- Wyrok jest jeszcze nieprawomocny, ale jest to kolejny krok do tego, żeby nieruchomości bezumownie zajmowane przez Federację Rosyjską mogły wrócić do zasobu miasta czy skarbu państwa – komentuje decyzję sądu w sprawie budynku przy ul. Sobieskiego 100 Bartosz Milczarczyk, rzecznik ratusza.
Luksusowy apartamentowiec
Zdaniem polskiej strony, nieruchomość wybudowana przez Rosjan w latach 70. nie została oddana ówczesnemu ZSRR w użytkowanie wieczyste, a stare umowy wygasły. Strona rosyjska widzi to jednak inaczej. Uważa tego typu obiekty za swoje, bo budowała je za własne pieniądze lub kupiła zgodnie z prawem.Choć takich spornych obiektów w całej Polsce jest kilkanaście - to właśnie ten przy Sobieskiego budzi najwięcej emocji. Strzeżony, monitorowany, otoczony murem i drutem kolczastym - owiany aurą tajemnicy.W czasach Polski Ludowej miał status luksusowego apartamentowca dla dyplomatów, ale warszawiacy dużo chętniej nazywali ten budynek "szpiegowem". Oficjalnie mieszkańcy opuścili go w latach 90. - po upadku Związku Radzieckiego - ale miejscy eksplorerzy, którym udało się wejść do środka, znaleźli tam gazety, kalendarze czy listy nawet z 2005 roku.- Były plotki, że stacjonowało tam KGB. Największa legenda głosi, że nadal tam coś jest. Że ten budynek jest tak chroniony przez Rosjan i nie chcę go oddać, ponieważ nadal coś tam chowają – mówi Marek Słodkowski z Urbex Polska.
Nie oddają budynku
Rosjanie nie tylko nie chcą budynku oddać, również nie płacą za jego użytkowanie. Miasto wyceniło opłaty za Sobieskiego 100 na prawie 8 milionów złotych, a to tylko wierzchołek góry lodowej. - Co do sześciu nieruchomości w Warszawie już teraz jest to kilkadziesiąt milionów złotych – wyjaśnia Bartosz Milczarczyk.Problemy są także z egzekwowaniem decyzji sądów. Zgodnie z prawomocnym wyrokiem - ze stycznia - w polskie ręce ma wrócić warszawski budynek przy Kieleckiej 45. Ale nie został wciąż wydany.
Paulina Chacińskaran/b