Na nadzwyczajnej sesji, która miała się odbyć w LO im. Stefana Batorego, burmistrz Śródmieścia miał przekazać rodzicom informację na temat procesu prywatyzacji kuchni i stołówek. W budynku szkoły pojawiło się kilkudziesięciu rodziców.
Rodzice pytają burmistrza...
Niestety z frekwencją nie dopisali radni. Klub PO przekazał jeszcze przed rozpoczęciem obrad, że radni nie wezmą w nich udziału. – Zwołanie sesji poprzedzone zostało kampanią dezinformacji i emocjonalnych, często agresywnych wystąpień, wprowadzających w błąd samych zainteresowanych tj. rodziców i uczniów – napisali w specjalnym oświadczeniu.
Kiedy przewodnicząca rady dzielnicy chciała przeczytać oświadczenie radnych PO, zgromadzeni w szkole rodzice zaczęłi buczeć. Na sali rozległy się okrzyki "hańba".
W związku z brakiem kworum, sesja nie mogła się rozpocząć. Mimo to burmistrz dzielnicy Wojciech Bartelski postanowił zostać i porozmawiać z rodzicami. Przez ponad cztery godziny odpowiadał na ich pytania.
"To dla dobra uczniów"
- Wszystko co robimy, robimy w celu niepogorszenia jakości usług i standardów. Musimy jednak szukać oszczędności i robimy to tam, gdzie jest to najmniej bolesne dla uczniów – przekonuje Bartelski. Według niego zmiany w szkolnych stołówkach są bolesne, ale konieczne. – Przekonująco odparłem wszystkie argumenty rodziców - twierdzi.
Rodzice chcą opuścić salę
Zupełnie inne wnioski ze spotkania wyciąga jednak Adam Jankowski, przewodniczący rady rodziców w szkole podstawowej nr 1. - Rodzice obalili każdą teorię burmistrza. Jak on śmie mówić, że robi to dla dobra uczniów? To czysta demagogia i cynizm – w ostrych słowach komentuje wypowiedź Bartelskiego.
Dzielnica nie zmieni decyzji
Po ponad czterech godzinach dyskusji, miejscami bardzo gorącej, Bartelski zapowiedział, że nie zmieni zdania w sprawie prywatyzacji stołówek. – Decyzje zostały ostatecznie podjęte. Zresztą nie tylko w Śródmieściu, ale także kilku innych dzielnicach. Jestem przekonany, że życie pokaże, że ci którzy straszyli armagedonem, stracą wiarygodność - podsumowuje.
Szkolne stołówki mają przejść w prywatne ręce na Bemowie, Bielanach, Mokotowie, Pradze Południe, Targówku, Ursynowie, w Śródmieściu i w Wesołej. Łącznie reorganizację przejdzie 66 stołecznych szkół.Władze miasta nie ukrywają, że podwyżek można się spodziewać. W szkołach na Woli, które podobne zmiany już przeszły bez podwyżek się nie obyło. "W latach 2010-11 cena przygotowywanego posiłku (lub obiadu) w szkole średnio wynosiła 5,91 zł, z chwilą przejęcia przygotowania posiłków przez firmy zewnętrzne cena wynosi średnio 7,68 zł"
Radni PO zbojkotowali sesję
Będzie protest
Na 3 kwietnia Porozumienie Oświatowe planuje kolejny protest przeciwko prywatyzacji szkolnych stołówek. Jednocześnie protestujący chcą po raz kolejny powiedzieć władzom miasta, że nie zgadzają się na likwidację szkół w Warszawie.
par/as