Rapacki o sprawie "Froga": "Odważna prokuratura postawi zarzut"

Generał Adam Rapacki o sprawie "Froga"
Źródło: TVN24
- Jeżeli prokuratura będzie odważna, to postawi zarzut (stworzenia zagrożenia katastrofą w ruchu lądowym – red.), mimo opinii biegłego – w ten sposób były komendant policji skomentował nieoficjalne informacje w sprawie szaleńczej jazdy "Froga". Według biegłego, kierowca miał nie stworzyć zagrożenia dla innych uczestników ruchu.

W rozmowie w TVN24 generał Adam Rapacki podkreślił, że nie opierałby się tylko na jednym zarzucie, a mianowicie stworzenie zagrożenia katastrofa w ruchu lądowym. – Jest wiele innych kwalifikacji, które pozwalają na wyciągnięcie konsekwencji i ukaranie tego człowieka – stwierdził generał.

W opinii generała są twarde dowody na to, że Frog jechał sportowym autem nie mając prawa jazdy. – Za to grozi do trzech lat pozbawienia wolności. Gdyby sąd taką karę orzekł, byłoby to ostrzeżenie dla takiego lekceważącego łamania prawa – stwierdził Rapacki.

"Biegły nie doszukał się zagrożenia"

W poniedziałek TVN24 podała nieoficjalnie, że biegły przygotowujący dla prokuratury ekspertyzę ws. szaleńczego rajdu Roberta N. "Froga" ulicami Warszawy stwierdził wstępnie, że mężczyzna nie sprowadził niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Ponadto prokuratura przedłużyła termin wydania ostatecznej opinii przez biegłego do 31 lipca.

Były komendant główny policji stwierdził, że jako katastrofę należy rozumieć "zagrożenie dla minimum 10 osób i trzech pojazdów". – Tutaj chodzi o potężne zdarzenie z ogromnymi skutkami. Być może biegł nie doszukał się takiego zagrożenia – przypuszcza Rapacki.

Rajd po Warszawie

Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie kierowcy BMW M3, który 5 czerwca, znacznie przekraczając dozwoloną prędkość, złamał szereg przepisów prawa o ruchu drogowym.

Kilkunastominutowy film pojawił się w internecie w piątek. Widać na nim, jak kierowca m.in. ściga się z motocyklami, jedzie pod prąd, wjeżdża na skrzyżowanie na czerwonym świetle, prowadzi z dużą prędkością slalomem między innymi autami.

Biegły sądowy, który widział nagranie, ocenił, że kierowca BMW musiał w niektórych miejscach jechać około 200 km/h. Na razie żadne zarzuty nie zostały postawione.

bf/r

Czytaj także: