Najpierw w formie interpelacji, teraz poprzez oficjalne zapytanie - radny miasta Piotr Żbikowski z Prawa i Sprawiedliwości - chce dowiedzieć się, jak miasto walczy z tzw. samozwańczymi parkingowymi. To osoby (głównie mężczyźni), których najczęściej spotykamy na zatłoczonych parkingach, takich jak przy Dworcu Centralnym czy PKP Powiśle. Oferują kierowcy, że znajdą mu miejsce postojowe, a potem przypilnują auta - wszystko za drobną opłatą.
Radny Żbikowski w swoim zapytaniu przyznaje wprost, że parkingowi są problemem, który doskwiera mieszkańcom Warszawy. "Wyłudzają pieniądze za rzekome pilnowanie samochodów" - przekonuje w swoim piśmie do Hanny Gronkiewicz-Waltz.
"Czy władze Warszawy i podległa im straż miejska zamierzają w ogóle cokolwiek zrobić z tym problemem?" - dopytuje.
"Nie da się"
W odpowiedzi prezydent stolicy zastrzega, że problem parkingowych dotyczy nie tylko stolicy, ale też wielu innych polskich miast. Przyznaje też, że osoby trudniące się tym procederem na ogół pozostają bezkarne. Dlaczego?
"Straż Miejska oraz policja nie mają podstaw prawnych do podejmowania działań (usuwania z parkingu lub karania) wobec wyżej wymienionych osób za przebywanie na parkingu, wśród pojazdów lub rozmowę z kierowcami" - odpowiada radnemu.
Prezydent podkreśla, że funkcjonariusze mogą podejmować interwencje wobec natarczywych parkingowych tylko wtedy, kiedy osoba, od której próbowano wyłudzić pieniądze, potwierdzi zdarzenie i sama takiego parkingowego wskaże.
Dlatego też zgłaszający taką sytuację na policji czy w straży miejskiej są proszeni o dane osobowe. Są też pytani o to, czy mogliby wystąpić przed sądem w charakterze świadka. "Bez takiej zgody, możliwości podjęcia skutecznej interwencji są mocno ograniczone" - stwierdza Gronkiewicz-Waltz. I dodaje, że zgłaszający na ogół nie chcą występować przed sądem.
Blisko 300 zgłoszeń
Prezydent podkreśla jednak: to, że służby nie zatrzymują parkingowych nie oznacza, że nie reagują w ogóle. We wskazane przez mieszkańców miejsca kierowane mają być m.in. patrole straży miejskiej. Przykładem takich miejsc są: rejon ulicy Długiej (przy Freta), Podwala, Smoczej, przy dworcu PKP Powiśle, okolice Dworca Centralnego i Ronda Wiatraczna.
W ubiegłym roku patrole strażników były wysyłane na tego typu zdarzenia 268 razy. "Strażnicy, mimo że nie mogli interweniować, z uwagi na brak osób pokrzywdzonych, podejmowali działania w innym zakresie" – podkreśla Gronkiewicz-Waltz.
"Ujęto dwie osoby nieletnie, u których znaleziono narkotyki, nałożono 22 mandaty karne, a kolejne 64 osoby ukarano za zakłócanie ładu i porządku publicznego, spożywanie alkoholu, zaśmiecanie miejsc publicznych oraz powodowanie zagrożenia w ruchu drogowym" - wylicza dalej.
Za brak skutecznych interwencji władze ratusza obwiniają m.in. nieprecyzyjne prawo. Prezydent przypomina, że w wielu krajach europejskich obowiązują przepisy, dzięki którym zjawisko żebractwa zostało zmarginalizowane, na przykład poprzez to, że karane jest dawanie pieniędzy żebrzącemu. "W Polsce brak jest tego typu rozwiązań" - zastrzega i dodaje, że bez zmian w prawie, rozwiązanie problemu nie będzie możliwe.
Rząd zapowiadał zmiany dotyczące stref parkowania. Zapoznaj się z nimi na tvnwarszawa.pl
Zmiany w parkowaniu
Zmiany w parkowaniu
kw/pm
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz, tvnwarszawa.pl