało z oryginałów było sprzedawane lub trafiało na złom.
Nawet 10 lat więzienia
"Koguty oraz elementy karoserii wskazują na to, że klientami tego warsztatu mogły być osoby świadczące usługi przewozowe, a bazą do klonowania były pojazdy jeżdżące właśnie jako taksówki" – podaje policja.
Zatrzymanemu mężczyźnie za zarzucane mu czyny grozi do 10 lat więzienia. Sprawa ma charakter rozwojowy, a śledczy nie wykluczają kolejnych zatrzymań.
b
Rozbili "dziuplę" ze skradzionymi autami